Opowiadanie nr 2 ( część 22 )

Siemka xD
Lecimy z częścią 22-gą :p
Widzę, że liczba czytelników mi się (chyba) zmniejszyła, więc tym bardziej dziękuję tym co zostali.
Ta część jest trochę długa, ale proszę... Nie zrażajcie się xD 


Część 22-ga.

Aneta:
                   Nie myślałam, że jeszcze kiedyś będę szczęśliwa po tym wszystkim co mnie spotkało, a jednak... Dzięki niemu znów wierzyłam w szczęście i miłość. Swoją miłość okazywał mi każdym gestem, spojrzeniem, czynem. Czułam się jak najszczęśliwsza kobieta na Ziemi. Każda minuta, a nawet sekunda spędzona z nim sprawiała, że czułam się jak w raju. Jego pocałunki i dotyk sprawiały, że pragnęłam go cały czas od nowa. Było tak jakby był w każdym mym oddechu, uderzeniu serca, był nieodłączną częścią mnie, która zawsze przy mnie trwała i sprawiała, że żyję.


                   Pewnego dnia byłam umówiona z Soo Im. Cały dzień spędziłyśmy na zakupach. Kiedy byłam w przymierzalni w jednym ze sklepów, niespodziewanie przyniosła mi seksowną czarną sukienkę, a do niej czarne szpilki z maleńką kokardką na nosku.
- Przymierz to! - nakazała.
 Zmierzyłam ją pytającym wzrokiem:
- Po co mi takie ciuchy?
- Chcę zobaczyć jak będziesz w nich wyglądać... - widząc, że nie jestem przekonana, wcisnęła mi przyniesione rzeczy w ręce ze stanowczym - No już!
 Uległam więc. Po przebraniu się, byłam zaskoczona jak świetnie w tym wyglądam. Nigdy nie nosiłam takich ciuchów, więc nie spodziewałam się, że nie dość, że będę wyglądała w nich tak dobrze, to jeszcze będę się w nich tak dobrze czuła.
- No, No! - zawołała zachwycona Soo Im - Wyglądasz świetnie! Musisz to mieć!
- Nie... Po co mi takie ciuchy?
- Przydadzą się. Na przykład... - zastanowiła się przez chwilę - Jak pójdziesz na jakąś galę albo rozdanie nagród z Hyun Joongiem!
- Nie chodzę na takie imprezy.
- To zaczniesz!
- Nie... Przecież wiesz, że nie chcę, by ktoś się dowiedział o naszym związku...
- Dziewczyno... - złapała mnie za ramiona - Przestań się bać.
 Widząc, że nie odpowiadam, dodała:
- Nawet jeśli te ciuchy miałyby Ci się nie przydać, musisz je mieć! Wyglądasz w nich tak dobrze, że nawet ja jestem zazdrosna. - westchnęła.
 Zapatrzyłam się przez chwilę w lustro, w tę odmienioną mnie, myśląc o tym, że może jednak powinnam mieć choć jeden taki strój i uległam:
- No dobrze... Wezmę.
- I wrócisz tak do domu! - zawołała ni stąd ni zowąd.
 Spojrzałam na nią zaskoczona, a ona szybko wyjaśniła:
- Pomyślałam, że byłoby miło gdybyś zrobiła niespodziankę Hyun Joongowi...
- Czy Wy przypadkiem... Czegoś nie knujecie? - uniosłam podejrzliwie brew.
- Nie! Pewnie, że nie! Skąd ten pomysł? - zaśmiała się nerwowo.
 Już wiedziałam, że COŚ knują, ale nie wypytywałam co, bo i tak by się nie wygadała. Udając, że nie wiem o ich tajemniczych planach, udałam się za jej radą, w zakupionych rzeczach do domu.

                   Wieczorem weszłam po cichu do domu, rozglądając się wokół. Zaskoczyła mnie wszechobecna ciemność i cisza. Po omacku podążyłam do włącznika światła, lecz po drodze wpadłam w jego objęcia.
- Ejj! Przestraszyłeś mnie! - walnęłam go lekko w tors.
- Boisz się mnie? - spytał, szepcząc mi do ucha.
- Oczywiście, że nie. - odparłam pewnie, wtulając się w jego szyję.
- Urosłaś? - spytał zdziwiony.
- Nie. - zaśmiałam się - Kupiłam szpilki.
 Nagle odsunął się lekko ode mnie, złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą w kierunku salonu, gdzie schylił się po coś, a wtedy wokół zrobiło się jasno.
 Spojrzałam w górę, pod sufitem rozwieszone były świąteczne lampki tylko w kolorze zółtym. Były piękne. Niczym gwiazdy. Spojrzałam na niego zaskoczona i wzruszona zarazem. Dopiero teraz zauważyłam, że jest ubrany w garnitur z lekko rozpiętą u góry koszulą.
- Podoba Ci się?
- Cudne. - odparłam, prawie od razu dorzucając - Wyglądają jak gwiazdy.
 Uśmiechnął się zadowolony, a mój wzrok padł na pięknie nakryty stół, na którym stał piękny bukiet czerwonych róż.
- Sam to wszystko zrobiłeś? - spytałam z niedowierzaniem.
- Tak. Chciałem, by wyszło ładnie. - pokazał ząbki w zabójczym uśmiechu i objął mnie w pasie nachylając się do mnie lekko. - Tak w ogóle to... Zniewalająco wyglądasz. - pocałował mnie czule, a mnie jak zwykle ugięły się kolana.
- Nie całuj mnie tak... - odsunęłam się od niego lekko, próbując dojść do siebie.
- Dlaczego nie? - spytał z zadziornym uśmiechem.
- Bo widzę, że przygotowałeś kolację, a zmarnuje się jeśli będę chciała zająć się czymś innym. - pokazałam ząbki.
- Więc powinienem zacząć Cię tak całować po kolacji? - uśmiechnął się zadziornie po raz kolejny.
 Odpowiedziałam mu nieśmiałym uśmiechem, po czym pociągnęłam go za rękę w kierunku stołu.

                   Po zjedzonej kolacji i chwili rozmowy, wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko. Wtedy uklęknął przede mną na jedno kolano, otworzył owe pudełeczko, a przed moimi oczyma błysnął złoty pierścionek z wielkim diamentem i kilkoma mniejszymi.
- Aneto... - odchrząknął - Czy wyjdziesz za mnie?
 Czułam jak moje oczy mimowolnie zaczynają robić się mokre, wzięłam głęboki wdech, by móc się trochę ogarnąć, po czym odpowiedziałam:
- Tak! Oczywiście!
 Wsunął mi pierścionek na palec, a ja rzuciłam mu się na szyję, czując jak po moim policzku spływa łza szczęścia.
- Płaczesz? - odsunął się ode mnie lekko, by móc na mnie spojrzeć.
- To nic. - wytarłam policzki - Po prostu... Tak bardzo Cię kocham, że... - nie dokończyłam, bo łzy ponownie wypełniły moje oczy.
 Przytulił mnie ponownie, śmiejąc się cicho.
- Też Cię tak bardzo kocham, a nawet mocniej.
 Kiedy już opanowałam łzy, odważyłam się spytać:
- A co z Twoimi rodzicami? - wstał i usiadł na swoim krześle, przyciągnął mnie do siebie i usadowił sobie na kolanach.
- Nie przejmuj się nimi. Jeśli nie zaakceptują naszego małżeństwa to trudno. Tak długo jak mam Ciebie, nikogo innego nie potrzebuję.
- Nie mów tak...
- Ale taka jest prawda. Nie stracę Cię z ich powodu. - pocałował mnie czule, odbierając mi przy okazji zmysły, a następnie musnął wargami moją szyję.
- Już po kolacji.  - oznajmił z nonszalanckim uśmiechem, zmieniając temat.
- I co w związku z tym? - spytałam, udając, że nie rozumiem o co chodzi.
- Może moglibyśmy porobić COŚ innego? - zabawnie poruszył brwiami, wyraźnie podkreślając jedno słowo.
- A właśnie! Wpadłam na pewien pomysł!
 Spojrzał na mnie zaciekawiony.
- Przed ślubem zrobimy sobie półroczny post. - wyszczerzyłam ząbki.
- Co takiego? - zmarszczył brwi, nie wiedząc o co chodzi.
- Zero robienia TEGO przed ślubem. - wyjaśniłam ze śmiechem.
- O Nieee... - patrzył na mnie z niedowierzającym uśmiechem, jednocześnie kręcąc głową. - Żartujesz, prawda?
- Wcale. - pokazałam mu język.
- Ale to za długo... - marudził - Nie wystarczą trzy miesiące? - patrzył na mnie niczym proszący szczeniaczek.
- No dobrze... - uległam po chwili - Ale tylko dlatego, że ja też tak długo nie wytrzymam. - dodałam, rozpinając mu kolejny guzik koszuli.
- A co powiesz na miesiąc? - spytał kusząco muskając moją szyję, wargami. Jednocześnie rozpinając mi zamek od sukienki, który znajdował się na plecach.
- Ty chyba w ogóle nie rozumiesz istoty negocjacji. - zaśmiałam się głośno.
- Chodzi w nich o to, by wyjść na swoje. - wyjaśnił, pokazując ząbki.
 Jego dłoń delikatnie pieściła moje plecy, a usta oblewały moją szyję pocałunkami, które kompletnie mnie ogłupiły i nie wiedzieć kiedy - znów uległam:
- Miesiąc...
- Dwa tygodnie? - kontynuował całując mnie dalej.
 Resztkami sił wróciłam do siebie i zaprotestowałam:
- N... N... Nie. Tak nisko już nie zejdę.
- Nie? - spojrzał mi w oczy zdziwiony - Dlaczego nie? Przecież wiesz jak trudno mi wytrzymać, gdy masz TE dni, a co dopiero miesiąc... - marudził - Dwa tygodnie będą wystarczającym postem.
 Po chwili milczenia, przyznałam ze śmiechem:
- Dla mnie też.
- No to... Trzeba jak najlepiej wykorzystać ten czas do tych dwóch tygodni. - oznajmił ze zniewalającym uśmiechem, po czym wstał ze mną na rękach i ruszył w kierunku sypialni.
 Zastanawiałam się czy już zawsze będę pragnąć go tak mocno jak do tej pory? Ale doszłam do wniosku, że nie ma co do tego wątpliwości skoro od naszego pierwszego razu - 3 miesiące temu - moje porządanie i pragnienie tylko rośnie.

                   Już następnego ranka poruszył temat, którego tak się obawiałam... Moi rodzice...
- Chcę prosić ich o Twoją rękę. - poinformował.
 Zacisnęłam mocno powieki i wargi na wspomnienie tego, gdy Jaejoong to powiedział.
- Nie... - odparłam cicho.
- Wiem, że są nietolerancyjni, wszystko wiem... Opowiadałaś mi. Ale mimo wszystko... Chcę spróbować.
- Zrozum... Ojciec nie uważa mnie za córkę... Strasznie Cię potraktuje... To nie ma sensu.
- Dlaczego nie chcesz bym chociaż spróbował?
- Bo nie i już! Rozumiesz? - podniosłam głos nie mogąc się kontrolować.
Wspomnienie mojej wizyty z Jaejoongiem u rodziców dręczyło mnie aż za bardzo, by znów kogoś narazić na gniew mojego ojca. Hyun Joong złapał mnie za rękę i spojrzał mi głęboko w oczy z błagalnym wyrazem twarzy:
- Kochanie... Błagam Cię. Daj mi spróbować... Dla Ciebie jestem gotów znieść wszystko. Będę tak nieugięty, że nie będzie miał innego wyjścia jak mnie zaakceptować.
- A co jeśli Cię nie zaakceptuje? Bo to się nie stanie.
- Stanie. Zobaczysz. Będę go przekonywać tak długo aż się zgodzi na nasz związek. - odparł z tak pełnym nadzieji i wiary spojrzeniem, że sama zaczęłam odczuwać lekką nadzieję.
- A jak będzie tak jak mówię i się nie zgodzi?
- Ożenię się z Tobą z jego pozwoleniem czy bez niego, ale uwierz we mnie i w to, że zyskam jego poparcie. - poprosił.
 Westchnęłam bezradnie:
- No dobrze... Niech Ci będzie... Ale później nie żałuj.
- Nie będę. - zapewnił.

                   Niecałe 3 dni później wyruszyliśmy do Polski. Choć nalegał byśmy lecieli razem, ja - nie chciałam się zgodzić. Nie chciałam by ludzie widzieli nas razem, by o nas wiedzieli. Dla mnie było to jeszcze za wcześnie, by pokonać strach przed powtórką najgorszych wydarzeń w moim życiu.
                  Polecieliśmy więc osobno. Dopiero po wylądowaniu spotkaliśmy się w taksówce. Gdzie całą drogę do domu moich rodziców trzymał mnie za rękę. Moje serce waliło jak szalone. Tak bardzo się bałam reakcji taty, że prawie nie mogłam oddychać.
                    Kiedy już nacisnęłam przycisk dzwonka, drzwi otworzyły się prawie od razu, a zza nich ukazał się nie kto inny jak mój tata. Stał wpatrzony w nas bez słowa, z zaskoczonym wyrazem twarzy. Schudł i postarzał się na twarzy, aż serce mi się ścisnęło. Odruchowo ścisnęłam mocniej rękę Hyun Joonga, przełknęłam głośno ślinę i zaczęłam:
- Tato... Czy... Możemy wejść?
 Wtedy on bez słowa odwrócił się i zniknął wewnątrz domu, zostawiając za sobą otwarte drzwi. Nieśmiało przekroczyłam próg domu, ciągnąć HJ za sobą. Ojciec usiadł w fotelu i wbił wzrok w okno.
- Kto przyszedł? - zawołała wyłaniająca się z kuchni mama.
 Kiedy tylko jej wzrok padł na mnie rozpłakała się, a ja razem z nią. Rzuciłyśmy się sobie w objęcia, tuląc się do siebie, a gdy po chwili już się od siebie odkleiłyśmy, wytarła moje mokre od łez policzki:
- Dziecko... Tak za Tobą tęskniłam...
- Ja za Wami też. - odparłam szczerze. -
To jest Kim Hyun Joong, opowiadałam Ci o nim...
- Chłopcze... Tak bardzo Ci dziękuję za opiekę nad moją córką. - zwróciła się do niego, delikatnie gładząc jego policzek.
 Tłumacz, którego wcześniej włączyłam wszystko sprawnie przetłumaczył, a Hyun Joong, nieśmiało odparł:
- Nie musi mi Pani dziękować. Kocham Anetę i chcę o nią dbać i uszczęśliwiać ją do końca życia, dlatego... - wziął głęboki oddech - Chcę Państwa prosić o jej rękę...
- Mnie nie musisz prosić. Aneta wszystko mi o Tobie powiedziała i wiem, że zrobisz wszystko co w Twojej mocy, by ją chronić i uszczęśliwić. Dlatego... - w jej oczach zabłysły łzy wzruszenia - Masz moje pełne poparcie. - nie krępując się, przytuliła go mocno, a on nieśmiało odwzajemnił ten uścisk.
 Kiedy moja mama przestała już go 'dusić' w swym uścisku, podeszłam po cichu do fotela, w którym siedział tata:
- Tato... Czy ty... Zgodzisz się na nasz związek?
 Odpowiedziała mi cisza, a wtedy Hyun Joong stanął przed fotelem na którym siedział tata. Ukłonił się i zaczął:
- Dzień Dobry. Nazywam się Kim Hyun Joong. Chcę chronić Pańską córkę z całych moich sił i kochać ją aż po grób, czy wyrazi pan na to swoją zgodę?
 Ojciec milczał w dalszym ciągu. Sama nie wiedziałam jak mam to odebrać. Na pewno nie jako zgodę, ale odmowę też nie? Wtedy przemknęło mi przez myśl, że 'Może jednak jest jakaś szansa?'. Wtedy niespodziewanie Hyun Joong ukląkł przed nim na kolana:
- Błagam... Niech pan zaakceptuje nasz związek. Pańska córka jest dla mnie całym światem. Proszę pozwolić mi ją uszczęśliwić...
 Wtedy ojciec podniósł się i bez słowa podążył na górę, do swojego pokoju, a ja rozpłakałam się, wypuszczając z siebie to co do tej pory w sobie dusiłam. Hyun Joong podszedł do mnie szybko i ukrył mnie w swoich ramionach, tuląc do siebie mocno.
- Nie przejmuj się... Wszystko będzie dobrze... Twój tata zaakceptuje nas i pogodzi się z Tobą, zobaczysz... - powtarzał.
- Mogę Ci coś wyznać? - spytała nagle płacząca po cichu mama.
 Kiedy już się uspokoiłam wskazała nam kanapę, na którą usiedliśmy, a mama zajęła miejsce z mojego lewego boku, po czym zaczęła:
- Twój ojciec... Żałuje... Żałuje swojego postępowania i tęskni za Tobą, dziecko.
 Spojrzałam na nią zdziwiona.
- W tajemnicy śledził w internecie informacje o Jaejoongu, a kiedy zginął... Cierpiał przez to jak go potraktował i przez to co ty musisz przeżywać. Chciał nawet po Ciebie jechać, ale podupadł na zdrowiu i lekarz mu zabronił.
 Nie wierzyłam własnym uszom.
- Dlaczego wcześniej mi nic nie powiedziałaś?
- Zabronił mi i nie sądziłam, że uwierzysz...
- Skoro tak jest to dlaczego tak się zachowuje?
 W odpowiedzi mama tylko wzruszyła ramionami. Pomyślałam więc, że raz kozie śmierć i podążyłam do pokoju rodziców.
                   Zapukałam nieśmiało w drzwi, a nie słysząc odpowiedzi, weszłam po cichu do środka. Tata siedział na łóżku, wpatrzony w okno. Nie odważyłam się stanąć przed nim. Stojąc więc za jego plecami, zaczęłam:
- Tato... Ja... - przełknęłam głośno gulę, którą miałam w gardle, by się nie rozpłakać - Kocham Cię i... Strasznie tęsknię... Ja naprawdę kocham Hyun Joonga... Czy nie możesz pozwolić mi być z nim szczęśliwa? - mimo silnej woli głos całkiem mi się załamał, a po moich policzkach pociekły łzy.
 Stojąc tak przez chwilę usłyszałam nie tylko własny szloch, ale i inny. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że to on... Mój tata... Płakał.
- Tato?
- Tak bardzo się bałem... - odezwał się po raz pierwszy, zmienionym od płaczu głosem. - Tak bardzo się bałem, że już Cię nie zobaczę...
 Podbiegłam do niego szybko i przytuliłam go bez słowa, całkiem się rozklejając. On odwzajemnił uścisk i kontynuował przez łzy:
- Bałem się, że straciłem moje dziecko... Moje jedyne dziecko... Na zawsze.
- Nie straciłeś. Jestem tu... Już tu jestem. - zapewniałam.
 Czułam jakby z mojego serca spadł jakiś wielki kamień. Tata... Mój tata... Jednak mnie nie nienawidził, tylko kochał i tęsknił za mną. Kiedy już się uspokoiliśmy, przyjrzał mi się uważnie.
- Wydoroślałaś... - stwierdził, wycierając mi policzki. - Przepraszam... Przepraszam za wszystko. Byłem głupi i ślepy.
 Z moich oczu pociekły kolejne łzy, ale nie mówiłam, by nie przepraszał. Nie mogłam, bo miał za co...
- Ja też przepraszam... Za to, że wyjechałam bez waszej wiedzy... I za to, że nie próbowałam wcześniej się pogodzić.
- Dziecko... Ty nie masz za co przepraszać. To wszystko moja wina... Gdybym od początku był inny, to wszystko nie potoczyło by się tak...
Bałem się, że nie poradzisz sobie ze śmiercią tego chłopaka...
- Hyun Joong mi pomógł, gdyby nie on to... Nie wiem co by ze mną było...
- Wiem... Twoja mama mi mówiła. - uśmiechnął się lekko. - To dobry chłopak.
- Bardzo dobry... Myślałam, że już nigdy nikogo nie pokocham z bólu i ze strachu... Ale on sprawił, że pokochałam...
- Tęsknisz jeszcze za tamtym? - spytał troskliwie.
- On miał imię... Jaejoong...
- Bałem się, że może jeszcze sobie z tym nie poradziłaś...
- Dzięki Hyun Joongowi poradziłam sobie, ale... Nigdy nie zapomnę... Kochałam go i zawsze w jakiś sposób będę, choć już go nie ma. - łzy nieprzerwanie płynęły z moich oczu, a tata objął mnie ramieniem.
 Przez parę minut panowała cisza, a gdy już udało mi się opanować łzy, oznajmił:
- Już nigdy nie będę Ci stawał na drodze. Jeśli Hyun Joong jest tym kogo kochasz, nie popełnię już tego błędu co z Jaejoongiem i... Zaakceptuje Wasz związek.
 Fala szczęścia dotknęła mojego serca. Nie dość, że odzyskałam ojca to jeszcze on akceptuje mojego ukochanego.

                    Po jakiejś godzinie rozmowy, zeszliśmy na dół. Mama i Hyun Joong, widząc nasze uśmiechy i to, że tata trzyma mnie pod ramię. Uśmiechnęli się szczerze uradowani, a tata podszedł do Hyun Joonga, złapał go za ramiona i oznajmił:
- Wiem co zrobiłeś dla mojej córki, gdy przechodziła ciężkie chwile, a to oznacza że musisz bardzo ją kochać. Dlatego proszę Cię byś kochał ją tak już zawsze, bo ja zgadzam się na wasz związek.
- Będę ją kochał jeszcze mocniej. - odparł żywo Hyun Joong, szczerze uradowany.
- Więc witaj w rodzinie. - tata uścisnął go, a ja nie wierzyłam własnym oczom.
 Byłam szczęśliwa, naprawdę szczęśliwa.

***
                Po tygodniu spędzonym w Polsce, wróciliśmy do Korei. Miałam mężczyznę, który kochał mnie całym sercem... Rodziców, którzy byli po mojej stronie i czułam, że gdyby tylko 2 inne rodziny przestały mnie nienawidzić, moje życie byłoby idealne, lecz wiedziałam, że na to nie mogę liczyć, gdy pewnego dnia Hyun Joong podał mi z grobowym wyrazem twarzy słuchawkę:
- Do Ciebie...
- Soo Im?
- Matka Jaejoonga... - oznajmił.
 Zamarłam. Powoli, ze strachem ogarniającym moje serce, przejęłam od niego słuchawkę, którą następnie przyłożyłam do ucha:
- Słucham?...
- Aneta? - rozbrzmiał głos matki JJ.
- Tak... To ja...
- Dzwonię, ponieważ... - zawiesiła przez chwilę głos, po chwili ciężko dodając - Mogłabyś się ze mną spotkać?
- W jakim celu? - spytałam niepewnie, zerkając w międzyczasie na zaciekawionego i zaniepokojonego zarazem Hyun Joonga.
- Chciałabym... Przeprosić Cię za moje zachowanie i... Prosić o coś...
 Zdziwiona nie wiedziałam co odpowiedzieć, po dłuższej chwili ciszy, matka JJ znów się odezwała:
- Jesteś tam?
- Tak...
- Rozumiem, że mogłam Cię zranić moimi słowami i chciałabym osobiście za to przeprosić...
- Dobrze. Spotkam się z Panią. - uległam.
 Hyun Joong aż uchylił usta ze zdziwienia.
- Więc... Może mogłabyś dziś wpaść do mnie?
- Dziś?
- Tak. Wolałabym to zrobić jak najszybciej.
- My... Myślę, że tak. - wydusiłam.
- W takim razie będę czekać. Mam nadzieję, że się zjawisz.
- Oczywiście.
- W takim razie... Do zobaczenia.
- Do zobaczenia. - odparłam cicho, zastanawiając się 'Czy to, że chce mnie przeprosić naprawdę jest możliwe?'.
 Zniecierpliwiony HJ, usiadł na kanapie obok mnie, a ja widząc, że się denerwuje równie mocno jak ja, oznajmiłam:
- Chce się ze mną widzieć... Dziś... U niej...
- Po co?
- Chce mnie przeprosić i ma jakąś prośbę...
- Prośbę? Jaką?
 W odpowiedzi, zamyślona, wzruszyłam ramionami.
- Pojedziesz?
- Tak.
- Pojadę z Tobą.
 Spojrzałam na niego z wahaniem wypisanym na twarzy.
- Nie chcę byś była z nią sama...
- No dobrze... - uległam - Wolę byś był przy mnie.
Przytulił mnie do siebie.
- Jeśli powie Ci coś niesprawiedliwego i raniącego od razu wyjdziemy.
 Kiwnęłam głową na znak zgody i wtuliłam się w jego ramiona, by zapomnieć o strachu.

                   Nie chciałam odwlekać tego spotkania, więc godzinę później byliśmy już na miejscu. Trzymałam mocno rękę Hyun Joonga. Drzwi otworzyła nam jedna z sióstr Jaejoonga.
- Cześć. - przywitała nas niepewnie.
- Cześć. - odpowiedzieliśmy w tym samym czasie.
- Mama jest w salonie. - poinformowała chłodno. - Chodźcie... - uchyliła szerzej drzwi, prowadząc nas za sobą do salonu.
 Moje kroki były w tej chwili tak ciężkie jak jeszcze nigdy. Czułam, że gdyby nie obecność Hyun Joonga, chyba bym zemdlała.
 Gdy znaleźliśmy się już w salonie. Matka JJ o dziwo powitała mnie z ciepłym uśmiechem na ustach.
- Cieszę się, że jesteś.
 Kiwnęłam jej w odpowiedzi głową, nie wiedząc co odpowiedzieć.
- Może usiądziecie? - zmierzyła nas wzrokiem.
- Dziękuję, ale śpieszymy się. - poinformował HJ, jakby wyczuwając to, że nie chcę tu być.
- W takim razie przejdę do sedna... - wzięła głęboki oddech - Chciałabym Cię przeprosić za to, że obwiniałam Cię za to co przydarzyło się mojemu synowi... Dopiero teraz... Po czasie... Widzę, że się myliłam.
- Nie ma pani za co przepraszać. - odparłam, odruchowo mocniej ściskając dłoń HJ. - Wszystko rozumiem, naprawdę...
- Cieszę się, że nie chowasz do mnie urazy.
 W ramach odpowiedzi, uśmiechnęłam się niepewnie.
 Milczeliśmy przez parę minut, gdy w końcu postanowiłam spytać:
- Przez telefon mówiła pani, że ma do mnie prośbę... Jaką?...
- Chciałabym byś zapomniała to co złe i ...
- Aneta...? - przerwał jej znajomy głos na dźwięk, którego od razu odwróciłam się w stronę z której dobiegał.
- Ja... Jaejoong...? - wydusiłam, nie wierząc własnym oczom.
 Moje serce w tej chwili zamarło 'czy ja śnię?'. Stał wpatrzony we mnie ze szklistymi oczyma.
- Jaejoong? - powtórzyłam cicho, nadal nie wierząc w to co widzę.
 To był on... Jaejoong... Stał w miejscu o kuli, drugą ręką podpierając się o szafkę. Wyglądał na wyzutego z sił.

Hyun Joong:
                   Jaejoong... Stał tu, teraz, żywy. Sam nie wiedziałem czy to dzieje się naprawdę czy tylko moje oczy płatają mi figla? Staliśmy tak przez parę minut, w ciszy, wryci w podłogę. To było jak sen, gdy nagle Aneta puściła moją dłoń i ruszyła powoli w jego kierunku. Cieszyłem się, że jest tu... Że żyje... Ale... Nagle ogarnęło mnie przerażenie i strach... Zmierzała powoli w jego kierunku, a mnie ściskało się serce. 'Co się teraz stanie? Co będzie dalej?'.
- Jaejoong? - powtórzyła po raz kolejny, załamującym się głosem.
 Dotknęła drżącą dłonią jego policzka, tak jakby sprawdzała czy to naprawdę on, a kiedy już się upewniła, rzuciła mu się na szyję z głośnym płaczem.
- Jesteś tu... Jesteś... Wróciłeś do mnie...
 Moje serce rozdziało się. Poczułem jak po moim policzku spływa łza, a moje serce ogarnia jeszcze większa trwoga o to, że właśnie ją tracę...


______________________
Ta część była trochę długa, więc nie wiadomo kiedy pojawi się następną :p

8 komentarzy:

  1. COOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO
    On życie?! Noł, noł, noł!!!!!
    Nie wierzę własnym oczom. :O
    Co się teraz stanie? Przecież ona kocha i jego, i jego. No i z Hyunem jest zaręczona, a teraz jeszcze wrócił chłopak, którego pokochała jako pierwszego! czemu mi to robisz, why!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Popłakałam się podczas rozmowy Anety z ojcem.
    Dobrze, że tak się potoczyło, ale... teraz obawiam się reakcji Anety.
    Czekam z niecierpliwością na next. Nie rób dużej przerwy, błagam, bo nie dam Ci spokoju. Będę Cię codziennie nawiedzała we śnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weź mnie nie strasz, bo się boję :C xD
      No, ale jeśli będziesz mnie nawiedzać we śnie jako jeden z moich biasów to nie mam nic przeciwko :D :p

      Usuń
  2. Wow jakie zaręczyny :3
    Jak rozmawiała z tatą aż mi łezka poleciała :'(
    Największym szokiem był JJ :o
    Trochę szkoda HJ :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wierzę, że Ci łezka poleciała, siostrzyczko... :p

      Usuń
  3. nie wiem co mam napisać w tym momencie, chyba nadal nie mogę się pozbierać, no bo....JJ!!! to się teraz będzie działo...

    OdpowiedzUsuń
  4. no to dałaś do wiwatu :D czekam na ciąg dalszy :) za

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozryczałam się i nie jestem w stanie coś jeszcze wydusić...ale jestem wdzięczna, że nie zabiłaś mojego oppę...bo czułam się tak, jakby prawda zmarł.

    OdpowiedzUsuń
  6. Milena, daj już ten ciąg dalszy proszę. Bo czekam i czekam i niecierpliwośc mnie zjada. Litości nad mym zdrowiem please!!!! ;)))) za

    OdpowiedzUsuń

Wasze komentarze są dla mnie naprawdę cenne, więc jeśli czytujesz moje posty, proszę o zostawienie po sobie śladu w komentarzu. ;]

Jeśli znajdziesz jakieś błędy lub literówki, będę wdzięczna za wytknięcie mi ich bym mogła je poprawić ;]

Ps. Jeśli masz zamiar mnie skrytykować, proszę o dodanie komentarza ze swojego konta na bloggerze, ponieważ 'anonimową' krytykę uważam za zwykłe, tchórzliwe hejtowanie.

Szablon autorstwa StrayHeart z unfaithful-heaven