Opowiadanie nr 2 ( część 20 )

Hejka xD
Kolejna nudna część gotowa :p
Mam nadzieję, że wytrwacie do końca opowiadania i nie opuścicie mnie tak szybko, bo do końca jeszcze trochę :]


Część 20-sta.

Hyun Joong:
                 Byliśmy razem już od 5-ciu miesięcy. 5-ciut cudownych miesięcy. Czułem się jakbym potrafił latać. Dodawała mi skrzydeł. Cieszyłem się z własnego szczęścia tym bardziej, że ona wyglądała na równie radosną i szczęśliwą. Jedyne co w naszym szczęściu mi przeszkadzało to nasi rodzice oraz tabletki nasenne, których uparcie nie chciała odstawić. Tym razem znów uparcie drążyłem ten temat:
- Zrozum... To zbyt długo trwa. Musisz je odstawić...
- Zrozum, że bez nich nie zasnę.
- Zaśniesz. Jestem pewny, że już nie są Ci potrzebne...
- Ale ja... - wzięła głęboki wdech, po czym, nerwowo bawiąc się palcami dokończyła - Boję się, że jeśli je odstawię to wszystko wróci...
 Przymuliłem ją do siebie, a na jej czole złożyłem czuły pocałunek. Nie wiedziałem co mogę powiedzieć. Doskonale rozumiałem jej strach i ból, po cichu układałem sobie w głowie jak mogę ją przekonać do swoich racji.
- Kochanie... Wiem co przeszłaś i wiem, że się boisz, ale proszę... Błagam... Zrób to dla mnie. Jeśli ich nie odstawisz to może być naprawdę groźne.
- Zrozum...
- Nie chcę byś się uzależniła...
- A co jeśli to wróci?
- Będę przy Tobie. Pamiętaj, że masz mnie i zawsze jestem przy Tobie. Jeśli będzie taka potrzeba, będę z Tobą siedział dopóki nie zaśniesz. - zapewniłem.
 Odsunęła się lekko ode mnie i spojrzała na mnie pytająco.
- Nie bój się. Nie będę nic próbował. - zapewnilem, odgarniając jej włosy z czoła.
 Choć pragnąłem jej każdą cząsteczka siebie, z dnia na dzień coraz bardziej, byłem gotów czekać ile tylko zapragnie. Nie chciałem naciskać, więc cierpliwie czekałem, nie robiąc żadnych posunięć w 'tę' stronę. Lecz czekanie nie było dla mnie jakąś karą czy coś, dla niej... Mogłem czekać chociażby wieczność. Chciałem być z nią mimo wszystko, zawsze i na zawsze.
- To jak? - spojrzałem w jej oczy.
- No dobrze... - uległa - Nie wezmę dziś tabletek.
 Kamień spadł mi z serca. Musnąłem delikatnie ustami jej wargi i przytuliłem ją do siebie.


                  Wieczorem obejrzeliśmy jakiś film, a kiedy się skończył, było już po północy, więc spytałem:
- Śpiąca?
- Trochę. Chyba pójdę już spać...
- Posiedzieć przy Tobie?
- Wiesz... - przez chwilę się zawahała, lecz po chwili kontynuowała - Spróbuje sama zasnąć. - jednak po namyśle szybko dorzuciła - W razie czego Cię zawołam.
- Jak chcesz. - pocałowałem ją lekko w usta na dobranoc, a gdy udała się do swojego pokoju, zacząłem szukać jakiegoś w miarę ciekawego filmu, by móc czekać w pogotowiu.
                   W nocy obudził mnie głośny krzyk. Rozejrzałem się zdezorientowany, zastanawiając się czy to mi się tylko śniło czy naprawdę ktoś krzyczał. Okazało się, że zasnąłem na kanapie w salonie przed włączonym telewizorem, kiedy wokół panowała cisza doszedłem do wniosku, że ten krzyk był tylko w moim śnie, lecz wtedy się ponowił. Wiedziałem, że to krzyk Anety. Pośpiesznie udałem się do jej pokoju, zaświeciłem lampkę nocną i nachyliłem się nad nią. Cała się trzęsła, a z jej oczu płynęły łzy. Moje serce ścisnęło się na ten widok. Usiadłem obok niej, delikatnie pogłaskałem ją po policzku:
- Aneta. Kochanie. Obudz się. - powtórzyłem to parokrotnie, a gdy nagle wyrwana ze snu otworzyła oczy, rozpłakała się całkowicie. Przytuliłem ją mocno do siebie.
- Wiedziałam, że tak będzie... - mówiła przez łzy. - Wiedziałam, że to wróci...
- Csiii... - Gładziłem jej włosy, kołysając się z nią lekko w ramionach.
- Chcę wziąć tabletkę!
- Proszę Cię, nie... Nie możesz się uzależnić...
 Choć serce krajało mi się przez to co przechodzi, nie mogłem pozwolić, by się uzależniła.
 Od tego momentu trwaliśmy w ciszy, aż do momentu w którym się uspokoiła.
- Zostaniesz ze mną?... - spytała nieśmiało.
- Oczywiście.
 Położyłem się spać razem z nią. Tuliłem ją do siebie, bojąc się wypuścić ją z objęć chociażby na chwilę. Kiedy zasnęła ja również odlaciałem do krainy snów.

                    Rano obudził mnie delikatny dotyk, właściwie to muśnięcie, najpierw policzka, potem ust.
- Przepraszam... Nie chciałam Cię obudzić...
- Nie przepraszaj, takie pobudki mogę mieć co ranek. - uśmiechnąłem się uspakajająco, po czym przytuliłem ją mocniej.
- Swoją drogą... Myślałam, że trudno Cię obudzić, a tu proszę... - zaśmiała się.
- Od czasów wojska nie śpię już tak twardo. - wyjaśniłem - Jak Ci się spało?
- Od momentu, gdy byłeś przy mnie, nie miałam koszmarów.
- Cieszę się. - ucałowałem ją w czubek nosa.
- Dziwi mnie tylko jedno...
 Spojrzałem na nią pytająco.
- Dlaczego w Twoich ramionach tak mi dobrze? - uśmiechnęła się nieśmiało, a na jej policzki wdarł się delikatny rumieniec - Tak bezpiecznie i miło...
- Odpowiedź jest prosta... - uniosłem jej podbródek, by móc spojrzeć jej w oczy - Jesteś do nich stworzona.
- Czaruś. - zaśmiała się, a mnie znów naszła ochota, by ją pocałować, lecz nie zrobiłem tego, bo bałem się, że jeśli to zrobię, będę chciał więcej. I w tej chwili postanowiłem sobie, że nie mogę całować jej w łóżku, bo będzie mi coraz trudniej powstrzymywać chęć posunięcia się dalej.
- Będziesz spał tak ze mną każdej nocy? - spytała jakby odgadywała moje myśli.
- Pewnie. Jeśli tego chcesz. - odpowiedziałem ze zdradliwym uśmiechem.
- Z czego się śmiejesz? - spojrzała na mnie zaskoczona.
- Z niczego. - przyciągnąłem ją ponownie przytulając.
- Jak nie chcesz to nie musisz. - odsunęła się ponownie.
- Chcę! I to bardzo! - zapewniłem, łaskotając ją.
 Jej melodyjny śmiech zakończył wszystko i od tej pory, noce zaczęliśmy spędzać razem.

***
                  Przez kolejny miesiąc wszystko szło nam jedwabiście. Aneta już nie musiała brać tabletek przed snem, a ja cieszyłem się z tego jak małe dziecko. Choć rodzice nie odzywali się do mnie, przy niej nie odczuwałem aż tak ich braku. Była dla mnie całym światem. Czułem, że już nic prócz niej nie jest mi potrzebne do szczęścia. Była dla mnie wszystkim. Jednak ku mojej radości, niepostrzeżenie, wszystko zaczęło się zmieniać...
                     Nagle, bez żadnego powodu, zaczęła się ode mnie odsuwać. Unikała moich pocałunków, dotyku, nawet spojrzenia. W końcu odważyłem się spytać:
- Możesz mi powiedzieć o co chodzi? Od tygodnia dziwnie się zachowujesz. Jesteś za coś zła?
- Nie. Wszystko jest ok. - odpowiedziała ze sztucznym uśmiechem.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak. Unikasz każdego gestu z mojej strony.
- Wydaje Ci się. - poczochrała mi włosy i skierowała się w kierunku drabinki, którą ustawiła sobie do mycia okien.
 Czułem, że zaraz wybuchnę jeśli znów jej nie pocałuję. Zaszedłem jej więc drogę, błyskawicznie objąłem w pasie, nachyliłem się do niej i wyszeptałem do lekko rozchylonych warg:
- Proszę... Nie traktuj mnie tak... - widząc jak przymyka oczy dodałem - Tak bardzo Cię kocham. - musnąłem jej wargi, po czym rozpocząłem delikatny pocałunek, który z czasem przeradzał się w coraz intensywniejszy, bardziej zachłanny, a ona odwzajemniała go z taką mocą, że zapragnąłem więcej, dużo więcej. Na szczęście jednak i tym razem udało mi się opanować. By jak najszybciej zająć się czymś innym, jak tylko unormowałem oddech, zaproponowałem:
- Może pomogę Ci myć okna?
 Odpowiedziała skinieniem głowy, po chwili pouczając:
- Tylko dokładnie.

                   Myślałem, że wszystko wróci do normy po tym pocałunku, lecz nic się nie zmieniło, tak jak robiła to przez ostatni tydzień, tak zachowywała się i teraz, a nawet gorzej. Teraz zasypiała nawet na drugim końcu łóżka, odwrócona do mnie plecami. Po kolejnych paru dniach męczarni znów ponowiłem ten temat:
- Proszę... Powiedz mi co zrobiłem nie tak? Dlaczego się ode mnie oddalasz?
- Nie oddalam się. - zaśmiała się.
- Unikasz mnie, mojego dotyku, spojrzenia. Coś musiało się stać...
- Wydaje Ci się. - zapewniła, po czym dała mi pierwszego od paru dni buziaka. Niestety... Tylko w policzek.
 Nachyliłem się więc do niej, by móc ją pocałować, jednak ona odwróciła się i i uciekła od pocałunku. Czułem się coraz gorzej, przez jej milczenie i oddalanie się ode mnie. Bez jej pocałunków miałem wrażenie jakbym się dusił.

                    W nocy, przekręcałem się z boku na bok, nie mogąc zasnąć. Było mi źle na duszy i sercu. Wyszedłem po cichu z sypialni, starając się jej nie obudzić. Udałem się do ogrodu, by móc zaczerpnąć odrobinę powietrza. Usiadłem na pierwszym i zarazem jedynym stopniu schodów od tarasu i wbiłem wzrok w niebo z którego już spadały pierwsze krople deszczu. Zamknąłem oczy, dając się im zmoczyć, po czym zaśmiałem się gorzko. Czułem, że ją tracę, a nawet nie wiedziałem dlaczego. Czy to ja coś robiłem nie tak? A może jest jakiś inny powód? Bałem się, że ją stracę, a najgorsze było to, że nawet nie mogłem z tym walczyć.
- Nie możesz spać? - usłyszałem za sobą.
 Podniosłem się i odwróciłem w jej stronę.
- Idź spać... - odparłem cicho - Nie przejmuj się mną...
- Coś nie tak?
 Odpowiedziałem jej ciszą.
- To przeze mnie? - spytała cicho.
 Odwróciłem się do niej plecami, by łatwiej mi było to powiedzieć:
- Po prostu się boję...
- Czego?
 Znów odwróciłem się w jej stronę, by móc spojrzeć w jej jasną twarz, którą doskonale było widać w tę jasną, lecz deszczową noc.
- Boję się, że Cię tracę. - wyznałem.
- Nie tracisz. - odpowiedziała prawie od razu.
- Oddalasz się ode mnie, nie zaprzeczaj. - nie odpowiedziała, więc kontynuowałem - Dla Ciebie mogę walczyć i czekać, bo bez Ciebie nie ma mnie, ale... Musisz mi powiedzieć co jest nie tak? Dlaczego się tak zachowujesz? Muszę wiedzieć bym mógł to naprawić albo zbudować od nowa...
- Nic nie musisz naprawiać... Wszystko robisz idealnie.
- Więc dlaczego?
- Chodzi o to, że... - powiedziała to tak cicho, że nie byłem pewien, czy dobrze usłyszałem, ale miałem wrażenie jakby moje serce na chwilę stanęło...

10 komentarzy:

  1. Co? Co ona powiedziała?
    Dawaj jak najszybciej następną część!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda że taka krótka ta cześć. Bardzo mnie to wciągnęło i ciekawa jestem co powiedziała Aneta. Cieszę się że Twoje opowiadanie jeszcze się nie kończy. Mam nadzieję że będzie jeszcze trochę części i wiele zaskakujących zwrotów akcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba xD
      Mnie wydała się trochę przesłodzona :p

      Usuń
  3. Zabiję i powieszę.
    Co ona mu powiedziała?! Nie możesz robić takich końcówek! To niemiłe! :D
    Daj następną część jak najszybciej.
    Oby ta Aneta niczego nie wywinęła, ona musi być z Hyunem, musi i koniec!
    A rozdział bardzo przyjemny, wcale nie nudny. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na takich końcówkach mi zależało xD
      A czy dać jak najszybciej to się zastanowię, bo JA CHCĘ JUZ TWOJE NOWE OPOWIADANIE, a ty chcesz je dać dopiero w przyszłym tygodniu :C

      Usuń
  4. Masz: przy niej nie odczówałem. Do poprawienia na odczuwałem. A poza tym...no...koleżanko....trochę dłuższe te rozdziały proszę;) I częściej. Całkiem zgrabnie piszesz. Ciekawe czy rozwiniesz końcówkę tego rozdziału na starcie nastepnego:) Pozdrawiam wakacyjnie za

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki xD
      Im dalej od szkoły tym więcej błędów robię -.- :p
      Pozdrowionka xD

      Usuń
  5. ja nie wytrwam do końca?! Nie wierzysz we mnie? :D
    Nic nie jest przesłodzone, po prostu HJ jest taki romantyczny^^
    Czekam na kolejną część, wierzę że będzie równie ciekawa jak ta:)

    OdpowiedzUsuń

Wasze komentarze są dla mnie naprawdę cenne, więc jeśli czytujesz moje posty, proszę o zostawienie po sobie śladu w komentarzu. ;]

Jeśli znajdziesz jakieś błędy lub literówki, będę wdzięczna za wytknięcie mi ich bym mogła je poprawić ;]

Ps. Jeśli masz zamiar mnie skrytykować, proszę o dodanie komentarza ze swojego konta na bloggerze, ponieważ 'anonimową' krytykę uważam za zwykłe, tchórzliwe hejtowanie.

Szablon autorstwa StrayHeart z unfaithful-heaven