Opowiadanie nr 1 ( część 1 )

Hej xD
Dziś (mimo braku czytelników) zaczynam moje pierwsze opowiadanie ;p
Mam trochę zrytą banię więc może być dziwne, albo śmieszne w momentach, w których nie powinno ;p
Proszę, nie zwracajcie uwagi na błędy, bo nie chce mi się ich szukać, by je poprawiać ;p

'Wymarzony pocałunek'

Główni bohaterowie :
AMBER : (narratorka)

MAX :

KIM :


JESSICA :

TIFFANY :


          Część 1-wsza.  

              'Ostatni dzień wakacji...' - myślałam ze zgrozą. 'Dlaczego tacie akurat teraz musiała nadarzyć się taka okazja? Został mi ostatni rok nauki w szkole średniej, a my musieliśmy się przeprowadzić... Nowa szkoła, nowa klasa i brak znajomych... Co ja pocznę? Nigdy nikt nie lubi nowych, a co ja mam powiedzieć? Wpakuję się zupełnie obcym ludziom, znającym się od kilku lat do ostatniej klasy i co? Będę wytykana palcami, obgadywana i ogólnie nielubiana... Pięknie...' - krzywiłam się na samą myśl o tym wszystkim co mnie jutro czeka... Im później się robiło, tym gorzej się czułam, pierwszy dzień szkoły był coraz bliżej, a ja, biedna, nic nie mogłam na to poradzić... Było już późno więc po gorącej kąpieli, która trochę mnie uspokoiła, położyłam się spać, lecz i tak nie mogłam zasnąć, myśli o jutrzejszym dniu nie dawały mi spokoju. Z trudem, zasnęłam dopiero ok. 2-giej.
             Rankiem, czułam się jak kłoda, ciężko było mi się podnieść z łóżka, jak już wstałam starannie się pomalowałam i włożyłam mój nowy mundurek. Przed wyjściem, stanęłam przed lustrem 'Fajny ten mundurek, ładniejszy niż mój stary...' - uśmiechnęłam się do swojego odbicia. 'Przynajmniej jeden plus w tym całym bigosie' - westchnęłam. Zabrałam torbę z książkami i ruszyłam do szkoły. Na dole zatrzymał mnie tata z propozycją odwiezienia mnie do szkoły, chciałam odciągnąć moment przekroczenia progu szkoły jak najbardziej, więc odmówiłam ku jemu niezadowoleniu. Mama kazała mi zjeść śniadanie przed wyjściem, ale jej także odmówiłam, nie byłam w stanie nic przełknąć, chyba to zrozumiała bo uśmiechnęła się wyrozumiale i ucałowała na pożegnanie. Gdy zamknęłam za sobą drzwi domu, ruszyłam wolnym krokiem w stronę szkoły, zastanawiając się 'Czy uda mi się zjednać sobie chociaż jedną osobę?'.
            
             'To tu...', stałam przed bramą szkoły z przerażeniem wymalowanym na twarzy, na szczęście nikt nie zwracał na mnie uwagi. Po przekroczeniu bramy, moje ciało stało się tak jakby cięższe, szłam wolno, wpatrując się w wejście do którego musiałam przejść jeszcze jakieś 500 metrów. Nie myślałam o niczym, mój umysł był pusty, żołądek podchodził mi do gardła. Nagle usłyszałam pisk opon i głośne przekleństwo, obejrzałam się zdezorientowana, jakieś 5 cm ode mnie stał motor. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że stoję na zakręcie drogi, prowadzącej na parking. 'O matko! Mało nie zostałam przejechana!' pomyślałam z przerażeniem. Pośpiesznie zeszłam z drogi ów motocykliście, nagle usłyszałam za sobą :
- Eee, lalunia!
  Obejrzałam się bezwiednie.
- Uważaj jak chodzisz! Mogłabyś przynajmniej przeprosić.
  Zrobiło mi się głupio, że sama o tym nie pomyślałam. Zza okienka w kasku patrzyła na mnie wyczekująca, ciemna para oczu.
- Przepraszam! Naprawdę przepraszam! - Wypaliłam, odwróciłam się od nieznajomego i odeszłam pośpiesznie.

            Stałam już przed drzwiami mojej klasy, wzięłam głęboki oddech i przekroczyłam po cichu próg klasy. Zajęłam miejsce na samym tyle w środkowym rzędzie. Siedziałam cicho, starając się nie zwracać na siebie niczyjej uwagi, ale chwilę potem samo się zaczęło... Dziewczyny zaczęły szeptać między sobą i wskazywać na mnie. 'Boże, za co to? Co ja Ci takiego zrobiłam, że mnie to spotyka?' - myślałam z goryczą. Siedziałam tak, czując, że moje policzki oblewa coraz silniejszy rumieniec, nagle zauważyłam, że jakiś chłopak, stojący przy parapecie, przygląda mi się, ale nie tak jak inni... Patrzył na mnie jakoś inaczej, na jego ustach pojawił się uśmiech, który nie wiedzieć czemu, sprawił, że poczułam się trochę lepiej. Był to przystojny, ciemny blondyn. Mimowolnie odpowiedziałam mu uśmiechem. Nagle ruszył w moim kierunku, zesztywniałam. Szedł w moją stronę, a ja siedziałam jak na szpilkach, usiadł w ławce przede mną, odwrócił się do mnie, wyciągając rękę w moim kierunku :
- Cześć, jestem Max. Nie pomyliły Ci się klasy? - zapytał z uśmiechem, który trochę mnie ośmielił.
- Hej, ja jestem Amber. - uścisnęłam mu rękę - Nie, nie pomyliły mi się. Jestem nowa. - gRRR, jak ja nienawidziłam tego słowa.
- Przepraszam. Spytałem, bo to trochę dziwne, widzieć nową twarz w ostatniej klasie. Takie przypadki nie często się zdarzają. - kontynuował z uśmiechem - Co Cię skłoniło do zmiany szkoły? - patrzył na mnie z zainteresowaniem
- Mój tata dostał awans, a to wiązało się z przeniesieniem, więc... niestety, jestem tu. - wyrwało mi się, 'Niestety'?! skarciłam w duchu za to samą siebie, walnąć taką gafę na samym początku. Spuściłam wzrok czekając na jego reakcję.
- Nie bądź tak negatywnie nastawiona. - odpowiedział
- Łatwo Ci mówić... 'Nowi' zawsze mają przekichane...
- Co masz przez to na myśli? 
- Wszyscy ich obgadują i nikt ich nie lubi - skrzywiłam się
- Nie gadaj, ja Cię polubiłem. - puścił do mnie oczko
- Dzięki, chociaż ty jeden - odpowiedziałam uśmiechem
- Inni też Cię polubią, zobaczysz, a jakby znalazł się ktoś kto sprawi Ci przykrość lub tym podobne, zgłoś się do mnie - mówił uśmiechając się słodko.
- Więc od teraz mam własnego ochroniarza? - uniosłam brwi z uśmiechem
- I to darmowego, od Ciebie nie będę brał pensji - znów puścił do mnie oczko
- Jestem zaszczycona - pochyliłam głowę i parsknęłam śmiechem
- No ja myślę - odpowiedział mi, także się śmiejąc
   Rozległ się dzwonek. Do klasy wszedł nauczyciel, wszyscy odwrócili się w stronę tablicy włącznie z Maxem. Nauczyciel zaczął prowadzić lekcję. Po jakichś 15 minutach od rozpoczęcia lekcji, wszedł do klasy jakiś spóźnialski, brunet o zimnym spojrzeniu, wyglądał na wrednego. Krawat miał, w przeciwieństwie do reszty chłopaków, luźno zawieszony na szyi, marynarkę od mundurku trzymał na jednym palcu, przewieszoną przez ramię.
Bez słowa, zajął miejsce w przedostatniej ławce pod oknem. 
- Proszę, proszę - westchnął nauczyciel - dopiero pierwszy dzień roku, a szanowny pan już się spóźnił, żeby mi to było ostatni raz, nie toleruję spóźnialskich.
  Oczy wszystkich były wlepione w spóźnialskiego, a on nic nie robił sobie ani z nich, ani ze słów nauczyciela. 'Zimny odludek' - pomyślałam.
   Nauczyciel prowadził dalej lekcję, a ja przez Maxa, nie mogłam się na niczym skupić. Siedziałam wpatrzona w jego plecy jak jakaś głupia. Nagle zauważyłam, że się odwraca, spojrzał na mnie i znów się uśmiechnął. Odpowiedziałam mu uśmiechem i rumieńcem 'Jaki on przystojny' - westchnęłam, po czym przestraszyłam się, że usłyszał, ale na szczęście chyba nie, bo w tej chwili odwracał się znów w stronę tablicy.
   Po dzwonku, miałam nadzieję, że zamienię kilka słów z Maxem, ale dopadła go jakaś dziewczyna więc spakowałam się szybko i ruszyłam w stronę wyjścia, gdy nagle, ku mojemu zaskoczeniu, usłyszałam :
- Ejj, lalunia! Gdzie Ci tak śpieszno?
  'O nie! Ten motocyklista jest w mojej klasie. Gorzej być nie mogło! Zaraz pewnie dostanę ochrzan.' - pomyślałam z goryczą. Nie mogłam stać tak w miejscu jak idiotka, więc odwróciłam się w stronę klasy i rozejrzałam się, który z chłopaków jest tym motocyklistą. Podszedł do mnie ów spóźnialski z ironicznym uśmiechem na twarzy. Nic nie mówił, więc ja zaczęłam :
- Czy mógłbyś nie nazywać mnie lalunią? - uniosłam brew
- Nie - odpowiedział bezczelnie
- Słuchaj, nie lubię jak ludzie mnie tak nazywają. Mam na imię Amber więc jak chcesz coś ode mnie czy coś to mów do mnie proszę po imieniu. - uśmiechnęłam się sztucznie
- Amber? Ok, ale nie dla mnie. - wytknął mi język - Przyzwyczaiłem się już do laluni, więc pozwól, że będę Cię tak nazywał 
- Nie pozwalam. - chcąc się odegrać, też wytknęłam mu język - Może wytłumaczysz mi chociaż czemu akurat 'Lalunia'?
- Hmm, gdy wlazłaś mi pod koła i nawet nie przeprosiłaś, musiałem zwrócić Ci jakoś uwagę, a skoro nie znałem Twojego imienia, musiałem coś wymyślić, co nie?
- Ale 'Lalunia'? To okropne... - skrzywiłam się - nie mogłeś wymyślić czegoś innego?
- Nie, to do Ciebie najlepiej pasowało, dama która włazi wszystkim pod koła i uważa, że wszyscy muszą na nią uważać, bo jest pępkiem świata - wyszczerzył się
- Co?! To nie prawda! Jakbyś nie wiedział, to mój pierwszy dzień, więc byłam zestresowana i to dlatego! No, ale ty pewnie nawet nie zwróciłeś uwagi, że jestem nowa, nikt Cię nie lubi, więc z nikim nie gadasz i nawet nie wiesz z kim chodzisz do klasy, co?! - wybuchłam, chcąc mu się jakoś odgryźć.
- Nie - zaczął śmiać mi się w twarz. 
  Ciekawe co go tak rozbawiło? Wzięłam głęboki oddech i się uspokoiłam.
- Więc... Dlaczego mnie zatrzymałeś? Masz do mnie jakąś sprawę?
- Chciałem zapytać czy mogłabyś trochę ciszej wzdychać?
  Słysząc to poczułam, że robię się cała czerwona, zatkało mnie, nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. 
- Mi osobiście to nie przeszkadza - kontynuował - ale jakby Yuri usłyszała, miałabyś przekichane już na samym początku. - oznajmił z triumfem
- Yuri? - powtórzyłam bezmyślnie
- To ta dziewczyna, która teraz gada z Maxem. Jest w nim zakochana od początku szkoły średniej.
   Spojrzałam w stronę Maxa i stojącej z nim dziewczyny. Szczerzyła się do niego jakby suszyła zęby. Nie chciałam wyjść na ciekawską i pokazać, że Max mnie zainteresował, ale skoro słyszał już moje westchnienie to chyba już to wiedział, a skoro ciekawość zżerała mnie od środka, zapytałam :
- Są parą?
- Nie - odparł
 Odetchnęłam z ulgą
- Dlaczego?
- Skoro ona za nim lata, a mimo to nie są parą, to chyba jasne, że to on nie chce? - spojrzał na mnie unosząc brew jakbym była opóźniona. Po czym dodał - Potrzebujesz jeszcze jakichś informacji?
- Nie, dzięki. To mi wystarczy. Jakbym chciała coś jeszcze wiedzieć to się do Ciebie zgłoszę. - wytknęłam mu język i obrażona jego ostatnią miną wyszłam z klasy. 

          Wyszłam przed szkołę. Usiadłam na ławce pod drzewem i zaczęłam zastanawiać się 'Dlaczego Max nie chce być z Yuri?' Przecież jest ładna... Nawet te jej pomalowane na czerwono włosy jej pasują. 'No, ale skoro jej nie chce... Tym lepiej dla mnie' - uśmiechnęłam się sama do siebie. Spojrzałam na zegarek. 'Jeszcze 10 minut do następnej lekcji, więc nie ma co się tak szybko pchać do klasy.' Właśnie w stronę szkoły szło 2-óch znajomych z twarzy kolesi, 'Oni są z mojej klasy?' - przyglądałam się im. 'Chyba byli na fajce' - pomyślałam jakby to nie było oczywiste.
- Przez to, ze Kim dziś się spóźnił, nie miałem okazji spytać go, czy idzie z nami na ten mecz.
- A po lekcji gadał z tą nową - dodał drugi
  Miałam nadzieję, że mnie nie zauważą, ale niestety... Zauważyli i zmierzyli wzrokiem - skrzywiłam się 'Nowa! Nienawidzę tego! Niech jeszcze mi zdjęcie zrobią i powieszą na tablicy!' - myślałam z goryczą. Postanowiłam nie myśleć o tym i skierować myśli na inny tor... 'Więc ten spóźnialski ma na imię Kim? I w dodatku się pomyliłam... Ma kolegów.' - przyznałam w duchu ze zdziwieniem. No, ale w sumie... Nie jest taki zły, w końcu ostrzegł mnie przed Yuri - zaśmiałam się. Spojrzałam na zegarek 'zostało 5 minut', wstałam i powlokłam się do klasy.

         W klasie czekał mnie kolejny szok, każdy kręcił się wokół Kima, albo pytali jeden przez drugiego co robił w wakacje, albo go gdzieś zapraszali. Naprawdę był aż tak lubiany? Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Nawet wszystkie dziewczyny obsiadły go do koła. Tylko Max i Yuri nadal byli zajęci sobą. Westchnęłam i usiadłam po cichu na swoim miejscu, Max chyba usłyszał, że przyszłam, bo odwrócił się tak by siedzieć bokiem do mnie i bokiem do Yuri. 'Dżentelmen, nie chce siedzieć tyłem do żadnej z nas' - uśmiechnęłam się z zadowoleniem sama do siebie. Max spojrzał na mnie i z uśmiechem na twarzy zażartował:
- Już myślałem, że zwiałaś.
- No co ty... Nie zrywam się z lekcji, zwłaszcza pierwszego dnia?  - po namyśle dodałam - No, może i bym zwiała, ale tylko w dobrym towarzystwie - puściłam do niego oczko
- Aaa, jeśli to było zaproszenie, to je przyjmuję - zaśmiał się
 Yuri chyba poczuła się urażona, bo wstała bez słowa i wróciła na swoje miejsce, przy okazji mierząc mnie wzrokiem. Jak dla mnie, dobrze zrobiła, że się zmyła. Max zauważył, że sobie poszła, ale nic na to nie powiedział, nie próbował jej zatrzymać, ku mojemu zadowoleniu.

         Pierwszy dzień, a my zajęcia skończyliśmy dopiero o 20-stej.  Max zaproponował, że mnie odprowadzi, bo było już późno, na co zgodziłam się z przyjemnością, bez obawy, że będę obgadywana przez Yuri i jej świtę. Po drodze do mojego domu rozmawialiśmy o wszystkim, o naszych rodzinach, zainteresowaniach i pasjach. Poznałam Maxa dopiero dziś, a już przyzwyczaiłam się tak do niego, że wgl. nie czułam się przy nim niezręcznie, czułam się w jego towarzystwie świetnie. Aż szkoda mi było kończyć z nim rozmowę, gdy dotarliśmy do mojego domu nie zaprosiłam go do środka, z obawy o reakcję taty... Jeszcze nigdy jego jedyna, ukochana córeczka nie przyprowadziła do domu żadnego chłopaka, przeprowadziła się i już sprowadza jakiegoś gościa, nie wiadomo co by sobie pomyślał... Nie mogłam jednak powiedzieć tego Maxowi, więc wytłumaczyłam się bałaganem, po przeprowadzce. Gdy się pożegnaliśmy, wpadłam do domu niczym wiatr i popędziłam do mojego pokoju, z nadzieją, że zdążę zobaczyć go jeszcze przez okno w moim pokoju. Na szczęście zdążyłam, niepotrzebnie jednak zapaliłam światło, bo zauważył to i spojrzał w moją stronę, aby nie wyjść na jakąś jego psychiczną fankę, pomachałam mu, by pomyślał, że to było powodem mojego wlepiania się w szybę, odmachał mi z uśmiechem po czym odszedł. 



KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ xD
Mam nadzieję, że komuś się spodobało i z chęcią poczeka trochę na część drugą. ;]

11 komentarzy:

  1. Bardzo mi się podobało, czekam na dalsze części. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm...Niby fajne, ale jakieś takie beznamiętne jeśli chodzi o styl pisania mi się wydaje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beznamiętne? Czyli, że mało namiętności, dobrze rozumiem?
      + dzięki za szczerą opinię ;]

      Usuń
  3. Nawet fajnie, jeśli chodzi o pomysł na tą cześć, ale tak jak jest napisane w poprzednim komentarzu beznamiętnie, za mało tu emocji, które by wyraziły i pozwoliły się bardziej wczuć

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początku nie chciałam za bardzo przesadzać, w końcu to początek, ale mam zamiar to zmienić ;]
    Dziękuję za komentarz ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do mnie na bloga iseasy-iloveyou.blogspot.com ;)

      Usuń
  5. Fajne te twoje opowiadanie, kiedy wstawisz następną część. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Imiona głównych bohaterów mi nie pasują, a tak to świetnie się czyta, nie mam większych zarzutów. Pojawiło się kilka powtórzeń, ale to nic. :) // Run away with me . ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam problem z imionami, ponieważ jako głównych bohaterów obsadziłam Azjatów, Polskich imion nie mogłam dać, bo głupio by to wyglądało, a Koreańskie są za trudne do zapamiętania, jak ktoś nie jest fanem, więc starałam się dać takie imiona by, żeby czytelnik mógł je zapamiętać xD

      Usuń

Wasze komentarze są dla mnie naprawdę cenne, więc jeśli czytujesz moje posty, proszę o zostawienie po sobie śladu w komentarzu. ;]

Jeśli znajdziesz jakieś błędy lub literówki, będę wdzięczna za wytknięcie mi ich bym mogła je poprawić ;]

Ps. Jeśli masz zamiar mnie skrytykować, proszę o dodanie komentarza ze swojego konta na bloggerze, ponieważ 'anonimową' krytykę uważam za zwykłe, tchórzliwe hejtowanie.

Szablon autorstwa StrayHeart z unfaithful-heaven