Opowiadanie nr 2 ( część 26 )

Elo, elo xD
Czas na kolejną mini część :p
Bez obaw, kolejna będzie dłuższa, więc mam nadzieję, że ta choć krótka to też może być?... :p

Część 26-ta.

Jaejoong:
                    Jest inna... Od kiedy wróciłem zmieniła się... Jest jakby bardziej dojrzalsza i kobieca, ale nie tylko... Jest jakaś smutniejsza... Dlaczego? Łudzę się, że to przez to, że tak długo nie mogliśmy być razem i to co się ze mną stało, ale w głębi duszy czuję, że... Chodzi o niego... O Hyun Joonga...


                    Obawiam się, że coś mogło ich połączyć podczas mojej nieobecności, że... Poczuli coś do siebie... Ale gdyby nawet tak było to nie chcę znać prawdy. Może i moje przypuszczenia są prawdziwe, ale wolę nie wiedzieć. Dlatego nawet nie pytam jej o czas kiedy mnie nie było. Może i coś ich łączyło, ale skoro teraz jest ze mną, to oznacza, że mimo wszystko, kocha mnie i to ze mną chce być... I to mi wystarcza.
                    Brakuje mi Hyun Joonga. Nawet jeśli coś czuje do Anety, to nie powiedział mi o tym, a to oznacza tylko tyle, że nie zależy mu na niej aż tak albo nie chce tracić naszej przyjaźni. Tylko dlaczego tak się zachowuje? Nie odzywa się, nawet jego telefon nie odpowiada. Może jeśli faktycznie coś do niej czuł to mu głupio? Może powinienem jakoś zadziałać i zmienić to co teraz dzieje się z nami, a raczej z nim? Tylko jak?... Muszę coś wymyśleć.
                     W układaniu relacji z Anetą nie pomaga mi szum. Szum wokół mojego powrotu do życia... Gdy tylko wróciłem do mojego mieszkania, zaraz sensacja o moim zmartwychwstaniu rozprzestrzeniła się wszędzie. Media czatują na nas wszędzie. Znajomi również, boję się, że w końcu może ją to zmęczyć... Tak bardzo ją kocham, nie mogę jej stracić.

Aneta:
                     Czasami wydaje mi się, że Jaejoong coś wie... Bo dlaczego ani razu nawet nie spytał o ten czas, który spędziłam u Hyun Joonga? Tylko... Z drugiej strony... Jeśliby wiedział wtedy chyba spytałby o to... Chciałby wiedzieć... A on mimo wszystko nadal próbuje się z nim skontaktować. Więc chyba jednak nic nie podejrzewa.
                     Martwię się... Martwię się o Hyun Joonga. Soo Im nie może się z nim skontaktować, Jaejoong też nie. Sama nawet dzwoniłam do niego kilka razy tylko po to, by usłyszeć jego głos, lecz na marne, jego telefon cały czas nie odpowiada. 'Co jeśli coś sobie zrobił?' - ta myśl nie daje mi spokoju. Boję się, tak strasznie się boję... Ale nie tylko boję... Tęsknię. Chole*nie tęsknię. Brakuje mi jego głosu, śmiechu, dotyku, ciepła, pocałunków i w ogóle... Obecności w moim życiu. Serce czasem tak mnie boli, że chciałabym umrzeć. Kiedy Jaejoong mnie całuje, czuję się jakbym zdradzała Hyun Joonga i nie rozumiem tego, nie rozumiem już sama siebie, bo kiedy Hyun Joong pocałował mnie na pożegnanie miałam poczucie winy względem Jaejoonga, tak jakbym to jego zdradzała, a teraz... Czuję się tak jakbym zdradzała Hyun Joonga. Nie wiem co mam na to poradzić...
                     Miałam się opiekować Jaejoongiem, ale ostatnimi czasy jest tak jakby to on opiekował się mną. Chodzi za mną krok w krok i prosi bym jadła, choć ja przez to, że się martwię, nie mogę przełknąć nawet kęsa. Cały czas powtarza mi jak bardzo mnie kocha i stara się rozbawić, a ja... Wzruszam się za każdym razem jak się śmieje czy choćby uśmiecha, bo przypomina mi się czas kiedy myślałam, że już go nie odzyskam.
                     Ogarnia mnie tyle uczuć, że sama nie wiem jak jestem w stanie je pomieścić...

***
                     Pewnego dnia, odwiedził mnie niespodziewany gość... Matka Hyun Joonga. Gdy tylko otworzyłam drzwi, zamurowało mnie. Jaejoonga akurat nie było. Jego ojciec zabrał go do lekarza na badania. Po chwili wpatrywania się w siebie bez słowa, z jej ust padło ciche:
- Dzień Dobry.
- Dzień Dobry. - odparłam niepewnie.
- Mogę wejść?
- Naturalnie. - otworzyłam szerzej drzwi, po czym weszła do środka.
 Kiedy znalazłyśmy się w salonie usiadła na kanapie.
- Napije się pani czegoś?
- Nie, dziękuję. Jestem tu po to, by z Tobą porozmawiać.
 Przełknęłam głośno ślinę, po czym usiadłam obok niej.
- O co chodzi?
- Chciałabym Cię bardzo przeprosić...
 Uniosłam na nią wzrok, który
dotychczas miałam wbity w podłogę, a wtedy kontynuowała:
- Bardzo Cię przepraszam, że Cię nie akceptowałam, choć tak naprawdę nawet Cię nie znałam. - w jej oczach było widać szczerość z jaką to mówi. - Bardzo żałuję mojego zachowania i tego jak zraniłam tym mojego syna. Dopiero teraz... Dopiero teraz widzę jak bardzo Cię kocha.
 Czułam, że do oczu napływają mi łzy, dlatego odwróciłam wzrok.
- Proszę Cię... Błagam... Wróć do niego... Nie mogę patrzeć na to jak cierpi... On Cię tak kocha. - jej głos zmienił się pod wpływem łez.
 Wstałam z kanapy i podeszłam do okna.
- Prze... Przepraszam, ale nie mogę... - odparłam cicho, starając się nie rozkleić.
- Proszę Cię... Na litość boską... Nie rób mu tego... Nie wyobrażasz sobie nawet w jakim on jest stanie. Przyszedł do mnie tydzień temu, pijany tak bardzo, że nie był w stanie utrzymać się na nogach.
 Słysząc te słowa łzy płynęły po moich policzkach, a ja tylko zaciskałam ręce na klatce piersiowej, by aż tak nie bolało, ale to i tak nie pomagało.
- Płakał na moich kolanach jak jeszcze nigdy dotąd. Nawet kiedy był dzieckiem tak nie płakał... - otarła łzy, po czym kontynuowała - Następnego ranka po tym zdarzeniu, nawet się nie zorientowałam kiedy wyszedł. Zastałam go znów przy butelce w jego domu. Ten ból, rozpacz i stan w jakim się znalazł, boję się... Boję się, że go to zabije...
 Z każdym jej słowem czułam jakby ktoś przebijał moje serce sztyletem. Brakowało mi tchu.
- Co mam zrobić? Jak Cię błagać byś do niego wróciła?
 Po paru minutach milczenia, otarłam łzy i odwróciłam się do niej.
- Boli mnie to co się z nim dzieje... To co mu zrobiłam... - czułam jak kolejne łzy lecą po mych policzkach, lecz nie potrafiłam ich powstrzymać. - Nie chce żeby tak cierpiał, ale... Nie mogę do niego wrócić... Przepraszam...
- Nie podejmuj decyzji od razu... - podniosła się - Przemyśl to bardzo dobrze... Żebyś później nie żałowała. - otarła łzy - Pójdę już, nie musisz mnie odprowadzać. Dowidzenia.
 Gdy tylko usłyszałam dźwięk zamykających się za nią drzwi, totalnie się rozkleiłam. Osunęłam się na podłogę, oplotłam nogi ramionami i dusiłam się swymi łzami, skulona w ten właśnie sposób. Czułam, że jeśli rozluźnię uścisk, rozpadnę się na kawałeczki.

________________________
Taaak, wiem. Zanudzę Was... :C

4 komentarze:

  1. Hymmm...
    JJ się domyśla o co chodzi, to niech powiedzą mu prawdę, nic mu się chyba nie stanie, prędzej czy później i tak się dowie...
    Szkoda że HJ tak się marnuje :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku! Niczym drama! Co będzie dalej? Kogo wybierze bohaterka?

    OdpowiedzUsuń
  3. nie tak nudno, jak mówiłaś xD więcej opisów, niż dialogów, ale to też jest potrzebne, bo ja np się zastanawiałam jak na to wszystko patrzy JJ... Też myślę, że mu powinni powiedzieć, bo i tak z czasem na pewno się dowie, a wtedy będzie jeszcze bardziej cierpiał, bo nie dość, że "zdradzony" to jeszcze okłamywany

    OdpowiedzUsuń
  4. Tej, to jest za krótkie xDD
    Ja się wkręcam, a tu koniec, Ale nie jest nudne, tylko smutne. Szkoda mi Anety, w pewnym sensie rozumiem jej sytuację, więc naprawdę ciężko wybrać tego jedynego. Ciekawi mnie tylko, w jaki sposób JJ dowie się o tym, co łączyło Anetę i HJ, a także to, jak zareaguje. Teraz już sama nie wiem, jak to może się zakończyć. :p

    OdpowiedzUsuń

Wasze komentarze są dla mnie naprawdę cenne, więc jeśli czytujesz moje posty, proszę o zostawienie po sobie śladu w komentarzu. ;]

Jeśli znajdziesz jakieś błędy lub literówki, będę wdzięczna za wytknięcie mi ich bym mogła je poprawić ;]

Ps. Jeśli masz zamiar mnie skrytykować, proszę o dodanie komentarza ze swojego konta na bloggerze, ponieważ 'anonimową' krytykę uważam za zwykłe, tchórzliwe hejtowanie.

Szablon autorstwa StrayHeart z unfaithful-heaven