Siemanko xD
Bardzo gorąco chciałabym Was przeprosić za tak długą przerwę, ale zaczęłam pisać bloga jak nie pracowałam i nie miałam chłopaka, więc miałam sporo czasu. Wiecie jak to jest kiedy wszystko się zmienia? Tak jak kiedyś miałam pełno wolnego czasu tak teraz prawie wcale go nie mam. Do tego laptop mam zepsuty i neta używam tylko na telefonie, więc szczerze mówiąc nawet nie wiem jak moje wpisy się prezentują. :-( Będę szczera... Weszłam dziś na bloga żeby go skasować, ale czytając komentarze postanowiłam, że muszę chociaż skończyć opowiadanie, więc oto kolejna część :-)
Część 30-ta.
Aneta:
Nieprzyjemny zapach. Otworzyłam oczy, mocne, zimne światło.-Gdzie ja jestem? - spytałam pospiesznie mrugajac oczami.
Nade mną pojawiła się nieznajoma męska twarz.
- Jak się Pani czuje?
Spojrzałam na nieznajomego, miał na sobie biały fartuch stąd wywnioskowałam, że to lekarz.
Zmieniłam pozycje na siedzącą. Jaejoong stał w kącie przyglądając mi się badawczo.
- Jak się Pani czuje? - nieznajomy ponowił pytanie.
- Boli...
- Co Panią boli?
Położyłam rękę na sercu.
- Hyun Joong! Co z nim?! - spytałam pośpiesznie.
- Bez zmian. - Odparł JJ.
- Muszę do niego iść. - poderwalam się z łóżka, by pobiec do HJ lecz lekarz mi to uniemożliwił.
- Niech mi Pani powie co panią boli. - polecił spokojnym ale stanowczym głosem.
Zastanowiłam się przez chwilę i dopiero teraz poczułam jak bardzo boli mnie głowa.
- Głowa...
- Od upadku.
Spojrzałam na niego, nie wiedząc o co mu chodzi.
- Zemdlała pani jakąś godzinę temu. -oznajmił.
- Czemu dopiero teraz mnie obudziliście?! Muszę do niego iść!
Próbowałam ponownie zejść z łóżka lecz lekarz ponownie mnie powstrzymał, przytrzymując zarazem delikatnie i stanowczo za ramiona.
- Pani narzeczony bardzo zmartwił się pani omdleniem - spojrzał na Jaeoonga - Dlatego zrobiłem pani drobne badania. Zmierzyłem ciśnienie, puls, wysłałem próbkę krwi na badania. Wyniki powinny być za chwilę. - podał mi jakąś małą tabletkę i szklankę wody.
- Co to?
- Środek przeciwbólowy. Pomoże na głowę. - poinformował.
W tym czasie rozległo się pukanie do drzwi po czym w gabinecie pojawiła się pielęgniarka. Wręczyła lekarzowi papiery i wyszła.
Zażyłam tabletkę, wstałam z kozetki i skierowałam się w stronę wyjścia.
- Dziękuję Panu bardzo za opiekę, ale muszę już iść.
- Gratulacje.
- Nie wyjdę za tego pana. - poinformowałam lekarza i spojrzałam znacząco na Jaeoonga.
- Gratuluję z powodu ciąży. - odparł lekarz z uśmiechem.
W tej chwili zamarłam, czułam jak serce wali mi powoli w klatce piersiowej.
- C.... Co?... -wydusił Jaeoong.
- Jest pani w siódmym tygodniu.
Bezwiednie dotknęłam brzucha.
- W ciąży?... - powtórzyłam bezmyślnie jakby nie rozumiejąc jeszcze o co chodzi.
JJ patrzył na mnie zdezorientowany.
- Więc nie wiedziała pani... - skwitował lekarz.
- Nie... - zamyśliłam się - co prawda nie miałam miesiączki, ale... Myślałam, że to z powodu stresu i przeżyć...
- Więc teraz musi pani o siebie dbać.
Wyszłam pospiesznie z pokoju. Sama ne wiedziałam jakie uczucia targają mną w tej chwili. Jedna myśl... 'Dziecko z nim... Z Hyun Joongiem' cieszyłam się, ale jednocześnie bałam, że go stracę, że dziecko też może nigdy nie mieć okazji poznać ojca.
Na swoim ramieniu poczułam czyjąś dłoń. Odwróciłam się. To Jaejoong.
- Gratuluję... - uśmiechnął się lekko.
Na pewno nie było mu teraz łatwo, ale widziałam, że to szczery uśmiech, bolesny ale szczery zarazem.
- Dziękuję... - uśmiechnęłam się lekko, a z moich oczu pociekły łzy.
- Widzę, że teraz nie ja mam o co walczyć, ale on tak... Mam nadzieję, że wszystko skończy się szczęśliwie i dożyjecie razem starości. - przytulił mnie, a po chwili dodał - Ale pamiętaj... Że zawsze, zawsze... Możesz na mnie liczyć. Będę przy Tobie zawsze.
- Dziękuję... - odparłam. - przepraszam, ale muszę do niego iść...
- Rozumiem. W razie czego będę na korytarzu.
Będąc znów przy nim, w jego sali, sam na sam z nim. Wylewając tony łez, szepnelam mu:
- Kochanie musisz żyć... Musisz żyć dla mnie i naszego maleństwa... Tak będziemy mieli dziecko.
W końcu :) Czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńW końcu.
OdpowiedzUsuńNareszcie dodałaś <3
https://szufladowe-banialuki.blogspot.com/
1/ gratuluję chłopaka :)
OdpowiedzUsuń2/ nareszcie dokończyłaś. Chociaż w świetle tego, co się działo z KHJ przez ostatnie prawie 3 lata to ten koniec taki ciut przewrotny jest ;) za