Opowiadanie nr 2 ( część 29 )

Hej :p
Pewnie już nikt nie chce czytać tego opowiadania, ale co tam. Daję kolejną część choćby nikt już nie czytał :p


Część 29-ta.

Aneta:
                   Operacja trwała 5 godzin i 38 minut. Cały ten czas zdawał się wiecznością. Każda minuta dłużyła się niemiłosiernie. W duszy tylko modliłam się o to by żył, by wrócił do mnie cały i zdrowy, taki jak kiedyś. Kiedy lekarz się zjawił, oznajmił:
- Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy. Nastąpiło chwilowe zatrzymanie akcji serca, ale na szczęście udało nam się je przywrócić.
- Więc to znaczy, że wszystko będzie dobrze? - spytał szybko pan Kim.
- Trzeba czekać. Przykro mi to mówić, ale państwa syn jest w tak ciężkim stanie, że nie jestem w stanie nic państwu obiecać... Kolejne dni będą decydujące. Będziemy robić wszystko co w naszej mocy, lecz to tak naprawdę od niego zależy to czy chce żyć, czy chce walczyć. - czułam się jak we śnie, koszmarze, który się nie kończy. Tak bardzo się bałam, że odejdzie, że mnie zostawi, że nie chce już walczyć. - Wszystkie OIOMY mamy w tej chwili zajęte, więc musimy go położyć w innej sali - kontynuował lekarz - Dostanie osobną, najlepszą salę jaką mamy. Chyba, że wolą go państwo przenieść do innego szpitala? Choć to bym odradzał, to niebezpieczne w jego stanie.
 Zapadła chwila ciszy, aż w końcu pan Kim zabrał głos:
- Skoro to niebezpieczne to niech zostanie tu, ale proszę mi obiecać... - jego głos zadrżał - Proszę mi obiecać, że wyciągnie pan z tego mojego syna...
 Lekarz poklepał go po ramieniu:
- Zrobię wszystko co w mojej mocy.
 Pan Kim do tej pory trzymał się jakoś. To Ja i pani Kim byłyśmy słabe i przerażone. A teraz... Nawet on się rozkleił.


                   Po godzinie poinformowano nas, że możemy do niego iść. Z racji, że nie leżał na OIOMIE mogliśmy przy nim być, ale w fartuchach i specjalnych butach. W jego pokoju cały czas miała czuwać pielęgniarka, a lekarz miał zaglądać co godzinę.
                   Chciałam go zobaczyć, ale bałam się... Bałam się zobaczyć go w takim stanie. Przekroczyłam próg sali w której leżał. Z wbitym w podłogę wzrokiem, zacisnęłam pięści, po czym podniosłam wzrok w poszukiwaniu go.
 Tak jak przypuszczałam... Zrobiło mi się słabo, zakryłam dłonią usta, by nie rozpłakać się na głos, gorące, gorzkie łzy wystarczyły. Przytrzymując się ręką ściany, ruszyłam powoli w jego kierunku. Był taki blady i siny jednocześnie, popodłączany do różnych przyrządów lekarskich. Spojrzałam na kardimonitor, jego serce wydawało się tak spokojnie bić. Krajało mi się serce. Jego zapłakana mama usiadła z jednej strony jego łóżka, ojciec roniąc cicho łzy stanął obok niej, a ja zajęłam miejsce po drugiej stronie jego łóżka. Ostrożnie złapałam go za rękę i łzy polały się z moich oczu ze zdwojoną siłą. Nie zwracając uwagi na innych, zaczęłam:
- Nie zostawiaj mnie... Słyszysz? Kocham Cię... Tak bardzo Cię kocham... To Ciebie zawsze kochałam i będę kochać, więc nie opuszczaj mnie... - wzięłam głęboki wdech, rękawem wycierając łzy, przez które już nic nie widziałam. - Przepraszam, że kłamałam i Cię zostawiłam... Przepraszam... Błagam, nie zostawiaj mnie... Jeśli to zrobisz... Umrę... Błagam nie zostawiaj mnie... Nie odchodz... Musisz żyć, musisz być silny i wyjść z tego... Musisz do mnie wrócić...
- Kochasz go? - od strony wejścia dotarł do mnie głos Jaejoonga.
 Odwróciłam się w jego stronę. Tak, to był on. Stał patrząc na mnie z niepokojem i wyrzutem zarazem. Wiedziałam, że nie mogę dłużej ukrywać prawdy. Podeszłam do niego i poprosiłam:
- Wyjdzmy...
 Posłusznie podążył za mną, a gdy znaleźliśmy się koło poczekalni, usiadłam na krześle, a on zajął miejsce obok mnie, po chwili milczenia ponowił pytanie:
- Kochasz go?
- Tak... Kocham go. - odpowiedziałam bez ogródek.
- Co?... Ale... Ale jak to?!
- Dobrze się czujesz?
- Tak! Powiedz mi jak to możliwe?! Jak to się stało?!
- Na pewno dobrze się czujesz? - uprawniłam się, przyglądając mu się uważnie.
- Tak! Mów! - uniósł głos.
- Twoja rodzina... Twoja rodzina, po ataku sasaeng, okłamała nas, że nie żyjesz... Było mi strasznie ciężko, miałam myśli samobójcze, nie mogłam żyć... A on... Był przy mnie, opiekował się mną i wyciągnął z rozpaczy. Pokazał, że mogę dalej żyć, że mogę pokochać. I pokochałam... Jego... Ponad życie... - przykro było mi mu to mówić, ale taka była prawda. Tak jak kochałam Hyun Joonga, nie kochałam nikogo innego.
 Przez chwilę siedział w milczeniu, ukrywając twarz w dłoniach.
- Dlaczego...? Dlaczego od razu nie powiedzieliście mi prawdy? - uniósł na mnie wzrok, a w jego oczach błyszczały łzy.
- On chciał, ale ja nie mogłam... Twoja matka powiedziała, że lekarz powiedział, że silne przeżycia mogą Ci zaszkodzić, a ja... Nie mogłam ryzykować... Byłam Ci to winna... I... Miałam nadzieję, że uda mi się zapomnieć o wszystkim i wrócić do przeszłości, do tego co do Ciebie czułam, ale... Uczucie do Hyun Joonga mnie pochłonęło... Kocham go każdą cząstką siebie...
- Nie, nie, nie, nie. - zasłonił uszy nie chcąc mnie dłużej słuchać.
 Zamilkłam, wiedząc, że sprawiam mu ból. Po chwili zamilkł i powoli zabrał ręce z uszu.
- Nie możesz mnie zostawić... - szepnął cicho, jakby przez łzy - Kocham Cię... Ja Cię tak bardzo kocham... Zapomnimy o tym kłamstwie i wszystkim co złe. Sprawię, że pokochasz mnie na nowo. Jeszcze bardziej. - mówił z coraz większym przekonaniem.
- Przepraszam... Kocham Hyun Joonga. To on... To zawsze on był dla mnie tym jedynym... Nikt inny. Tylko on. - wstałam, by odejść, lecz powstrzymał mnie, łapiąc za rękę.
- Błagam... Daj mi szansę, by Cię odzyskać... - w jego oczach błyszczały łzy.
- Przepraszam...
- Proszę...
- Znajdziesz kobietę, która pokocha Cię całym sercem, tak jak na to zasługujesz, Bo zasługujesz na szczęście tak jak nikt inny. Ale tą kobietą, nie będę ja...
 Po tych słowach chciałam oswobodzić swą dłoń i odejść, ale trzymał mnie zbyt mocno.
- Nie zostawiaj mnie...
 Czułam się wyczerpana, miałam wszystkiego dość. Chciałam zniknąć, zapaść się pod ziemię. Najpierw zraniłam Hyun Joonga, teraz Jaejoonga. Nie zasługiwałam na to by żyć. Bez Hyun Joonga nie chciałam żyć. Ostatnie co zdążyłam pomyśleć 'Boże, zabierz mnie do siebie', a zaraz potem moje życzenie: ciemność, mocne uderzenie, ulga... Tylko serce... Dlaczego nadal tak boli...?

11 komentarzy:

  1. Łooo!!! Ty żyjesz!!!!!!!!
    Wieki Cię nie było! :o
    Ale don't worry, ja nadal jestem i czytam, w końcu nic innego do roboty nie mam... :D

    TO SIĘ POROBIŁO
    JA JUŻ SAMA NIE WIEM, CO MYŚLEĆ
    Cały czas kibicowałam Hyun Joongowi, ale teraz... Tak żal mi Jaejoonga i mu współczuję całym serduszkiem. ;__; Serio, już nie mam najmniejszego pojęcia komu kibicuję; z kim wolałabym zobaczyć na końcu Anetę. :x

    Tylko teraz, błagam, nie każ czekać prawie pół roku na nową część XD XD XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz nie wiem po którego stronie być 😭

    OdpowiedzUsuń
  3. po pierwsze to foch, że mnie nie powiadomiłaś o kolejnej części :P
    a tak w temacie to żal mi okropnie obu, choć pewnie cię nie zdziwi że i tak kibicuję mojemu ulti (no bo jest moim ulti:D). Nawet jeśli Aneta go nie kocha, to niech jeszcze jakoś będzie szczęśliwy:(

    OdpowiedzUsuń
  4. Żyjesz!!!! Jasne, że co niektórzy czytają :) Tylko nie zwlekaj teraz znowu tyle proszę! Ciekawe jak to zakończysz za.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jak zwykle świetny. Cieszę się że nareszcie jest :) Znów zakończyłaś w tak interesującym momencie. Szkoda mi JJ ale cóż mam nadzieję że Aneta wybrała właściwie.
    Tak poza tym to nominowałam Cię do Liebster Award, więcej informacji na moim blogu w tym poście: http://inspiritwo.blogspot.com/2015/03/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Ej! Ja to nadal czytam! Pisz dalej, błagam!
    Co do notki...od początku byłam za JJ, bo jak inaczej. Jest moim biasem^^. Nie mogę nawet wyobrazić jak może się czuć bohaterka w takiej sytuacji. Ja bym zwariowała chyba. Pisz dalej i dłuższe notki, proszę...^^

    OdpowiedzUsuń
  7. boże, to straszna sytuacja. Naprawdę, zwłaszcza jak facet którego zostawiasz, prosi żebyś tego nie robiła... to jest okropne i osobiście nienawidze takich sytuacji i będąc na miejscu takiego faceta, w życiu nie zniżyłabym się do tego poziomu, ponieważ dla mnie jest to żałosne i egoistyczne. Ale pewnie tylko ja tak uważam xd teamHERO xd
    ruszyłam z opowiadaniem o EXO, jeśli byłabyś zainteresowana, zapraszam na www.dirty-breath.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Okaż trochę litości bliźniemu i daj ciąg dalszy proszę :)))))
    za

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejna część bardzo krótka, ale najprawdopodobniej będzie dziś :-)

      Usuń
  9. Kiedy kolejna część? Nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń

Wasze komentarze są dla mnie naprawdę cenne, więc jeśli czytujesz moje posty, proszę o zostawienie po sobie śladu w komentarzu. ;]

Jeśli znajdziesz jakieś błędy lub literówki, będę wdzięczna za wytknięcie mi ich bym mogła je poprawić ;]

Ps. Jeśli masz zamiar mnie skrytykować, proszę o dodanie komentarza ze swojego konta na bloggerze, ponieważ 'anonimową' krytykę uważam za zwykłe, tchórzliwe hejtowanie.

Szablon autorstwa StrayHeart z unfaithful-heaven