Opowiadanie nr 2 ( część 12 )

Hejka. xD
No to trochę sobie poczekaliście na tę część. ;p
Mam nadzieję, że trochę odetchnęliście i macie siłę czytać dalej? xD
Jeśli tak to dzieła! ;]

Część 12-ta.

Hyun Joong:
                    Po nieprzespanej nocy, nie wiedząc co z sobą począć, wsiadłem w samochód i zacząłem jeździć po mieście. Karciłem się w myślach, wyzywając się od najgorszych za to, że zgodziłem się przyjąć ją pod swój dach, a z drugiej strony wymyślałem powody by się usprawiedliwić. Postanowiłem wpaść do TOP-a i powiedzieć mu o wszystkim, miałem nadzieję, że zwymyśla mnie tak jak na to zasługuję, potrzebny mi był mocny policzek.
- Ty?! Tutaj?! Tak wcześnie... - ziewnął zaspany TOP - Coś się stało?
- Nie i tak, ale bardziej tak.
- Mów tak, żebym mógł Cię zrozumieć. - polecił, wpuszczając mnie do domu.
- Wiesz, że Jaejoong wstępuje dziś do wojska?
- Tak. I co w związku z tym?
- Aneta zamieszka u mnie.
 Top zakrztusił się wodą, której dopiero co się napił. Popukałem go w plecy, a gdy już przestał kaszleć, wybuchł:
- Co?! Oszalałeś?! Jak to zamieszka u Ciebie?!
- Jaejoong prosił mnie bym się nią zajął kiedy on będzie w wojsku...
- I zgodziłeś się?! - patrzył na mnie z niedowierzaniem - Przecież wiesz jak ta dziewczyna na Ciebie działa! Oszalałeś?!
- Uspokój się. Nic się nie stanie. Teraz kiedy o tym myślę to doszedłem do wniosku, że to moze mi tylko pomóc...
- Niby jak? Chyba tylko do końca się w niej zakochać. - skrzywił się.
- Nieee... Spójrz na to tak... Może rano wygląda jak czarownica? A wtedy wystraszę się jej i będę chciał uciec z własnego domu? No, a może ma jakieś okropne nawyki?
- Naprawdę? - spytał z niedowierzaniem - Naprawdę wierzysz w to co mówisz czy tylko słyszysz jakieś brzęczenie zamiast tych bzdur?
- Nie wierzę w to... - przyznałem szczerze - Chyba... Próbuję oszukać sam siebie. - przyznałem wpatrując się w podłogę, nie miałem odwagi teraz spojrzeć mu w oczy.
- Hyung... - westchnął bezsilnie - Nie oszukuj się... To, że tak pragniesz jej towarzystwa nie skończy się dobrze. Nie możesz się do niej zbliżyć nawet o krok, rozumiesz?
- Wiem...
- Mam nadzieję...
                        Ta rozmowa pomogła mi trochę, zamiast się usprawiedliwiać przed samym sobą, zacząłem obwiniać się jeszcze bardziej. Już na samym początku wiedziałem, że nie powinienem zgadzać się, by ze mną zamieszkała, ale teraz... Już nic nie mogłem zrobić. Jedyne co teraz miałem do zrobienia to trzymanie się od niej na dystans.

***
                        Po południu pojechałem po nią, powtarzając sobie po drodze moje postanowienie. Kiedy otworzyła drzwi, witając mnie z wesołym uśmiechem na ustach, wyrzuty sumienia, które dręczyły mnie do tej pory, w połowie zniknęły. Po chwili rozmowy zabrałem jej walizki, a ona zamknęła mieszkanie i podążyła za mną:
- Wiesz... Mimo że przyjaźnisz się z Jaejoongiem, jesteście różni... Przynajmniej tak mi się zdaje.
- Tak? Pod jakim względem? - spytałem zaciekawiony.
- Na przykład... Kiedy pierwszy raz spotkałam Jaejoonga, myślał, że to ja będę mu dźwigać walizki, a ty sam złapałeś za moje.
 Parsknąłem śmiechem, że naprawdę 'tak wiele' nas różni, lecz kiedy spostrzegłem, że zawstydziłem ją moim wybuchem śmiechu, powstrzymałem się.
- A widzisz! Mam Cię! - wykrzyknęła zadowolona.
 Spojrzałem na nią, nie wiedząc o co jej chodzi, wtedy pośpieszyła z wyjaśnieniami:
- Teraz upewniłam się w mojej teorii. Różnicie się. - stwierdziła pewnie, po czym wytłumaczyła - Jaejoong, kiedy mnie zawstydzi, śmieje się jeszcze głośniej albo wali jakimś głupim tekstem, by zawstydzić mnie jeszcze bardziej, a ty... Zaraz przestałeś się śmiać. - stwierdziła ze śmiechem - Tak samo było kiedy na rybach wpadłam do wody, zaraz mi pomogłeś, a on? Kiedyś sam mnie do niej wrzucił i tak się z tego śmiał, że prawie turlał się po plaży.
 Zapakowałem walizki do bagażnika i ruszyliśmy w drogę.
- Wiesz... Mój charakter i zachowanie różnią się w zależności od tego z kim jestem.
- A przy mnie jaki jesteś?
 Zaskoczyła mnie tym pytaniem, przez chwilę zastanawiałem się nad odpowiedzią:
- Normalny...
- Więc przy innych jesteś nienormalny? - stwierdziła śmiejąc się w głos.
- Przy Jaejoongu owszem, udziela mi się od niego. Tylko mu nie mów, bo się obrazi. - puściłem do niej oczko i wyszczerzyłem ząbki.
 W duchu zastanawiałem się - 'Jaki jestem przy niej?'. Na pewno nie starałem się być zabawny czy miły, to jak zachowywałem się przy niej przychodziło samo z siebie. Wiedziałem tylko tyle, że przy niej czułem się inaczej niż przy wszystkich innych. Czułem dziwny spokój i podekscytowanie zarazem. Nawet teraz, kiedy milczeliśmy, nie czułem dyskomfortu. To było dziwne i zarazem przyjemne uczucie.

                    Kiedy byliśmy już na miejscu, zabrałem jej walizki, otworzyłem dom:
 - Zapraszam. - zachęciłem z uśmiechem, a kiedy nieśmiało przekroczyła próg mojego domu, wszedłem za nią.
- Po lewej jest salon. - poinformowałem.
 Weszła do niego niepewnie, rozglądając się wokół zachwycona, co bardzo mi schlebiało:
- I jak?
- Genialnie! Twój dom i apartament Jaejoonga są niesamowite. Nigdy nie widziałam takich luksusów. - pokazała ząbki w uśmiechu.
- Bez przesady. - zaśmiałem się zawstydzony.
- A gdzie Twoje pieski? - spytała zaciekawiona.
- Kiedy stępowałem do wojska musiałem się z nimi rozstać, więc poprosiłem znajomych, by się nimi zajęli, a kiedy wróciłem okazało się, że i oni zżyli się z moimi psami i psy z nimi, więc nie miałem serca ich im odbierać. Muszę znaleźć nowe...
- Szkoda. - westchnęła.
- A co zrobiliście z Jyuniem?
- Jedna z sióstr Jaejoonga chciała się nim zająć, więc Jaejoong jej uległ.
- Aaa... Może pokażę Ci Twój pokój? - zaproponowałem.
 Kiwnęła nieśmiało głową na znak zgody. Wskazałem na pierwsze drzwi po lewej. Otworzyła je, a ja wszedłem do środka zaraz za nią z jej walizkami, które postawiłem przy łóżku. Rozejrzała się dookoła, a kiedy jej wzrok zatrzymał się na drzwiach po lewej, spytała:
- A tam co jest?
- Łazienka. Mój pokój jest zaraz obok, te drzwi po prawej od Twojego pokoju. Na górze są jeszcze dwa pokoje, nad Twoim pokojem znajduje się siłownia, a nad moim jest taka mała pracownia, komputer i te sprawy. Jeśli chcesz z czegoś skorzystać, nie krępuj się.
- Co?! - otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia.
- Coś nie tak?
- Siłownia jest u góry? A co jeśli podłoga się zarwie i jakiś sprzęt zabije mnie, gdy będę spała? Umrę, nawet nie wiedząc kiedy.
 Parsknąłem śmiechem, nie mogąc się powstrzymać. Śmiałem się tak, że łzy podeszły mi do oczu. Kiedy już się ogarnąłem, zapewniłem:
- Podłoga wytrzymała dobrych parę lat, więc chyba nie masz się o co martwić.
- Tak tylko żartowałam - wytknęła mi język, po czym zabrała się za rozpakowywanie rzeczy.
- Ok, to rozgość się, a ja jakby co, będę w salonie.
 Kiedy już byłem w salonie, nalałem sobie szklankę whisky i usiadłem przez zgaszonym telewizorem, zastanawiając się - 'Dlaczego czuję się taki odprężony?'

                     Po godzinie pojawiła się w salonie, wesoło oznajmiając:
- Skończyłam!
- Chcesz drinka?
- Nie, dzięki. - jednak po chwili namysłu, zmieniła zdanie - Chociaż... Może jednego... Wypiję za to, by dobrze nam się razem mieszkało i żebym nie przeszkadzała Ci za bardzo.
- Nie będziesz. - odpowiedziałem bez namysłu, podając jej szklankę z trunkiem.
- Dziękuję. - Przejęła ode mnie szklankę i stuknęła nią o moją, następnie upiła z niej mały łyk, krzywiąc się przy tym lekko.
- Może pójdziemy do ogrodu? - zaproponowałem - Taka ładna dziś pogoda, że aż szkoda ją marnować, siedzeniem w domu.
- Masz rację! Chodźmy!
 Kiedy wyszliśmy na taras, wykrzyknęła podekscytowana:
- Masz miejsce na ognisko! Zrobimy dziś? Proszę! - podskakiwała podekscytowana - Ostatnio byłam na ognisku ponad rok temu, jeszcze w Polsce, a tak je lubiłam. - westchnęła. - To jak? Robimy ognisko?!
- To grill. - oznajmiłem rozbawiony.
- Grill? - spojrzała z niedowierzaniem, po czym stwierdziła - Spójrz... Kiedy zdejmiesz tę kratkę i nakładziesz drewna, może być również miejscem na ognisko, w końcu ten grill nie jest taki wysoki.
- No tak... - przyznałem po przemyśleniu jej słów - No to jedziemy do sklepu po prowiant!
- Lepiej jedź sam... Jeśli ktoś zobaczy nas razem, albo chociaż mnie w Twoim samochodzie, będą plotki. - skrzywiła się na samą myśl.
- Masz rację... - przyznałem z żalem.
- Jedź sam. - poleciła - Ale chwilę... Piłeś. Nie możesz prowadzić.
- Tylko jednego drinka, to prawie tyle co nic.
- Nie, prawie robi wielką różnicę. Zamów taksówkę.
- Naprawdę nic mi nie jest. Mogę prowadzić. - zapewniałem.
- Nie, nie możesz! - odebrała mi kluczyki z ręki - Zapamiętaj, że nie jeździ się po alkoholu.
- Jesteś uparta. - westchnąłem zrezygnowany.
- To też zapamiętaj, następnym razem jak będziesz się upierał przy swoim. - uśmiechnęła się pewnie.
 Zamówiłem taksówkę, a po godzinie już byłem z powrotem. Zastałem ją na tarasie, przy dawnym grillu, który był już pozbawiony kratki, a na palenisku był już ustawiony stosik drewna, które zakupiłem do domowego kominka. Dostrzegłem, że prócz tego na podłodze obok paleniska, również leży niezła gromadka drewna:
- Nie musiałaś robić tego sama...
- Nudziło mi się.
- Dźwigałaś te wszystkie drewno sama? - patrzyłem na nią z niedowierzaniem.
- Co to jest?... Kilka drewek. - machnęła na nie ręką.
- Co za dziewczyna... - zaśmiałem się kręcąc głową - Wiesz... Każda Koreanka siedziałaby i tylko patrzyła jak facet ją wyręcza, a jakby kazał jej choćby ruszyć palcem, oburzyłaby się.
- Nie jestem Koreanką. - wytknęła mi język - I to nie wszystko... Mam też patyki! - zawołała radośnie machając mi nimi przed nosem.
- Skąd je wzięłaś? - spytałem nie mogąc ich rozpoznać.
- Mało tu masz krzaków i drzew? Uznałam, że tamten będzie najodpowiedniejszy... - pokazała na jakiś krzak - Mam nadzieję, że się nie gniewasz? - spytała niepewnie.
- Pewnie, że nie. - odparłem z uśmiechem, który przy niej nie mógł zejść mi z twarzy. Miałem wrażenie, że cały czas szczerzę się jak idiota. Spojrzała na zegarek:
- Już dwudziesta... - oznajmiła - Zaczynamy?
- Jeśli chcesz...
- No to... - rzuciła mi zapałki, które złapałem w locie - Czyń honory.
 Ukląkłem i rozpaliłem ogień, a ona podała mi kij:
- Jaki prowiant zakupiłeś?
- Mam wszystkie rodzaje mięsa jakie mieli no i pianki. Nie wiedziałem co lubisz...
 Zajrzała do reklamówek:
- Wiesz, że połowy z tego nie da się usmażyć na kiju? - spytała ze śmiechem.
- W razie czego możemy znów położyć kratkę.
- Aaa! Kupiłeś piwo! - zawołała podekscytowana, gdy zajrzała do ostatniej reklamówki.
- Ono najlepiej pasuje do ogniska. - skwitowałem zadowolony.
- Też tak myślę! Ognisko bez piwa to prawie jak nie ognisko.

                       Siedzieliśmy przy ognisku do późna, popijając piwo i zwierzając się sobie nawzajem. Wyznała mi, że jej ojciec jest rasistą i wyklął ją za to, że wyjechała. Wyznała mi też, że przykro jej z powodu tego co piszą w prasie na temat związku Jaejoonga z nią, że uważają ją za łatwą, ponieważ mieszka z nim przed ślubem. Przez takie artykuły i komentarze na jej temat, przestała nawet zaglądać do internetu, by się tym nie katować. Jednak, później by zmienić temat zaczęła mi opowiadać swoje wpadki z życia, a ja siedziałem w ciszy wsłuchując się w jej głos i odgłosy trzaskającego ogniska i było mi strasznie przyjemnie. Jeszcze nigdy nie czułem się tak rozluźniony jak w tej chwili. Kiedy ogień robił się coraz mniejszy, smażyła ostatnią piankę, kiedy pianka wyglądała już na gotową, poczekała aż ostygnie, po czym wzięła ją w 2 palce i poleciła:
- Otwórz buzię.
- Po co?
- Usmażyłam Ci piankę. - wyszczerzyła ząbki - Chcę zobaczyć jaki sprytny jesteś.
 Zaskoczony otworzyłem usta, wyczekując nadlatującej pianki, a ona ku mojemu zdziwieniu rzuciła nią w ekspresowym tempie i pianka zamiast wpaść mi do ust odbiła się od mojego czoła, a wokół rozległ się jej głośny śmiech.
- Zrobiłaś to specjalnie! - stwierdziłem ze śmiechem, rozmasowując czoło.
- Nie... Ależ skąd. - śmiała się w głos.
- O Ty! - wstałem i ruszyłem powoli w jej stronę z zamiarem zemsty, choć sam nie wiedziałem jeszcze jakiej.
- Co próbujesz zrobić? - spytała podejrzliwie, następnie podniosła się z miejsca i zaczęła cofać powoli do tyłu.
- Zemsta musi być. - udawałem powagę.
 Ruszyła pędem w stronę wejścia, zamykając za sobą, na klucz, drzwi od balkonu. Stanąłem w miejscu zdziwiony, wtedy otworzyła okno na ukos:
- Albo zaniechasz zemsty albo tę noc spędzisz w ogrodzie zamiast we własnym domu. - wytknęła mi język.
- To nie fair! - zaprotestowałem - Nie zrobisz mi tego. - odparłem pewnie.
- A chcesz się przekonać? - spytała z pewnym siebie uśmiechem, unosząc zabawnie brwi.
- Ok, dobra! Wierzę! - przyznałem, gdy tylko chciała zamknąć okno.
- To jak...? Nie będzie zemsty?
- Nie. - uległem, a wtedy otworzyła mi drzwi.
 Gdy znalazłem się już w środku, dodałem powstrzymując śmiech:
- Przynajmniej nie dziś.
- Oszust! - oburzyła się i popchnęła mnie lekko. - No, ale skoro dziś mogę być spokojna to idę spać... Ale gdybyś usłyszał w nocy jakiś hałas, to sprawdź proszę czy ten sufit się jednak na mnie nie zarwał. - puściła do mnie oczko.
- Jak sobie życzysz. - pokazałem ząbki.
- Dobranoc. - pomachała mi i zniknęła za drzwiami swojego pokoju.
- Dobranoc.
 I tak zostałem sam. Było już po północy, więc postanowiłem iść od razu do łóżka.I wtedy znów dopadły mnie wyrzuty sumienia i złość na samego siebie. Jak mogłem tak dobrze się bawić i czuć przy niej skoro rano postanowiłem, że będę robił wszystko, by się do niej nie zbliżać?... Miałem ochotę spoliczkować sam siebie.

***
                           Następnego ranka obudziłem się dopiero ok. 8-mej. Wziąłem prysznic, a potem usiadłem wygodnie przed telewizorem w salonie słuchając wiadomości. Nagle zadzwonił do mnie menedżer z informacją, że umówił mnie dziś na wywiad z jakąś gazetą. Nie miałem ochoty iść, więc mu odmówiłem, nakazując przesunąć to na inny dzień. Kiedy odkładałem słuchawkę wyszła ze swojego pokoju ubrana w bokserkę i spodenki, rozciągała się po przebudzeniu:
- O! Wstałeś już?! - zawołała wesoło.
 Nie byłem w stanie nic odpowiedzieć. Patrzyłem na nią, zastanawiając się - 'Jak to możliwe, że w tak niepozornym i zwykłym ubraniu wygląda, aż tak seksownie?'. Chyba zawstydziłem ją swoim gapieniem się, bo zaczerwieniła się lekko i powędrowała do kuchni. Dopiero wtedy wróciła mi mowa, odchrząknąłem, po czym spytałem:
- Jak Ci się spało?
- Dobrze. Miałam tylko dziwny sen.
- Tak? Jaki?
- Nie ważne... Nie chcę Cię zanudzać.
- Z chęcią posłucham.
 Wtedy wróciła do salonu ze szklanką wody w ręce:
- Masz podobny gust do Jaejoonga. - stwierdziła nagle.
 Wstrzymałem oddech i spojrzałem na nią kątem oka:
- Dlaczego?
- Dół Twojego domu ma taki sam rozkład pomieszczeń jak mieszkanie Jaejoonga. Z tą różnicą, że ty masz łazienki w pokojach, no i wyjście do ogrodu zamiast balkonu. Do tego macie ustawione podobnie meble.
- Tak, mamy podobny gust w pewnych sprawach... - przyznałem, a tym samym, nie wiedzieć czemu, pomyślałem o niej, lecz by odgonić tę natrętną myśl, potrząsnąłem głową. Wiedziałem, że nie mogliśmy mieć tego samego gustu także w tej kwestii, to nie mogło mieć miejsca.
- Idę się wykąpać. - oznajmiła, znikając za drzwiami swojego pokoju.
 Pośpiesznie złapałem za telefon i zadzwoniłem do menedżera, by poinformować go, że jednak wezmę udział w tym wywiadzie już dziś. Czułem, że muszę codziennie gdzieś znikać, by nie przebywać z nią cały czas i nie popadać jeszcze bardziej w moją obsesję.

5 komentarzy:

  1. I to mi się podoba :D Tylko czemu Hyun chce znikać? ;/ Ja tu czekam na jakąś HOTT akcję, a on chce uciekać! Niedopuszczalne. ;x ;pp

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chce uciekać, bo siostra i koleżanka marudziły mi, że go nie lubią za to, że już tak wzdycha do Anety, więc muszę to trochę przeciągnąć. ;p

      Usuń
    2. Haha, skądś to znam... Moja koleżanka też cały czas "doradza" mi, abym nie robiła TAKICH scenek zbyt szybko, bo bohater wyjdzie nie najlepiej. xd

      No to teraz pisz szybko nexta, jakiegoś dłuższego. :D:D
      JJ nie będzie troszkę czasu, więc, Hyun, DZIAŁAJ!!! :D

      Usuń
  2. chociaż kibicuję Anecie i Jaejoongowi, to jednak jakoś trochę mi żal HJ:(

    OdpowiedzUsuń
  3. Ehhh, KHJ ciągle wzdycha za Anetą, mam nadzieję, że się odkocha xd
    Ale mi też trochę go żal ;x

    OdpowiedzUsuń

Wasze komentarze są dla mnie naprawdę cenne, więc jeśli czytujesz moje posty, proszę o zostawienie po sobie śladu w komentarzu. ;]

Jeśli znajdziesz jakieś błędy lub literówki, będę wdzięczna za wytknięcie mi ich bym mogła je poprawić ;]

Ps. Jeśli masz zamiar mnie skrytykować, proszę o dodanie komentarza ze swojego konta na bloggerze, ponieważ 'anonimową' krytykę uważam za zwykłe, tchórzliwe hejtowanie.

Szablon autorstwa StrayHeart z unfaithful-heaven