Wrzucam 18-stą :p
Już przepisałam nawet połowę 19-stej, więc następna powinna pojawić się szybciej CHYBA :p
Z góry przepraszam za literówki i za to, że skaczę tak bardzo w czasie, ale nie chcę przeciągać nudy...
Część 18-ta.
Hyun Joong:
Pokonywałem schody po kilka naraz, by tylko jak najszybciej znaleźć się w mieszkaniu Jaejoonga. Winda na tę chwilę byłaby dla mnie zbyt wolna. Miałem nadzieję, że zastanę ją tam, bo gdyby nie było jej w mieszkaniu JJ, to już sam nie wiedziałabym gdzie mogę ją znaleźć. Jego mieszkanie stało puste od momentu, gdy zdarzył się ten nieszczęsny wypadek. Jego rodzina chciała, by mieszkanie zostało takie jak je zostawił, więc nikt w nim nie mieszkał dlatego liczyłem na to, że zastanę ją tam. Gorzej byłoby gdyby ktoś w nim mieszkał wtedy na pewno, by ją przepędzili.
Złapałem za klamkę, prosząc Boga w duchu, by była w środku. Drzwi otworzyły się, gdy tylko nacisnąłem na klamkę. Wszedłem po cichu do środka, wstrzymując oddech, którego i tak mi brakowało. Zajrzałem do salonu - nie było jej. W jej dawnym pokoju również jej nie zastałem. Nadszedł więc czas na pokój JJ. Nacisnąłem klamkę, a gdy drzwi otworzyły się, pchnąłem je lekko, bojąc się, że jej tam nie zastanę, aż zacisnąłem ręce w pięści. Jednak ku mojej wielkiej radości była tam. Siedziała na podłodze, przy łóżku, płacząc z jego koszulą w objęciach. Odetchnąłem z ulgą. Poczułem jak z serca spada mi ogromny kamień. Wyciągnąłem telefon i napisałem szybkiego sms-a do Soo Im, że znalazłem ją i by się nie martwiła. Następnie podszedłem powoli do Anety i usiadłem po cichu obok niej. Dopiero teraz czułem, że moje serce znów bije, a oddech wraca. Ukryła twarz w koszuli, a ja wpatrywałem się w nią, zastanawiając się - 'Jak to dawno nie płakała?'.
- Idź sobie... Po co tu przyszedłeś?!
- Martwiłem się o Ciebie... I nie tylko ja, Soo Im również... Baliśmy się, że... - nawet nie chciało mi to przejść przez gardło.
- Że zrobię coś głupiego? - dokończyła domyślnie, wycierając wierzchem dłoni łzy. - Nie musieliście. Jestem zbyt wielkim tchórzem, by coś sobie zrobić.
- Przestań mówić takie rzeczy...
- To Ty przestań się o mnie martwić. Nie zasługuję na to. Jedynie niszczę wszystkim życie...
- Nie mów tak... - chciałem ją przytulić, ale odsunęła się ode mnie.
- Jaejoong... Nie zasługiwał na taką śmierć... Zginął przeze mnie... Wasza przyjaźń rozpadła się z mojego powodu... Czy wiesz jaki to ciężar? - po jej policzkach znów pociekły łzy.
- Kiedy w końcu zrozumiesz, że to nie Twoja wina? - spytałem powoli - Kiedy w końcu zrozumiesz i przestaniesz się obwiniać?...
- Nigdy. To zawsze będzie tylko i wyłącznie moja wina. Niszczę wszystko czego się dotknę... Jestem przeklęta.
- To wszystko nie jest Twoją winą...
- Teraz jeszcze niszczę Twoją relację z rodzicami, mam dość. Chcę zniknąć. - ponownie ukryła twarz w koszuli.
- To nie Twoja wina... To ich wina. To oni chcą kierować całym moim życiem, a na to się nie zgadzam.
- Ale tracisz ich przeze mnie. - spojrzała na mnie zapłakana.
- Wolę stracić ich niż Ciebie. - wyznałem jej z głębi serca prosto w oczy - Bez nich jakoś potrafiłem żyć, poradziłem sobie bez nich, ale gdybym miał stracić Ciebie... Zrozum, że nie wyobrażam sobie już nawet życia bez Ciebie...
- Nie mów tak... - spuściła wzrok.
Przysunąłem się do niej i przytuliłem ją do siebie. Tym razem nie uciekała, nie odsuwała się, została w moich ramionach. Nie odwzajemniła jednak uścisku. Wiedziałem, że może nigdy tego nie zrobić, ale nie zamierzałem się poddawać. Mogłem walczyć o nią całą wieczność.
Wieczorem, kiedy zbierała się do snu, przeszkodziłem jej, pytając:
- Mogłabyś gdzieś ze mną pojechać?
- Gdzie?
- Chcę Ci coś pokazać...
Kiwnęła głową na zgodę i po chwili byliśmy już w drodze nad rzekę Han. Chciałem pokazać jej fontannę moonlight rainbow na moście banpo. Kiedy tylko ją zobaczyła jej oczy rozbłysły, a na twarz wpłynął uśmiech za którym tak tęskniłem, którego od tak dawna nie było mi dane oglądać. Patrząc na jej promienną twarz zrobiło mi się cieplej na sercu. Spojrzała na mnie:
- Jak w Boys Over flowers. - stwierdziła z jeszcze większym uśmiechem.
- Nie, inaczej... - widząc, że nie rozumie o co mi chodzi, wyjaśniłem - Z Tobą to tysiąc razy lepsze.
Zawstydzona spuściła nieśmiało wzrok, a po chwili znów wbiła go w most i zamyśliła się nad czymś. Staliśmy tam jeszcze przez jakieś pół godziny w milczeniu, nie odczuwając dyskomfortu. Czułem się świetnie patrząc na jej uśmiech. Miałem nadzieję, że ona w tej chwili również czuje się lepiej.
To, że wróciła do normalnego życia nie oznaczało jednak, że nie przechodziła już ciężkich chwil... Czasem słyszałem jak płacze cicho w swoim pokoju i choć chciałem być przy niej w takich chwilach, by ją przytulić i pocieszyć, wiedziałem że nie mogę, bo odepchnie mnie jak zwykle... Potrzebowała samotności, którą chcąc niechcąc jej dawałem. Kiedy musiałem jechać na jakąś sesję czy wywiad nie bałem się już zostawiać jej samej. W końcu obiecała mi, że nie będzie chciała zrobić nic głupiego, więc wierzyłem jej.
Najgorszym dniem od czasu kiedy jej się polepszyło był dzień rocznicy śmierci JJ. Obawiałem się, że wróci do stanu w którym trwała po śmierci JJ, jednak na szczęście tak się nie stało. Nie tylko ją bolało, że nie może pomodlić się nad jego grobem, ale i mnie. Nikt prócz jego rodziny nie wiedział gdzie został pochowany lub gdzie znajdują się jego prochy. Jego matka musiała całkiem oszaleć z niesłusznej nienawiści do Anety. Miałem nadzieję, że już nigdy nie spotka Anety i nie bedzie się na niej wyżywać, musiałem tego dopilnować. W dniu rocznicy śmierci Jaejoonga zabrałem Anetę do kościoła, gdzie zapaliliśmy świeczki i przynajmniej tam porozmawialiśmy z nim w duchu.
- Wracam do Polski.
Spojrzałem na nią oniemiały, a wtedy kontynuowała:
- Powiedziałeś, że oddasz mi paszport kiedy dojdę do siebie...
- Ale nie sądziłem, że będziesz chciała wyjechać... - przerwałem jej.
- Nic tu po mnie.
Wpatrywałem się w nią przez ogień który nas dzielił. Siedzieliśmy akurat przy ognisku. Wstałem i obszedłem je do okoła, by w końcu usiąść obok niej.
- Chcesz wyjechać? - spytałem jakbym nie zrozumiał za pierwszym razem - Skoro tak, to znaczy, że... Nie chcesz... Nic do mnie poczuć? - spytałem, nie wiedząc do końca jak sformułować to pytanie.
- Zrozum, że nie ma dla nas przyszłości... - wbiła wzrok w ogień.
- Dlaczego nie? Jeśli tylko dasz mi szansę... Uszczęśliwię Cię...
- Już mnie uszczęśliwiłeś. - spojrzała na mnie z delikatnym uśmiechem na ustach. - Pomogłeś wrócić mi do normalnego życia i za to jestem Ci wdzięczna, ale...
- Ale...? Nic do mnie nie czujesz? - zadałem to trudne pytanie, choć tak naprawe nie chciałem znać na nie odpowiedzi.
- Twoi rodzice nie będą się z Tobą kontaktowali jeśli tu zostanę.
- To nie ważne. Dla mnie najważniejsza jesteś tylko ty. - słyszałem w swoim głosie desperacje, ale mimo to kontynuowałem - Odpowiedz mi proszę... Czy naprawdę nic, a nic do mnie nie czujesz?
- Twoi rodzice są tu najważniejsi. - kontynuowała, zostawiając moje pytanie bez odpowiedzi - Wiem jak boli utrata rodziców... Ja strasznie cierpię, że straciłam kontakt z tatą, a ty musisz cierpieć podwójnie, więc... Nie oszukuj mnie...
- Może i cierpię, ale będę cierpiał jeszcze bardziej jeśli stracę Ciebie...
- A co jeśli przytrafi Ci się z mojego powodu to samo co Jaejoongowi? - w jej oczach błysnęły łzy.
Dotknąłem delikatnie jej policzka, po czym patrzac prosto w jej szklane oczy odpowiedziałem z głębi serca:
- Nie przytrafi mi się... A gdyby nawet to gdybym znalazł się na jego miejscu zrobiłbym to samo co on.
Wtedy jedna łza spłynęła powoli po jej policzku, a ja natychmiast ją wytarłem:
- I właśnie dlatego nie mogę zostać... To największa przeszkoda. Nie chcę, by przytrafiło Ci się to samo co jemu. Nie chcę, by jeszcze Tobie coś się stało...
- Nic mi się ne stanie. - zapewniłem - Tylko proszę... Nie zostawiaj mnie...
Już nic nie mówiła, patrzyła tylko na mnie w ciszy. Już wiele razy chciałem ją pocałować, lecz tak bardzo jak pragnąłem tego w tej chwili, nie pragnąłem tego jeszcze nigdy. Pragnienie ściskało moje serce i gardło. Musnąłem delikatnie kciukiem jej dolną wargę, a ona rozchyliła lekko usta. Nachyliłem się do niej, by złożyć pocałunek na jej gorących wargach, a wtedy przymknęła oczy, jednocześnie unosząc lekko głowę. Gdy nasze wargi dzieliły już tylko milimetry, jej słodki oddech musnął delikatnie moje usta, a pragnienie jeszcze się spotengowało. Nagle, bez ostrzeżenia, odsunęła się gwałtownie, wyrywając mnie jednocześnie z mojego pięknego snu.
Podniosła się i oddaliła o parę kroków, po czym podrapała się zakłopotana w głowę:
- Ja... - zaczęła - Nie mogę, bo... Jeśli to zrobię... - wtedy zamilkła.
Odchrząknąłem, by wrócić do normy:
- Jeśli to zrobisz...? - powtórzyłem z nadzieją, że dokończy.
Jednak tego nie zrobila. Poinformowała mnie tylko, cicho:
- Nie musisz oddawać mi paszportu, znalazłam go jak sprzatałam. Bilet kupiłam już dawno, wylatuję jutro po dwudziestej.
Po tych słowach zniknęła pośpiesznie w domu, zostawiając mnie samego. Nie potrafiłem dojść do siebie. Chciała wyjechać... Wciąż nie chciałem dopuścić do siebie tej wiadomości. Nie chciałem myśleć o tym, że mam już jej więcej nie zobaczyć...
- Jak w Boys Over flowers. - stwierdziła z jeszcze większym uśmiechem.
- Nie, inaczej... - widząc, że nie rozumie o co mi chodzi, wyjaśniłem - Z Tobą to tysiąc razy lepsze.
Zawstydzona spuściła nieśmiało wzrok, a po chwili znów wbiła go w most i zamyśliła się nad czymś. Staliśmy tam jeszcze przez jakieś pół godziny w milczeniu, nie odczuwając dyskomfortu. Czułem się świetnie patrząc na jej uśmiech. Miałem nadzieję, że ona w tej chwili również czuje się lepiej.
***
Przez kolejne pół roku zmieniła się diametralnie. Znów stała się dziewczyną, którą poznałem rok temu. Znów się śmiała, żartowała, a nawet rozmawiała normalnie z psychologiem. Jedyne co mnie martwiło to jej podejście do mnie. Unikała każdego mojego gestu w jej stronę. Czułem, że uparcie nie chce się do mnie zbliżyć. Nie wiedziałem tylko z jakiego powodu? Czy powstrzymywała ją myśl o moich rodzicach czy też był jakiś inny powód przez który trzymała mnie na dystans? Prócz tego martwiło mnie jeszcze to, że cały czas brała przed snem tabletki nasenne. Uparcie twierdziła, że bez nich nie zaśnie. Martwiłem się czy czasem nie uzależniła się od tych tabletek, ale ona i tak usilnie twierdziła, że one jej tylko pomagają.To, że wróciła do normalnego życia nie oznaczało jednak, że nie przechodziła już ciężkich chwil... Czasem słyszałem jak płacze cicho w swoim pokoju i choć chciałem być przy niej w takich chwilach, by ją przytulić i pocieszyć, wiedziałem że nie mogę, bo odepchnie mnie jak zwykle... Potrzebowała samotności, którą chcąc niechcąc jej dawałem. Kiedy musiałem jechać na jakąś sesję czy wywiad nie bałem się już zostawiać jej samej. W końcu obiecała mi, że nie będzie chciała zrobić nic głupiego, więc wierzyłem jej.
Najgorszym dniem od czasu kiedy jej się polepszyło był dzień rocznicy śmierci JJ. Obawiałem się, że wróci do stanu w którym trwała po śmierci JJ, jednak na szczęście tak się nie stało. Nie tylko ją bolało, że nie może pomodlić się nad jego grobem, ale i mnie. Nikt prócz jego rodziny nie wiedział gdzie został pochowany lub gdzie znajdują się jego prochy. Jego matka musiała całkiem oszaleć z niesłusznej nienawiści do Anety. Miałem nadzieję, że już nigdy nie spotka Anety i nie bedzie się na niej wyżywać, musiałem tego dopilnować. W dniu rocznicy śmierci Jaejoonga zabrałem Anetę do kościoła, gdzie zapaliliśmy świeczki i przynajmniej tam porozmawialiśmy z nim w duchu.
***
Niecałe 2 tygodnie później, oznajmiła:- Wracam do Polski.
Spojrzałem na nią oniemiały, a wtedy kontynuowała:
- Powiedziałeś, że oddasz mi paszport kiedy dojdę do siebie...
- Ale nie sądziłem, że będziesz chciała wyjechać... - przerwałem jej.
- Nic tu po mnie.
Wpatrywałem się w nią przez ogień który nas dzielił. Siedzieliśmy akurat przy ognisku. Wstałem i obszedłem je do okoła, by w końcu usiąść obok niej.
- Chcesz wyjechać? - spytałem jakbym nie zrozumiał za pierwszym razem - Skoro tak, to znaczy, że... Nie chcesz... Nic do mnie poczuć? - spytałem, nie wiedząc do końca jak sformułować to pytanie.
- Zrozum, że nie ma dla nas przyszłości... - wbiła wzrok w ogień.
- Dlaczego nie? Jeśli tylko dasz mi szansę... Uszczęśliwię Cię...
- Już mnie uszczęśliwiłeś. - spojrzała na mnie z delikatnym uśmiechem na ustach. - Pomogłeś wrócić mi do normalnego życia i za to jestem Ci wdzięczna, ale...
- Ale...? Nic do mnie nie czujesz? - zadałem to trudne pytanie, choć tak naprawe nie chciałem znać na nie odpowiedzi.
- Twoi rodzice nie będą się z Tobą kontaktowali jeśli tu zostanę.
- To nie ważne. Dla mnie najważniejsza jesteś tylko ty. - słyszałem w swoim głosie desperacje, ale mimo to kontynuowałem - Odpowiedz mi proszę... Czy naprawdę nic, a nic do mnie nie czujesz?
- Twoi rodzice są tu najważniejsi. - kontynuowała, zostawiając moje pytanie bez odpowiedzi - Wiem jak boli utrata rodziców... Ja strasznie cierpię, że straciłam kontakt z tatą, a ty musisz cierpieć podwójnie, więc... Nie oszukuj mnie...
- Może i cierpię, ale będę cierpiał jeszcze bardziej jeśli stracę Ciebie...
- A co jeśli przytrafi Ci się z mojego powodu to samo co Jaejoongowi? - w jej oczach błysnęły łzy.
Dotknąłem delikatnie jej policzka, po czym patrzac prosto w jej szklane oczy odpowiedziałem z głębi serca:
- Nie przytrafi mi się... A gdyby nawet to gdybym znalazł się na jego miejscu zrobiłbym to samo co on.
Wtedy jedna łza spłynęła powoli po jej policzku, a ja natychmiast ją wytarłem:
- I właśnie dlatego nie mogę zostać... To największa przeszkoda. Nie chcę, by przytrafiło Ci się to samo co jemu. Nie chcę, by jeszcze Tobie coś się stało...
- Nic mi się ne stanie. - zapewniłem - Tylko proszę... Nie zostawiaj mnie...
Już nic nie mówiła, patrzyła tylko na mnie w ciszy. Już wiele razy chciałem ją pocałować, lecz tak bardzo jak pragnąłem tego w tej chwili, nie pragnąłem tego jeszcze nigdy. Pragnienie ściskało moje serce i gardło. Musnąłem delikatnie kciukiem jej dolną wargę, a ona rozchyliła lekko usta. Nachyliłem się do niej, by złożyć pocałunek na jej gorących wargach, a wtedy przymknęła oczy, jednocześnie unosząc lekko głowę. Gdy nasze wargi dzieliły już tylko milimetry, jej słodki oddech musnął delikatnie moje usta, a pragnienie jeszcze się spotengowało. Nagle, bez ostrzeżenia, odsunęła się gwałtownie, wyrywając mnie jednocześnie z mojego pięknego snu.
Podniosła się i oddaliła o parę kroków, po czym podrapała się zakłopotana w głowę:
- Ja... - zaczęła - Nie mogę, bo... Jeśli to zrobię... - wtedy zamilkła.
Odchrząknąłem, by wrócić do normy:
- Jeśli to zrobisz...? - powtórzyłem z nadzieją, że dokończy.
Jednak tego nie zrobila. Poinformowała mnie tylko, cicho:
- Nie musisz oddawać mi paszportu, znalazłam go jak sprzatałam. Bilet kupiłam już dawno, wylatuję jutro po dwudziestej.
Po tych słowach zniknęła pośpiesznie w domu, zostawiając mnie samego. Nie potrafiłem dojść do siebie. Chciała wyjechać... Wciąż nie chciałem dopuścić do siebie tej wiadomości. Nie chciałem myśleć o tym, że mam już jej więcej nie zobaczyć...
ZABIJĘ CIĘ
OdpowiedzUsuńJeśli Aneta wyjedzie i zostawi Hyuna to się chyba rozpłaczę...
Błagam, nie rób mi tego, nie rób sad endu, ja chcę happy end!!
Nie możesz się tak znęcać nad czytelnikami, no! XD
A i jeszcze moment, jak mieli się pocałować... CZEMU POWIEDZ CZEMU DO TEGO NIE DOPUŚCIŁAŚ XDD
Cieszę się, że już przepisałaś część kolejnego rozdziału, czekam na niego z niecierpliwością. ;3
Powodzenia, weny oraz żebyś nie miała problemów z internetem. ;D
Do końca jeszcze trochę, więc jeszcze sporo się wydarzy, może wyjazd też? xD :p
UsuńNIE DZIĘKUJĘ, ŻEBY NIE ZAPESZYĆ, bo jak narazie dobrze działa xD
ale smutne to było jak płakała w koszulkę:< Nawet jak wyjedzie, to wierze, że jeśli naprawdę się kochają, to jeszcze będą razem:D Czekam na 19tą!
OdpowiedzUsuńWedług mnie Aneta powinna wyjechać na trochę żeby odpocząć i tak dalej. Myślę że Hyun Joong nie będzie chciał jej puścić, a jeśli już wyjedzie to pewnie pojechał by za nią. Nie mogę zrozumieć rodziców Jaejoonga. Jak można być tak okrutnym? Wiem że czują ból po stracie syna ale miejsce gdzie go pochowali lub gdzie znajdują się jego prochy powinni ujawnić. Aneta była jego narzeczoną więc myślę że ma prawo wiedzieć. Dzięki tobie nabrałam ochoty na obejrzenie Boys Over Flowers :) Mam nadzieję że kolejny rozdział szybko się pojawi.
OdpowiedzUsuńTrochę... Ale to trochę... Polubiłam HJ...
OdpowiedzUsuńAle on przesadza z tym, że najpierw powiedział jej, że jak dojdzie do siebie to pozwoli jej wyjechać, a teraz nie chce jej póścić, coś innego jak by pojechał za nią do Polski xD