Opowiadanie nr 1 ( część 2 )

Siemanko ;]
Dziś pora na 2-gą część mojego opowiadania, dostałam komentarze o tym, że mój styl pisania jest beznamiętny, dziękuję za szczerość i mam nadzieję, że w tej części się trochę poprawiłam. Byłabym wdzięczna za opinie i dalsze wskazówki, co mam poprawić lub zmienić. xD


'Wymarzony pocałunek'

Część 2-ga.

                Następnego ranka obudziłam się bardzo wcześnie, o dziwo - wrócił mi apetyt. Zeszłam do kuchni, w której od samego rana krzątała się mama.
- Cześć mamuś! - zawołałam, po czym pocałowałam ją w policzek
- Stało się coś dobrego? - spytała mnie zaskoczona pozytywnie mama - Ostatnio chodziłaś jak jakiś upiór, a dziś uśmiechasz się od samego rana... To podejrzane. - uśmiechnęła się życzliwie
- Po prostu zmieniłam nastawienie, w końcu nikt w klasie mnie nie zabije za to, że jestem nowa, a jak będę cały czas pochmurna to nikt nie będzie chciał ze mną gadać - wymyśliłam na poczekaniu, nie chcąc wyjawić prawdziwego powodu mojej radości.
 Tak na prawdę to cieszyłam się jak głupia, bo sama nie mogłam uwierzyć, że taki cudny chłopak jak Max zwrócił na mnie uwagę, a olewa Yuri. Zaśmiałam się na samą myśl o tym. Mama widząc to, tylko pokręciła głową z uśmiechem. Po pysznym śniadaniu, poszłam przygotować się do zajęć, po czym popędziłam do szkoły.


                Dziś pewnie, z uśmiechem na twarzy, przekroczyłam bramę szkoły. Gdy doszłam do zjazdu na parking, zatrzymałam się by rozejrzeć się przed wejściem na jezdnię, by znów nie wpakować się komuś pod koła. Akurat, gdy odwróciłam głowę w prawą stronę, zauważyłam że Kim zatrzymał się, dokładnie w tym samym miejscu gdzie wczoraj, musiał hamować przeze mnie. 
- Na co czekasz? - spytałam zaskoczona
- Aż wejdziesz na drogę, bym mógł Cię przejechać - po czym puścił do mnie oczko i zaczął się śmiać
- Zabawne - trochę poirytowana wytknęłam mu język
- Tak na serio to, gdy zobaczyłem, że się rozglądasz, zatrzymałem się,  bo bałem się, że znowu mi wskoczysz pod koła. Sama musisz przyznać, że to dziwne... Jak nic nie jedzie to stoisz na chodniku i rozglądasz się po 10 razy, a jak coś jedzie to wskakujesz na jezdnię. - stwierdził z przekonaniem.
- Masz rację... - odparłam ze sztucznym uśmiechem - ...tak naprawdę to czekam aż jakiś przystojniak będzie jechał, by wskoczyć mu pod koła, a później udawać, że coś mi się stało, by musiał mnie reanimować, ale wczoraj tak się pomyliłam, że wolałam uciec, niż dać się reanimować komuś takiemu jak ty - zadowolona z siebie powtórnie wytknęłam mu język.
 Ku mojemu zdziwieniu zaczął się śmiać.' Ten koleś jest jednak nieprzewidywalny' - pomyślałam.
- Moja droga laluniu... Może zechcesz w końcu przejść przez ulicę? Jak już stoję, będę dżentelmenem i Cię przepuszczę. - przez okienko w kasku było widać, że ma przymrużone oczy, a co mogło oznaczać tylko tyle, że się uśmiecha. 
- Nie - odparłam z przekonaniem - Boję się, że w ramach zemsty za to co powiedziałam naprawdę mnie przejedziesz.
 Wywrócił oczami, po czym odpowiedział
- Jak chcesz - puścił do mnie oczko i odjechał.
  'Co za pacan!, myślał że zepsuje mi humor od samego rana, niestety... nie udało mu się.' - pomyślałam, zadowolona, po czym przeszłam przez ulicę i ruszyłam w stronę szkoły. Chciało mi się śmiać, sama nie wiedziałam z jakiego powodu, czy to dlatego, że za chwilę miałam znów zobaczyć Maxa, czy z powodu zajścia, które miało miejsce przed chwilą. 'Wbrew pozorom... było zabawne.' - przyznałam w duchu.

             Weszłam do klasy, Max nie siedział na swoim miejscu, więc rozejrzałam się do koła, by go znaleźć. Stał tak jak wczoraj przy parapecie, tylko nie sam, a z Yuri... 'gRRR, Taki widok z samego rana.' skrzywiłam się i usiadłam na swoim miejscu. Obserwowałam ich tak, by nikt nie zauważył, przynajmniej tak mi się zdawało. 'Nawet nie zauważył, że przyszłam...' - pomyślałam z goryczą. Gdy Yuri spojrzała na mnie z wyższością i uśmiechem mówiącym 'On i tak jest mój', miałam ochotę podejść do niej i powyrywać jej wszystkie włosy. Z namysłu wyrwał mnie nagły ból ucha. Natychmiast zorientowałam się, że ktoś mnie za nie ciągnął. Ze zdziwieniem i złością, natychmiast uderzyłam rękę, która trzymała moje ucho.
- Co u licha?! - odwróciłam się gwałtownie w stronę napastnika. 
  Oczywiście... To był Kim. Skrzywiłam się ze złością, miałam ochotę mu przyłożyć.
- Musiałem spuścić z Ciebie trochę pary. - stwierdził z zadowoleniem, po czym dodał - Byłaś taka czerwona... Myślałem, że zaraz wybuchniesz - pokazał mi swoje białe zęby w szerokim uśmiechu, po czym spojrzał w stronę Maxa i Yuri i zaczął się śmiać.
  'Więc było widać, że jestem wściekła?!' stwierdziłam z zaskoczeniem. Instynktownie złapałam się za policzki, były gorące 'Boże, muszę wyglądać jak burak' - ogarnęło mnie uczucie zawstydzenia. Miałam chociaż nadzieję, że Kim już sobie odpuści i pójdzie sobie, jednak nie mogło mi pójść tak łatwo.
- Może mam iść go zawołać? Co nam tu nie eksplodujesz - uszczypnął mnie w gorący policzek - Ałć! Oparzyłem się! - odsunął rękę tak szybko jakby naprawdę się oparzył, ale i tak szczerzył się jak głupi do sera. 
- A wiesz ty co...?! - wybuchłam, a że nie wiedziałam co mam odpowiedzieć temu wrednemu draniowi, który czerpał przyjemność z nabijania się ze mnie, wypaliłam bez namysłu - Głupi jesteś!
  Było widać, że go zatkało. Już zaczynałam czuć dumę, że to go w jakiś sposób uraziło, gdy nagle, znów mnie zaskoczył... Parsknął śmiechem tak głośno jak jeszcze nigdy dotąd. Jeszcze nigdy w życiu nie słyszałam, żeby ktoś się tak głośno śmiał. Stał tak nade mną i śmiał się w głos, gdy ja chciałam zapaść się pod ziemię ze wstydu, wszyscy się na nas gapili, nawet Max się odwrócił, gdy zobaczył, że Kim stoi obok mnie, był zdziwiony. Czułam, że robię się jeszcze bardziej czerwona, choć nie wiedziałam, czy to wgl. możliwe. 'Nie chodź tu!' - powtarzałam w myślach, z przerażeniem, jednak on zostawił Yuri i zaczął iść w naszym kierunku. Gdy już do nas dotarł, stał bez słowa, czekając aż Kim się w końcu uspokoi, kiedy w końcu to zrobił, Max się odezwał :
- Cześć wam, Mogę spytać co sprawiło, że ci tak wesoło? - uśmiechnął się pytająco
- To długa historia... Może nasza nowa koleżanka Ci opowie. - położył rękę na moim ramieniu, po czym dorzucił - jest naprawdę zabawna. 
 Max spojrzał na mnie pytająco.
- Nie... To nic takiego. Po prostu takiego osła jak on, bawi każde słowo. - strzepnęłam rękę Kima z ramienia, niczym niechciany kurz.
- W takim razie ja Ci opowiem. - powiedział Kim z przekonaniem - No bo widzisz... Jak wszedłem do klasy, zobaczyłem jak... - wstałam szybko i zasłoniłam mu ręką usta, wbijając mu przy okazji palce w policzki za karę.
- Przepraszamy na chwilę - uśmiechnęłam się do Maxa i popchnęłam Kima jedną ręką w stronę drzwi, drugą dalej zasłaniając mu usta. Rękę z ust zdjęłam mu dopiero, gdy przekroczyliśmy próg klasy. 
  Natychmiast rozmasował sobie policzki i wyparował :
- Oszalałaś?! Jakbyś miała dłuższe paznokcie pokaleczyłabyś mi twarz!
- To się ciesz, że nie miałam!  Chociaż... Twoja twarz czy pokaleczona czy nie wyglądałaby tak samo kiepsko. - już otwierał usta, żeby mi się odszczekać, gdy go wyprzedziłam - Co to miało być?! Nie żartuj, że chciałeś mu wszystko opowiedzieć! - patrzyłam na niego ze złością
- Tak - uśmiechnął się triumfalnie - i właśnie mam zamiar mu to powiedzieć... - po czym ruszył w stronę klasy
- Nie! - złapałam go za rękaw - Błagam... - wyjęczałam z rozpaczą
- Już za późno, muszę Cię jakoś ukarać za Twoje wredne słowa o mojej twarzy - patrzyłam na jego twarz, próbując wyczytać z niej czy blefuje, czy mówi prawdę, ale niestety... Na moje nieszczęście wyglądał na całkowicie poważnego.
- Proszę - wyszeptałam, po czym rozległ się dzwonek na lekcje
- Puść mnie. Nie chcę się spóźnić na lekcję.
- Ale nie powiesz mu nic? - dopytywałam, z niecierpliwością wyczekując na odpowiedź
   Jednak nie odpowiedział, spojrzał na mnie z ironicznym uśmiechem, w drzwiach przepuścił mnie pierwszą, gdy już usiadłam na swoim miejscu, Kim podszedł do Maxa, położył mu rękę na ramieniu i powiedział cicho, ale tak, żebym usłyszała :
- Powiem Ci po lekcji - po czym mrugnął do mnie z zadowoleniem wymalowanym na twarzy, aż jęknęłam z przejęcia. 'Jednak mu powie! A to dupek!' - w środku, aż trzęsłam się ze złości.

             Lekcja płynęła nie ubłagalnie szybko, nie słyszałam słów nauczyciela, słyszałam tylko jak w głowie kręcą mi się myśli. 'Jak Max zareaguje? Pomyśli, że jestem jakąś wariatką... Wczoraj go poznałam, a dziś już się w nim kocham i morduję wzrokiem rywalkę?' - krzywiłam się na samą myśl o tym co sobie o mnie pomyśli... Kątem oka zauważyłam, że kim się na mnie gapi, gdy spojrzałam na niego, zauważyłam, że śmieje się pod nosem, 'napewno łajdak wie jakie katusze teraz przechodzę.' Po chwili wzięłam kilka głębszych oddechów i sama zaczęłam się uspakajać 'Spokojnie... Nie będzie aż tak źle, Max jest fajny więc mnie nie wyśmieje... No, ale może już nie będzie dla mnie taki miły, by nie zachęcać mnie do siebie jeszcze bardziej, wystraszy się, że po jednym dniu znajomości już mam czelność być zazdrosna...' jednak żadne myśli nie potrafiły mnie pocieszyć...
Dzwonek... Kim, ruszył w kierunku moim i Maxa.
- No to opowiadaj - zachęcił go uśmiechem Max
  Z przejęcia zagryzałam wargę, patrząc raz na Maxa, raz na Kima.
- No więc... Rozmyśliłem się - wytknął Maxowi język, po czym spojrzał na mnie i puścił mi oczko, następnie wyszedł z klasy.
 Odetchnęłam z ulgą. Max spojrzał na mnie, spytał unosząc brew:
- A Ty mi powiesz?
- Wolałabym nie - odpowiedziałam z nieśmiałym uśmiechem
- Ok.
Bałam się, że się obrazi więc, pośpieszyłam z wyjaśnieniem:
- To dlatego, że to mnie trochę ośmiesza...
- W takim razie nie nalegam. - uśmiechnął się szeroko
- Dzięki - uśmiechnęłam się niepewnie.

                  Max codziennie odprowadzał mnie do domu, zawsze rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Zawsze miałam ochotę zapytać go o Yuri... Dlaczego nie chce z nią być? I czy to możliwe, że kiedyś jednak zmieni zdanie i będą razem? Ale, wiedziałam, że nie powinnam o to pytać, nie mogłam. Moja ciekawość musiała pozostać niezaspokojona. Za każdym razem, gdy Max mnie odprowadzał, kontynuowaliśmy nasz rytuał z pierwszego dnia :
1. ja lecę pędem do pokoju,
2. włączam światło,
3. macham mu,
4. on mi odmachuje z uśmiechem na twarzy i odchodzi,
5. umieram z radości i przejęcia,
choć o tym ostatnim punkcie nie miał na szczęście pojęcia.

                 W końcu nadszedł piątek. Postanowiłam pójść dziś wcześniej do szkoły, by nie dopuścić do rozmowy Maxa z Yuri, która miała miejsce każdego dnia przed lekcjami, faktem jest, ze zawsze jak tylko przychodziłam i Max to zauważał to zostawiał ją i przychodził do mnie, ale mimo tego, ta ich chwila rozmowy... to już było za wiele. 'Chyba już całkiem straciłam głowę' - Śmiałam się w duchu. Poleciałam do szkoły jak na piórkach. Gdy wdrapałam się po schodach na pierwsze piętro, gdzie znajdowała się moja klasa, prawie wszyscy już byli na miejscu, stali w grupkach przed klasą, ponieważ nauczyciel nie przyszedł jeszcze jej otworzyć. Rozejrzałam się, by wypatrzeć Maxa, ale go nie było... Wszystkie dziewczyny stały razem w grupce, chłopaki podzielili się na kilka osobnych, a Maxa ani widu, ani słychu. Czułam się niezręcznie, nie wiedziałam gdzie mam się podziać... Przez chwilę pomyślałam, żeby podejść do dziewczyn i w końcu się im przedstawić, ale gdy tylko zobaczyłam jak Yuri na mnie spojrzała, zrezygnowałam z tego pomysłu. Jej oczy... Niczym 2 sztylety... Przebijały me ciało. Nie chciałam dłużej mierzyć się z nią wzrokiem, więc spojrzałam w podłogę, niczym potępieniec. Kątem oka zauważyłam, że ktoś się zbliża, spojrzałam w stronę nadchodzącego, to był Max 'Wreszcie' - pomyślałam z ulgą. Uśmiechał się do mnie tym swoim zabójczym uśmiechem, który sprawiał, że moje nogi stawały się niczym z gumy, uśmiech w odpowiedzi sam wpływał mi na usta. Max podszedł do mnie :
- Hej. Co tak sama stoisz? - rozejrzał się do koła
- Nie chciałam się nikomu narzucać - skłamałam
- Tak nie może być. - pogroził mi palcem. Stanął za mną, ręce położył mi na ramionach i pokierował w stronę grupki dziewczyn.
  Nie miałam ochoty do nich podchodzić, ale ręce Maxa dodały mi otuchy, więc postanowiłam nie wymigiwać się.
  Gdy dotarliśmy do stojącej w kółku grupki, Max zaczął :
- Siemka dziewczyny! Przyprowadziłem Wam Amber, mam nadzieję, że się dogadacie - uśmiechnął się do mnie zachęcająco - Ja muszę skoczyć gdzieś jeszcze na chwilę, więc mam nadzieję, że zostawiam ją w dobrych rękach... - uśmiechnął się do Yuri, która próbowała nie dać po sobie poznać, że ma ochotę mnie zabić.
- Nie martw się - odpowiedziała mu Yuri z przesadnie słodkim uśmiechem - dobrze się nią zajmiemy - po czym zjechała wzrokiem na mnie, zmieniając uśmiech na mega sztuczny.
  Odpowiedziałam jej tym samym.
   Max odszedł i zostawił mnie w szponach ten harpii. Gdy tylko zniknął z pola widzenia, Yuri ruszyła w moją stronę przez sam środek kółka, stanęła o krok przede mną i zaczęła :
- Dla Twojej informacji... Nie masz czego tu szukać.
  Czekałam w milczeniu na ciąg dalszy.
- Nie tolerujemy osobników takich jak ty. - popchnęła mnie palcem w ramię
- Czyli jakich? - spytałam, starając się kontrolować wzbierający we mnie gniew.
- Bezwstydnych, próbujących sprzątnąć chłopaka sprzed nosa innej. - skrzywiła się
  Po usłyszeniu tych słów, krew w moich żyłach przyśpieszyła, prawie zaczęłam się trząść. Wiedziałam, że wśród nich przyjaciół nie znajdę, więc postanowiłam powiedzieć jej do słuchu :
- Sprzątnąć? - zapytałam ze zdziwieniem - To co powiedziałaś, znaczy dla mnie to samo co 'odbić innej chłopaka' , a z tego co wiem Max nie jest związany z żadną dziewczyną, więc nie mam komu go odbić - dodałam z przekonaniem i uśmiechem triumfu
- Jakbyś nie wiedziała...! - żachnęła się, ale nie dałam jej dokończyć.
- Max  N I E   J E S T   T W Ó J ! - powiedziałam to wolno i głośno, popychając ją palcem w ramię, po czym dodałam - I nigdy nie będzie.
  Odwróciłam się do niej plecami i odeszłam w stronę klasy, która już była otwarta, za plecami słyszałam tylko jak Yuri mnie obraża, a dziewczyny uspakajają ją. Kto wie? Może gdybyśmy były same rzuciłaby się na mnie? Ale nie czułam strachu, czułam dumę z własnych słów i z tego co właśnie zrobiłam. 'Niech sobie małpa nie myśli, że zostawię jej Maxa, niedoczekanie!'. W tym wszystkim było mi tylko szkoda, że nie znajdę tu żadnej przyjaciółki, ale Max był warty takiego poświęcenia.

           Gdy Max przyszedł, siedziałam już na swoim miejscu, dziewczyny nadal nie pojawiły się w klasie.
- Coś się stało? - zapytał, zajmując swoje miejsce
- Nie - uśmiechnęłam się
- Przecież widzę... - odparł z przekonaniem
  Nie odpowiadałam, więc sam odgadł :
- Nie dogadałaś się z dziewczynami?
- Trafiony - grzecznie potwierdziłam - Nie jestem z tej samej bajki co one - skłamałam
- Nie rozumiem... Zrobiły Ci jakąś przykrość? - patrzył na mnie, a w jego oczach dostrzegłam zmartwienie
  Zrozumiałam, że nie mogę go okłamywać, więc wyrzuciłam z siebie :
- Yuri powiedziała, że nie mam co szukać wśród nich przyjaciół, bo nie przyjaźnią się z dziewczynami, które odbijają innym chłopaków - gdy skończyłam odetchnęłam z ulgą
- Żartujesz? - spytał, marszcząc brwi - Ja to załatwię - wstał i skierował się w stronę wyjścia
   Spanikowałam i złapałam go za rękaw.
- Nie! Nic nie rób! - poprosiłam
- Nie mogę tak tego zostawić - w jego oczach coś się zmieniło, chyba był zły - Ty taka nie jesteś, więc nikt nie ma prawa tak mówić - po czym wyszedł.

            Lekcja już się zaczęła, wrócili wszyscy z wyjątkiem Maxa i Yuri. 'Czemu jeszcze ich tu nie ma? Co oni tak długo robią?' - myślałam, przy okazji obgryzając paznokcie ze zdenerwowania. 'Po co ja mu to powiedziałam?' - winiłam w duchu samą siebie. Nagle drzwi się otworzyły, to Yuri... 'A gdzie Max?' uśmiechnęła się do mnie triumfalnie. Gdy przechodziła obok mnie usłyszałam:
- Dziś - i cichy śmiech
 '"Dziś?", co dziś?' - zastanawiałam się z przejęciem. Wtedy drzwi znów się otworzyły i wszedł Max, przeprosił za spóźnienie, po czym usiadł na miejsce. Chwilę później odwrócił się do mnie i lekko się uśmiechnął. To mnie trochę uspokoiło, ale co miało znaczyć te "Dziś"? Nie dawało mi to spokoju. Na przerwach wszystko było normalnie, tak jak do tej pory, rozmawialiśmy o wszystkim, nie wspominając ranka. Starałam się wymazać z pamięci te "Dziś", ale nie dawało mi to spokoju...

5 komentarzy:

  1. Jestem ciekawa o co chodzi z tym "Dziś", mam nadzieję że szybko się dowiem... :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka :* Dopiero dzisiaj weszłam na Twojego bloga, ale opowiadanie tak mnie wciągnęło, że przeczytałam wszystkie siedem części i się zakochałam :D Zapraszam na moje blogi: http://centrumfanfiction.wordpress.com/ , http://www.hesperiatastory.blogspot.com/
    i jeden, na którym jestem na stażu: http://scenariusze--kpop.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny blog i fajny rozdział. Ogólnie to nigdy nie interesowałam się taką Azjatycką tematyką ale jest super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to normalne opowiadanie, nawet imiona nadałam im takie, by komuś kto nie jest obeznany z k-popem łatwo się czytało. xD

      Usuń

Wasze komentarze są dla mnie naprawdę cenne, więc jeśli czytujesz moje posty, proszę o zostawienie po sobie śladu w komentarzu. ;]

Jeśli znajdziesz jakieś błędy lub literówki, będę wdzięczna za wytknięcie mi ich bym mogła je poprawić ;]

Ps. Jeśli masz zamiar mnie skrytykować, proszę o dodanie komentarza ze swojego konta na bloggerze, ponieważ 'anonimową' krytykę uważam za zwykłe, tchórzliwe hejtowanie.

Szablon autorstwa StrayHeart z unfaithful-heaven