Opowiadanie nr 2 ( część 15 )

Hej. xD
Przepraszam, że musieliście czekać tak długo na kolejną część, ale znowu nie mam dostępu do internetu, a tę część dodaję z telefonu, więc wybaczcie literówki itd. :C
Ta część jest trochę dłuższa, ale nie potrafiłam jej inaczej podzielić, mam nadzieję, że długość Was nie zrazi. ;]
Za to uspokoję Was, bo następne części będą bardzo krótkie. ;p
Zostało mi ich jeszcze 10, a może więcej, ale będą naprawdę króciutkie. xD

Część 15-ta.

Hyun Joong:
                             Ledwo zdążyłem musnąć wargami jej usta, gdy odepchnęła mnie od siebie, jednocześnie odsuwając się o krok. Patrzyła na mnie szeroko otwartymi ze zdziwienia oczyma:
- Co to było?! Jakiś test dla przyjaciela?! Jaejoong Cię na to namówił?! Czy sam, jako dobry przyjaciel, postanowiłeś sprawdzić moją wierność?! - krzyczała zdenerwowana.
- Co? Nie! - złapałem się za głowę, wziąłem głęboki wdech i podszedłem do niej. - Dlaczego zawsze musisz mieć swoje wytłumaczenie na wszystko?
- Więc co to było?!
- Ja... Kocham Cię... Zakochałem się w Tobie, rozumiesz?... - wyznałem jej bezsilnie, patrząc prosto w oczy.
- To... To... - patrzyła na mnie z niedowierzaniem - Żartujesz?... Prawda?...
- Chciałbym, ale nie. Próbowałem walczyć z tym uczuciem, ale naprawdę dłużej nie mogę...
- Jestem narzeczoną Jaejoonga, pamiętasz?... - spytała cicho, a w jej oczach zabłysły łzy.
- Tak, pamiętam... Wiem, że nie powinienem czuć tego do Ciebie, że nie powinienem Ci tego mówić, ale nie mogę tego dłużej ukrywać... - pokonałem dystans, który nas dzielił i delikatnie dotknąłem opuszkami palców jej jasnego policzka - Kocham Cię...
- Oszalałeś... - pokręciła głową, a z jej oczu wypłynęły łzy. - To nie prawda... Nie prawda... - powtarzała kręcąc głową. Powiedź, że żartujesz... Powiedź, że nie rozwaliłam Waszej przyjaźni... - spojrzała na mnie błagalnie.
- Nie rozwaliłaś... Jeśli ktoś ją rozwalił to ja. Tylko i wyłącznie ja. Ty nie jesteś niczemu winna.
- Dlaczego to się stało? jak mogłam do tego dopuścić? - odeszła ode mnie i zaczęła chodzić w tę i z powrotem, trzymając się za głowę.
- Proszę Cię, nie obwiniaj się... To tylko moja wina. - czułem, że moje oczy mimowolnie też zaczynają robić się mokre.
- Nie prawda! To ja jestem temu winna... Gdybym tu nie przyjechała wszystko byłoby między Wami tak jak dawniej! Ale... - spojrzała na mnie nagle - Nadal może być! - podeszła do mnie ocierając z policzków łzy - Wracaj do domu, zapomnij o mnie i wszystko będzie tak jak dawniej. - powtarzała próbując uwierzyć w to co mówi - Jaejoong się nie dowie, tylko... Zapomnij o mnie...
- Nie mogę o Tobie zapomnieć... Nie potrafię...
- Musisz! Jestem narzeczoną Twojego przyjaciela, nie możesz stracić go przeze mnie! Zrozum... - łzy lały się z jej oczu, chciałem je otrzeć, lecz odsunęła się ode mnie.
- Nie płacz... Proszę. Nie możesz przeze mnie płakać...
- Powiedź, że o mnie zapomnisz... - patrzyła na mnie zagryzając wargę, a ja wiedziałem, że nie mogę... Nie mogę o niej zapomnieć. Nie tylko nie mogę... Nie chcę.
- Przepraszam... - wydusiłem.
- Idź sobie stąd! Zostaw mnie samą!
 Czułem się strasznie przez to do jakiego stanu ją doprowadziłem, nie chciałem by płakała, zwłaszcza przeze mnie, ale było już za późno. By nie komplikować sytuacji, zrobiłem jak kazała. Stojąc pod drzwiami usłyszałem jak zamyka za mną drzwi na klucz, następnie dźwięk jakby osuwała się na drzwiach i głośny płacz. Nie chciałem zostawiać jej samej. Usiadłem pod drzwiami wsłuchując się w jej płacz pomieszany z jakimiś polskimi słowami, dobiegający zza ich drugiej strony.  Nie mogłem już sam siebie kontrolować, parę łez spłynęło bezgłośnie po moich policzkach. Bolało mnie to, że przeze mnie płakała.
- Proszę Cię... Nie płacz... - poprosiłem cicho.
- Idź sobie...
- Nie pójdę...
 Wtedy z jej ust znów wypłynął natłok słów po polsku. Nie chciałem pytać co mówi, sam to wiedziałem. Obwiniała się. Nie chcąc jej zostawiać zostałem pod drzwiami ich mieszkania przez całą noc.

***
                            Rano wróciłem do domu i zadzwoniłem do TOP-a:
- Słucham?
- Możesz do mnie wpaść? - spytałem bez zbędnych ceregieli.
- Coś się stało?
- Tak. Przyjedziesz czy nie?
- Zaraz będę, ale najpierw powiedź o co chodzi.
- Powiedziałem jej.
- Co?! Hyung! Oszalałeś?!
- Reprymendę dasz mi na miejscu. - rozłączyłem się nie czekając na odpowiedź.
 Niecałą godzinę później był już u mnie:
- Nie ma jej? - spytał rozglądając się dookoła.
- Wyprowadziła się.
- Aaa... Po tym jak jej powiedziałeś?
- Nie, przed.
 TOP wywrócił oczami ciężko wzdychając:
- Wyprowadziła się, a ty jej powiedziałeś? - spytał z niedowierzaniem.
- Musiałem.
- Nie musiałeś! Zapomniałbyś o niej.
- Nie zapomniałbym i nie zapomnę.
- A co ona na Twoje wyznanie?
- Obwinia się, że rozwaliła przyjaźń między mną, a Jaejoongiem.
- I ma rację.
- Przestań! - podniosłem głos - Nie ma... Ona nie jest niczemu winna. To ja tu jestem największym problemem.
- I co zamierzasz dalej?
- Nie wiem... Na pewno nie chcę jej stracić... Jaejoonga też nie...
- I jak chcesz to niby zrobić? Udacie, że Twoje wyznanie nie miało miejsca?
- Zaproponowała to, ale ja tak nie potrafię...
- Więc?
- Właśnie nie wiem... - złapałem się za głowę.
- Zrozum... Skoro zaproponowała byście o tym zapomnieli to znaczy, że wybrałaby Jaejoonga.
 Zabolały mnie jego słowa, choć były tak prawdziwe.
- Spójrz na to tak... Gdybyśmy udawali, że nic takiego nie miało miejsca wtedy moja przyjaźń z Jaejoongiem trwałaby nadal, a ona tego chce. Nie chce by nasza przyjaźń się skończyła, więc może dlatego to zaproponowała?
- Bredzisz jak potłuczony. Kompletnie Ci na mózg padło.
 Nie odpowiedziałem mu na to ani słowem, więc spytał:
- Co dalej?
- Nie wiem... Chciałbym jeszcze raz z nią porozmawiać i spytać czy może ona też coś do mnie czuje, ale myślę, że powinienem dać jej trochę czasu...
- A co jeśli coś do Ciebie czuje?
- Wtedy będę o nią walczył.
- A jeśli nie?
- Wtedy... Nie wiem...
 Spojrzał na mnie kpiącym wzrokiem.
- Na pewno nie chcę jej tracić... Nie chcę, by zniknęła z mojego życia... Chciałbym być przy niej chociażby jako przyjaciel, ale nie wiem czy dałbym radę...
- Kompletnie Cię pogrzało.

***
                         Jak postanowiłem, tak zrobiłem. Choć pragnąłem spotkać się z nią i zobaczyć choć przez chwilę, przeciwstawiałem się sam sobie. Wiedziałem, że muszę dać jej czas. Po tygodniu próbowałem się do niej dodzwonić, lecz nie odbierała moich telefonów, postanowiłem więc napisać sms-a, z nadzieją, że choć na niego odpisze:

' Cześć. Jak się czujesz?
Chciałbym z Tobą porozmawiać, mogę przyjechać albo przynajmniej zadzwonić? '

 Na odpowiedź czekałem tylko kilka minut, ale mimo to wydawało się jakby były wiecznością:

' Jak się czuję? Fatalnie!
Proszę Cię, nie pogarszaj sytuacji i nie przyjeżdżaj, nie dzwoń, nie pisz.
Zapomnij o mnie... '

 'Może minęło zbyt mało czasu? Może powinienem dać jej go więcej? Tylko jak?' - pytałem sam siebie - 'Ten tydzień był dla mnie katorgą, a jak mam dłużej wytrzymać?... No jak?...'

' Proszę... Jedno spotkanie...
Nie proś mnie bym o Tobie zapomniał, bo nie potrafię...
Spotkaj się ze mną, błagam... '

 Na tę wiadomość nie doczekałem się odpowiedzi. Choć bolało mnie to, że tak ją zraniłem, że ranię Jaejoonga, to nie mogłem się powstrzymać... Nie mogłem się poddać... Tęskniłem za nią. Chciałem zobaczyć ją już, teraz, zaraz, ale postanowiłem dać jej jeszcze tydzień, a później nalegać na spotkanie tak długo, aż w końcu się zgodzi. By jakoś zabić czas który postanowiłem jej dać i nie próbować cały czas się z nią skontaktować, rzuciłem się w wir zajęć.

***

Jaejoong:
                            'Coś jest nie tak.' - wiedziałem to już po samych rozmowach telefonicznych z nią - 'Tylko co?'. Sama nie chciała mi tego wyjawić. Twierdziła, że wszystko jest ok, ale jej głos mówił co innego... Wdrożyłem mój plan zakończenia służby wojskowej wcześniej i wracałem do domu. Postanowiłem, że najpierw pojadę do siebie, by zrobić dla niej jakąś ckliwą niespodziankę, a dopiero potem pojadę po nią do Hyun Joonga, lecz ku mojemu zdziwieniu nie musiałem, bo zastałem ją u siebie:
- Jaejoong? - przetarła oczy z niedowierzaniem. - Co Ty tutaj robisz?
- To chyba ja powinienem o to spytać? - bez zbędnych ceregieli podszedłem do niej i pocałowałem ją namiętnie na przywitanie. Nawet po jej pocałunku było widać, że coś jest nie tak. Odwzajemniała go jakoś niepewnie, z dystansem.
- Masz przepustkę? - spytała, gdy tylko przestałem ją całować.
- Nie. Skończyłem służbę. - oznajmiłem zadowolony.
- Ale... Przecież... Zostało Ci jeszcze pół roku...
- Już nie.
- Co zrobiłeś?
- Zostawmy to. Lepiej powiedz co się stało?
- Nic...?
- Jak to nic? Przecież widzę, że jesteś jakaś inna...
- Wydaje Ci się. - odparła ze sztucznym uśmiechem.
- Chodzi o Hyun Joonga?
 Jej oczy momentalnie się powiększyły.
- Skąd ten wniosek? - spytała cicho.
- Stąd, że jesteś tu, a nie u niego.
- Jestem tu, bo nie chciałam mu dłużej przeszkadzać.
- Mówił Ci, że mu przeszkadzasz?
- Nie... Sama doszłam do takiego wniosku.
- Ty i te Twoje wnioski. - wywróciłem oczami - Zadzwonię do niego i dam mu do słuchu za to, że Cię nie zatrzymał.
- Nie! To znaczy... On ostatnio nie ma czasu, jest zajęty... Nie przeszkadzaj mu. W dodatku... Nie masz za co mieć do niego pretensji...
Jej zachowanie było co najmniej dziwne, ale postanowiłem, że nie będę nalegał, by mi powiedziała, tylko poczekam, aż sama to zrobi.

                           Po zjedzeniu późnego obiadu poszedłem pod prysznic, knując w głowie 'Co by tu zrobić,  by wieczór potoczył się po mojej myśli? By w końcu przestała protestować i zechciała się ze mną kochać?'. Po krótkim prysznicu, wyszedłem z łazienki, pełen nadziei na powodzenie w zrealizowaniu mojego planu, lecz on znów okazał się niewypałem, bo gdy tylko przekroczyłem próg łazienki wokół rozległ się dzwonek do drzwi. Zrezygnowany poszedłem sprawdzić kto to.
- Jaejoong?! -wykrzyknęła zdziwiona Soo Im.
- Nie, Elvis Presley. - odparłem wkurzony.
- Co ty tu robisz? - spytała pchając się do środka bez zaproszenia.
- Mieszkam.
- To wiem, ale... Powinieneś być w wojsku...
- Skończyłem służbę i jestem tu... Proste.
- Co Cię ugryzło? Aneta Ci powiedziała?
- Co takiego miała mi powiedzieć?
- Eee... No... Ten...
 Wtedy w salonie pojawiła się Aneta i dokończyła za nią:
- Chodzi o to, że stłukłam butelkę z Twoją ulubioną tequilą.
- Co?!
- Przepraszam...
- Przecież to nic... - odparłem, czując, że chodzi o coś innego.
 Widząc, że obie nic nie mówią, westchnąłem zrezygnowany i poszedłem wlać sobie czegoś z barku.
 Na szafce obok niego leżał telefon Anety. Świecił się, mimo że nie było słychać dzwonka ani wibracji. Spojrzałem na wyświetlacz 'Hyun Joong?', spojrzałem kątem oka w kierunku dziewczyn. Siedziały na kanapie i szeptały coś między sobą. Wziąłem więc jej telefon oraz paczkę papierosów dla niepoznaki i wyszedłem na balkon, lecz gdy już tam byłem, telefon przestał dzwonić. Kiedy zobaczyłem liczbę nieodebranych połączeń i nieprzeczytanych wiadomości, aż otworzyłem szeroko usta ze zdziwienia. '51 nieodebranych połączeń i 22 wiadomości, wszystkie od Hyun Joonga'. Nie wiedziałem co o tym myśleć, czułem jak ogarnia mnie dziwny niepokój. Nigdy nie miałem w planach przeglądać jej telefonu, ale teraz uważałem to za konieczność. Tylko tak mogłem się dowiedzieć o co chodzi. Otworzyłem ostatnią wiadomość:

' Błagam... Jedno spotkanie. '

 Nie rozumiejąc o co chodzi pośpiesznie otworzyłem następną:

' Porozmawiaj ze mną chodź raz. Proszę... '

 I wszystkie inne o tej samej lub podobnej treści. 'O co chodzi?!'. Wszedłem do wiadomości wysłanych - pusto. 'Czyli się pokłócili?' - stwierdziłem w myślach - 'Tylko dlaczego aż tak mu zależy na spotkaniu z nią?...' - wiedziałem, że od niej się tego nie dowiem, więc postanowiłem dowiedzieć się na własną rękę. Odpisałem więc na jednego z sms-ów:

' Ok, pogadajmy. Przyjedź.
Tylko nie wchodź na górę, spotkajmy się na parkingu. '

 Wiedziałem, że moja wiadomość brzmi dziwnie, ale bałem się, że jeśli Aneta będzie przy tej rozmowie, niczego się nie dowiem.
                          Niecałą godzinę później próbował się połączyć, więc uznałem, że już jest.
- Dokąd idziesz? - spytała zaciekawiona Aneta, gdy ubierałem buty.
- Muszę coś załatwić.
  Bez zbędnego tłumaczenia się wyszedłem z mieszkania i udałem się na parking. Hyun Joong stał oparty o samochód, szeroko otwierając oczy ze zdziwienia, gdy tylko mnie zobaczył.
- Jaejoong? - spytał bezgłośnie.
- Cześć. - odparłem ponuro - Możesz mi powiedzieć co takiego miałeś do powiedzenia mojej narzeczonej. Słucham?
- Ja... Powiedziała Ci?
- Nie. Jestem tu, by dowiedzieć się od Ciebie. Wnioskuję, że chodzi o coś ważnego skoro tak usilnie prosiłeś ją o spotkanie.
 Spuścił głowę i zaczął cicho:
- Musisz wiedzieć, że nie chciałem, by to się stało, ale... - uniósł na mnie wzrok - To było silniejsze ode mnie...
- Mów do rzeczy, bo nic nie rozumiem. - poleciłem zaniepokojony.
- Najpierw chcę Ci powiedzieć, że jesteś dla mnie ważny, że nasza przyjaźń jest ważna... Ale to... Było silniejsze ode mnie... Przepraszam... - ponownie spuścił głowę.
- Mów o co Ci chodzi!
- Zakochałem się... W Anecie... - wydusił, podnosząc na mnie wzrok.
 Te słowa niczym echo powtarzały się przez chwilę w mojej głowie. Pokręciłem głową, by je z niej wyrzucić:
- Co?! To żart, prawda?! - spytałem, śmiejąc się sztucznie, by ukryć uczucia jakie targały mną w tej chwili. Kiedy odpowiedź na moje pytanie nie nadchodziła, ponowiłem pytanie:
- Żartujesz?!
 Spuścił głowę z cichym:
- Przepraszam...
Nie wytrzymałem dłużej, nie wiedząc kiedy, znalazłem się tuż przy nim. Trzymając go za kurtkę potrząsnąłem nim, krzycząc mu w twarz:
- Co masz ku*wa na myśli mówiąc przepraszam?! Kochasz Anetę?! Moją narzeczoną?! Jaja sobie robisz?!
 Ledwo dostrzegłem Soo Im, która się w nas wpatrywała, a po chwili pobiegła w kierunku windy.
- Przepraszam... Naprawdę starałem się zniwelować to uczucie w zarodku, ale to okazało się silniejsze ode mnie. Kocham ją... Przepraszam...
- I czego niby oczekujesz?! -przycisnąłem go mocniej do samochodu - Przebaczenia?! Przecież kochasz moją narzeczoną! Narzeczoną swojego przyjaciela, czy ty to rozumiesz?! Głupie przepraszam tu nic nie załatwi! - puściłem jego kurtkę i patrzyłem na niego z mętlikiem w głowie, czując taką wściekłość jakiej jeszcze nigdy nie czułem.
 Jego wzrok powędrował za mnie, odwróciłem się by spojrzeć na co tak patrzy, a parę kroków za mną stała Aneta z Soo Im.
- Co za ironia... - zaśmiałem się gorzko, po czym podszedłem do Anety - Wiesz, że jesteśmy razem dzięki niemu? - spytałem pokazując na niego palcem.
Patrzyła na mnie szklistym wzrokiem, zdziwiona, co chwila zerkając w jego kierunku.
- Tak, dzięki niemu! - kontynuowałem - To on poradził mi bym dał nam szansę, bo możesz być tą jedyną! A teraz co?! Stałaś się tą jedyną również dla niego?!
 Spuściła oczy z których wypłynęło parę łez, wtedy po raz pierwszy od dłuższego czasu odezwał się Hyun Joong:
- Nie krzycz na nią. To wszytko moja wina... Gdybym wiedział, że tak to się skończy, nigdy nie dawałbym Ci takiej rady! Naprawdę nie chciałem, by tak się stało!
- I co teraz zamierzasz?!
- Prosiłem ją o spotkanie, by spytać czy... Mam jakąś szansę...? - spojrzał na nią, po chwili przenosząc znów wzrok na mnie - Jeśli tak... Chcę o nią zawalczyć...
 Nie chciałem go dłużej słuchać, podszedłem do niego i już podniosłem pięść, by go uderzyć, ale powstrzymał mnie jej paniczny krzyk:
- Nie! Nie rób tego!
 Zdziwiony opuściłem rękę i odwróciłem się w jej kierunku.
- Nie chcę, by Wasza przyjaźń runęła przeze mnie. - kontynuowała - Nie wyobrażacie sobie nawet jak żałuję tego, że tu przyjechałam... Że to rozwaliłam... To wszystko moja wina...
- To nie prawda... - zaczął Hyun Joong.
- To nie Twoja wina. - wtrąciłem.
- Zabieram Anetę do siebie. - oznajmiła nagle Soo Im.
- Co?! Dlaczego?! - spytałem.
- Musi od Was odpocząć. Obydwu... - zmierzyła nas po kolei wzrokiem. - Powinna przemyśleć parę spraw.
- Nie zgadzam się! - zaprotestowałem.
- Pojadę z Soo Im. - oznajmiła Aneta.
- Po jej rzeczy wrócę później. -poinformowała Soo Im, po czym obie ruszyły w kierunku jej samochodu.
 Obaj staliśmy wpatrzeni w to jak odchodzą. Czułem jakby świat mi się walił. Przyjaciel wbił mi nóż w plecy, a narzeczona... Obwinia się i odchodzi... Nagle przeszło mi przez myśl - 'Może ona też coś do niego czuje?'. Jednak uspokoiłem się myślą, że jakby czuła, nie próbowałaby ukryć tego przede mną tylko zostałaby z nim, a jednak... Wyprowadziła się od niego. Czułem nie tylko wściekłość, ale i winę... Obwiniałem się, że to ja prosiłem go, by się nią zaopiekował... To ja wepchnąłem ją w jego ramiona... To ja ich do siebie zbliżyłem... Ta myśl dręczyła mnie najbardziej.

***
Hyun Joong:
                            Minęły 2 tygodnie od mojej konfrontacji z Jaejoongiem, a tym samym od czasu, kiedy ją ostatnio widziałem... Chciałem się z nią skontaktować, ale nie miałem jak. Jej telefon miał Jaejoong, A Soo Im odprawiała i mnie i Jaejoonga z kwitkiem, gdy tylko pojawialiśmy się pod drzwiami jej domu. Czułem się fatalnie z powodu Jaejoonga... Chciałem się z nim skontaktować, by pogadać, ale nie odbierał moich telefonów, a na wiadomości nie odpisywał. Chciałem się z nim spotkać, by dał mi w twarz tak jak na to zasłużyłem, lecz nawet ten jednej raz, gdy trafiłem na niego pod drzwiami domu Soo Im, nawet na mnie nie spojrzał. To jak strasznie czułem się z jego powodu było nie do opisania...

***
Aneta:
                          Mijał czas, a ja czułam się non stop tak samo fatalnie. Po głowie krążyło mi tylko, że zniszczyłam przyjaźń Jaejoonga i Hyun Joonga. Na szczęście nie musiałam ich widywać. Nie miałam telefonu, a nie mieszkałam u Soo Im, tylko w hotelu. Soo Im mieszkała z mężem, rodzicami i rodzeństwem, więc nie chciałam im się zwalać na głowę, w dodatku w hotelu miałam spokój od odwiedzin Jaejoonga i Hyun Joonga. Im więcej czasu mijało tym bardziej byłam pewna podjętej przeze mnie decyzji. Zadzwoniłam do Jaejoonga z budki, odebrał prawie natychmiast:
- Słucham?
- Jaejoong... To ja...
- Aneta? - spytał domyślnie - Tak się cieszę, że dzwonisz!
- Spotkajmy się...
- Zaraz przyjadę! - wykrzyknął radośnie.
- Spotkajmy się w tej restauracji do której zwykle chodziliśmy...
- Już jadę! - zawołał zadowolony, po czym się rozłączył.
 'Już nic nie zmieni mojej decyzji.' - powtórzyłam w myślach, gdy tylko odłożyłam słuchawkę.

                            Jaejoong był na miejscu przede mną. Kiedy tylko podeszłam do stolika, prawie natychmiast, nie zwracając uwagi na obecność innych, przytulił mnie i próbował pocałować, ale przekręciłam twarz, co sprawiło, że pocałował mnie w policzek. Usiedliśmy, a on złapał mnie za rękę:
- Tak się cieszę, że w końcu zdecydowałaś się ze mną spotkać. Nie wyglądasz najlepiej, źle się czujesz?
- Tak, ale nie w tym sensie...
- Czyli?
- Czuję się źle, ponieważ zniszczyłam ważną przyjaźń...
- To nie Twoja wina, tylko jego.
- To tylko i wyłącznie moja wina. Postanowiłam to naprawić.
- Jak? - spytał nie wiedząc o co chodzi.
 Zabrałam rękę, którą trzymał do tej pory i zsunęłam z palca pierścionek zaręczynowy. Położyłam go na stole przed nim, a on spojrzał na mnie zaskoczony.
- Zdecydowałam, że najlepiej będzie jeśli się usunę i zniknę z Waszego życia. Wtedy wszystko wróci do normy. - wyjaśniłam.
- Co?! Nie! Co Ty w ogóle mówisz?!
- Wracam do Polski. - oznajmiłam - Nie powinnam było w ogóle z niej wyjeżdżać. Nie chcę żebyś mnie zatrzymywał... Ani Ty, ani Hyun Joong, dlatego nawet się z nim nie pożegnam... Ale Tobie jestem to winna, no i... Musiałam zwrócić Ci pierścionek. Dziękuję Ci za wszystko i przepraszam, ale... Żegnaj... Na zawsze...
 Wstałam z krzesła  i pośpiesznie odeszłam, by nie miał okazji mnie zatrzymać. Ocierając łzy, odchodziłam w kierunku taksówki, która czekała na mnie na parkingu za restauracją. Miałam zamiar od razu udać się na lotnisko, bilet miałam już kupiony, a walizki czekały w taksówce. Nie zdążyłam przejść nawet połowy drogi, gdy zatrzymał mnie głos Jaejoonga:
- Zaczekaj!
 Odwróciłam się machinalnie, a on podbiegł do mnie i zaczął:
- Swoim wyjazdem nic nie zmienisz. Nie naprawisz naszej przyjaźni... Jej już się nie da naprawić. Jedyne co zrobisz to zniszczysz nas obydwu.
- Nie wiesz co mówisz... - pokręciłam głową, ocierając łzy - Podjęłam już decyzję i nie zmienię jej. Pogódź się z nią, proszę...
- Nie mogę. To wszystko przez niego! - podniósł głos - Nie jedź! Nie zostawiaj mnie!
- Przepraszam, ale muszę...
 Wtedy spora grupa dziewczyn wybiegła zza restauracji, zmierzając w naszym kierunku, piszczały głośno i wołały imię Jaejoonga. Chciałam odejść, ale nim się obejrzałam otoczyły nas prosząc go o autografy. JJ zirytowany całą tą sytuacją wybuchł:
- Wynoście się! Mam Was dość!
 Wtedy jedna z dziewczyn oburzyła się i zaczęła krzyczeć:
- Czy Ty aby nie przesadzasz?! Jesteśmy Twoimi fankami! To dzięki nam masz za co żyć! Nie masz prawa tak nas traktować!
- Mam! Nie mam w ogóle życia prywatnego! Nie mogę nawet normalnie porozmawiać z narzeczoną!
- Więc to przez nią tak nas traktujesz?!
 Chciałam się wycofać, ale byliśmy tak ściśnięci, że nie mogłam zrobić kroku, wtedy ów fanka, zwróciła się do mnie:
- A Ty co?! Przyjechałaś Bóg wie skąd i kradniesz nam Jaejoonga?! Za kogo Ty się masz?! - krzycząc na mnie, zbliżała się do mnie blisko. Zaniepokojony Jaejoong przysunął się do mnie bliżej i wsunął mi w rękę pierścionek.
- Nienawidzę Cię ty szmato! - wykrzyknęła unosząc dłoń do góry, dłoń w której coś zalśniło.
 W mgnieniu oka Jaejoong wsunął się między mnie, a nią. Jej ręka opadła w dół. Krzyki, zamieszanie, Jaejoong opadający w dół. Nie wiedząc co się dzieje wyciągnęłam ku niemu ręce, podtrzymując go. Upadłam z nim na ziemię. Poczułam coś mokrego na dłoni. Jakąś mokrą, ciepłą ciecz. Uniosłam dłoń, by sprawdzić co to, czerwona ciesz... 'Krew?!' - dotarło do mnie po chwili.

______________________
Jak czytam to nie mogę uwierzyć, że takie głupoty rodzą się w mojej głowie, wybaczcie :p

9 komentarzy:

  1. Jak można coś takiego zrobić? Rozumiem że to fani ale atakować narzeczoną swojego idola? I to w dodatku nożem? Biedny Jaejoong mam nadzieję że szybko z tego wyjdzie. Ta część jest fantastyczna, tak jak poprzednie. Trochę smutna ale fantastyczna. Mam nadzieję że internet ci szybko wróci i ciekawa jestem następnej części.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki i od razu obiecuję, że na następną część nie bd trzeba tak długo czekać xD

      Usuń
  2. O CHWAŁA CI W KOŃCU
    MILENO P JESZCZE RAZ TAK BĘDĘ MUSIAŁA DŁUGO CZEKAĆ TO INACZEJ TO ZAŁATWIMY XDD
    No to czytamy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mu oddawała pierścionek to się popłakałam. xD Ah ta cecha wrażliwca. ;d
      Co za cioty, rozumiem, że fanki, ale żeby od razu z nożem do kogoś wyskakiwać? Wrrrr...
      No powiem Ci, że mnie teraz... nie wiem jak to określić nawet. Jestem baaardzo ciekawa co z Hyunem, czy przyjaźń jego i JJ znów się jakoś naprawi no i z kim w końcu będzie Aneta!
      Liczę na to, że internet Ci wróci szybko no i pls, pisz dłuższe rozdziały! ;3

      Usuń
    2. Cieszę się, że czytelnicy mnie nie opuścili :)
      Rozdziały będę dodawać teraz z telefonu, więc będą częściej xD
      W końcu poczytam sb też Twoje opowiadanie, bo wcześniej nie miałam jak. Ciekawa jestem co tam już się wydarzylo? Pewnie dużo, a ja w takim tyle :c

      Usuń
  3. wow, ale mega! właśnie takie akcje uwielbiam:>
    z niecierpliwością czekam na następną część!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju, biedny JJ!!!
    Najpierw utrata przyjaciela i narzeczonej, a później zostaje zraniony...

    OdpowiedzUsuń
  5. Czym ta pseudofanka go zraniła? Już nienawidzę jej...

    OdpowiedzUsuń

Wasze komentarze są dla mnie naprawdę cenne, więc jeśli czytujesz moje posty, proszę o zostawienie po sobie śladu w komentarzu. ;]

Jeśli znajdziesz jakieś błędy lub literówki, będę wdzięczna za wytknięcie mi ich bym mogła je poprawić ;]

Ps. Jeśli masz zamiar mnie skrytykować, proszę o dodanie komentarza ze swojego konta na bloggerze, ponieważ 'anonimową' krytykę uważam za zwykłe, tchórzliwe hejtowanie.

Szablon autorstwa StrayHeart z unfaithful-heaven