Opowiadanie nr 2 ( część 7 )

EloOo. xD
7-ma część gotowa, niezwykle szybko, czyż nie? ;p
Mam nadzieję, że uda mi się częściej dodawać nowe części niż raz na tydzień, więc trzymajcie kciuki, by mi się udało. xD

Część 7-ma.

Aneta:
                       Od wyjazdu Jaejoonga minęły 2 tygodnie, a ja czułam się coraz gorzej. Nie dość, że śmiertelnie żałowałam tego, że nie wyjechałam z JJ to jeszcze czułam się coraz bardziej osaczona przez Tomka. Miałam wrażenie, że u nas zamieszkał, był prawie cały czas obecny, jak nie oglądał meczu z tatą to łowił z nim ryby albo coś innego, nawet kilka razy pili razem. Byli jak dwaj najlepsi przyjaciele lub jak ojciec z synem. Ja natomiast trzymałam się od niego z daleka, gdy był u nas, a jak już trafiała mi się okazja, że mogłam odetchnąć, bo akurat był w pracy, nawet wtedy nie mogłam, bo tata truł mi na okrągło jaki to Tomek jest wspaniały... Czułam się jak w pułapce z której nie wiedziałam jak uciec... Zastanawiałam się jakby to było jakbym jednak skorzystała z propozycji Jaejoonga i wyjechała i czy choć trochę za mną tęskni?...

***
                        Nadeszła sobota. Rodzice zbierali się na wesele mojej kuzynki, a ja siedziałam jak zwykle w swoim pokoju. Tata zajrzał do mnie na chwilę przed odjazdem:
- Jesteś pewna, że nie chcesz jechać?
- Tak.
- Dobrze, jak chcesz. Poprosiłem Tomka, by przyszedł i dotrzymał Ci towarzystwa.
- Nie chcę go tu!
- Sama będziesz się nudzić. No i nie wyglądasz ostatnio najlepiej, będę się martwił jeśli zostaniesz sama przez tyle czasu, przypominam, że wracamy dopiero w poniedziałek. Będę spokojniejszy jeśli będziesz z nim.
- Ale ja nie! Nie chcę go tu! Nie mam pięciu lat, by ktoś musiał ze mną siedzieć!
 Miałam nadzieję, że w końcu zrozumie co do niego mówię i da sobie i mi spokój, ale niestety:
- Nie marudź. Zaraz tu będzie. Do poniedziałku. - pocałował mnie w czoło, po czym wyszedł, a ja rzuciłam poduszką w zamykające się za nim drzwi.
- Co to to nie! Nie będę siedziała z tym palantem!
Podbiegłam do okna, a gdy ich samochód zniknął już z podjazdu, zbiegłam na dół, by zamknąć drzwi na klucz. Nie miałam zamiaru oglądać wrednej gęby tego dupka, a tym bardziej spędzać z nim czasu.

                        Po upływie jakichś 15 minut rozległo się pukanie do drzwi. Myślałam, że odpuści sobie i pójdzie po paru minutach, ale on nie dawał za wygraną. Dzwonił i pukał na przemian, w końcu postanowiłam spławić go osobiście, podeszłam do drzwi i grzecznie poinformowałam:
- Daj sobie spokój i wracaj do domu, ja na pewno Cię nie wpuszczę. Nie mam zamiaru znosić Twojego towarzystwa.
- Nie wygłupiaj się i otwórz te drzwi. Obiecałem Twojemu ojcu, że z Tobą posiedzę.
- Nie jestem dzieckiem! Nie potrzebuję opiekunki!
- Otwórz...
- Nigdy w życiu!
- Dobra, zobaczymy...
 Po tych słowach zniknął. Stałam przez chwilę zastanawiając się co planuje? Wtedy mnie olśniło - 'Czyżby rodzice nie zamknęli garażu?!' i w tej samej chwili usłyszałam kroki na schodach prowadzących od garażu do domu - 'Nie! Ja to mam pecha!'. Nie myśląc dłużej popędziłam do mojego pokoju w którym zamknęłam się na klucz. Zaledwie 2 minuty po tym już stał pod moimi drzwiami:
- Jesteś tam? - spytał, pukając lekko w drzwi.
- Dla Ciebie nie.
 Złapał za klamkę, by otworzyć drzwi, a gdy spostrzegł się, że są zamknięte spytał zaskoczony:
- Zamknęłaś się?! Chyba sobie żartujesz! Boisz się mnie czy jak?!
- Tak! Boję się! Ostatnio nie wiem czego mogę się po Tobie spodziewać! Zachowujesz się jak palant!
- Co jak co, ale nigdy nie zrobiłbym Ci krzywdy, przecież wiesz...
- Nie! Nie wiem!
- Więc nie masz zamiaru otworzyć?
- Nie!
- Ok, jak chcesz. Będę w salonie jakby co.
- Bądź sobie gdzie tam chcesz, nie obchodzi mnie to!
- I tak będziesz musiała zejść, inaczej umrzesz z głodu.
- No to umrę i już. Nie mam zamiaru zejść dopóki rodzice nie wrócą.
- Zobaczymy...
  Gdy usłyszałam jak odchodzi wpadłam na genialny pomysł... By zrobić mu na złość włączyłam płytę Jaejoonga i podgłosiłam na maksa.

                      Po jakichś 10 minutach nie wytrzymał i znów wrócił pod drzwi mojego pokoju.
- Wyłącz to!
  Ściszyłam trochę, by lepiej go słyszeć, po czym odpowiedziałam stanowczo:
- Nie!
- Zachowujesz się jak dziecko!
- Traktujecie mnie jak dziecko, więc będę zachowywać się jak dziecko, proste!
- Dlaczego jesteś taka uparta? My chcemy tylko Twojego dobra, a ty zachowujesz się jakbyśmy nie wiem co Ci zrobili! Nie możesz o nim zapomnieć i zachowywać się tak jak kiedyś?
- Tak! Nie mogę! A Ty co? A tym DOBREM, którego dla mnie chcecie jesteś ty, tak?!
- Twój tata chce, żebyśmy byli razem...
- A co mnie to obchodzi?! Jak tak Cię chce to niech sam z Tobą będzie!
- Nie przeginaj!
- Będę mówiła co mi się żywnie podoba!
- Niedługo się do mnie przekonasz. W końcu Twój Koreańczyk już Cię zostawił i ma Cię gdzieś. Wiedziałem, że tak będzie... Od samego początku Ci to mówiłem.
 Wtedy nabrałam ochoty, by wszystko mu powiedzieć... O propozycji JJ, o wyjeździe, ale ugryzłam się w język - 'Lepiej, by nie wiedział.'
- Milczysz, bo wiesz, że mam rację. - stwierdził po chwili mojego milczenia.
 Słysząc te słowa jeszcze bardziej żałowałam, że nie wyjechałam z Jaejoongiem. Nie zwracając już uwagi na Tomka usiadłam do kompa i niewiele myśląc weszłam na stronę linii lotniczych i sprawdziłam cenę biletu do Korei Południowej. Na szczęście było mnie na niego stać, ale nic dziwnego skoro oszczędzałam na ten wyjazd od kiedy interesuję się tym krajem, dokładniej od 5-ciu lat. Zabukowałam bilet na najbliższy termin, jakim był poniedziałek o 4-tej nad ranem. Tomek stał nadal pod drzwiami bełkocząc coś pod nosem, ale już w ogóle go nie słuchałam, miałam gdzieś i jego i to co ma do powiedzenia. Weszłam na twittera i zaczęłam pisać wiadomość do JJ:

Cześć. 
Wiem, chciałam skończyć naszą znajomość, ale żałuję  tego, a jeszcze bardziej żałuję tego, że nie poleciałam z Tobą, dlatego w poniedziałek o 4:00 wylatuję samolotem do Korei.
Nie wiem czy Twoja propozycja jest jeszcze aktualna, ale mimo to i tak chcę lecieć.
Nie martw się, poradzę sobie jakoś, więc nie czuj się zobowiązany do czegokolwiek, po prostu chciałam byś wiedział.

                      Po wysłaniu mu tej wiadomości, zaczęłam się pakować. Bałam się reakcji taty, ale mimo wszystko, postanowiłam uciec z tej pułapki i spełnić swoje marzenia. Miałam nadzieję, że JJ nadal chce dać nam szansę, bo co jeśli to ten jedyny, a ja go odrzuciłam?... Nawet nie chciałam o tym myśleć. 
                      Do Tomka na szczęście nie musiałam schodzić, nawet przyparta głodem. Miałam jakieś tam swoje zapasy ukryte w pokoju, jeśli zapasami można nazwać chipsy i batony... Łazienkę natomiast miałam tuż przy pokoju, więc bez problemu się do niej wymykałam.


***

                      Był już niedzielny wieczór, jutro miałam wyruszyć w moją podróż życia, a Jaejoong jeszcze mi nie odpisał. 'Pewnie się rozmyślił, dlatego nie odpisuje' - stwierdziłam rozczarowana, lecz na szczęście po 22-giej zaszczycił mnie odpowiedzią:

Poważnie?! ;O
Cieszę się! :D
Wybacz, ale sam nie będę mógł odebrać Cię z lotniska, chyba rozumiesz dlaczego?
Ale spokojnie, wyślę kogoś po Ciebie ;)
No i zamieszkasz u mnie, więc nie martw się o nocleg. xD

                        'Co?! Zamieszkam u niego?! Nie, nie, nie! Nie możliwe!' - myślałam z ciężko bijącym sercem. 'Chce bym zamieszkała u niego?' - nawet powtarzając to w myślach, nie mogłam w to uwierzyć, po chwili jednak podekscytowanie troszeczkę opadło, bo uświadomiłam sobie, że napisał to na pewno tylko z grzeczności, ale jednak... Jednak wciąż znaczyło to, że miałam u niego zamieszkać. Na samą myśl o tym było mi słabo. Wiedziałam, że czeka mnie bezsenna noc z powodu podekscytowania podróżą, ale teraz miałam ku temu więcej powodów. Myślałam, że oszaleję, 'Zamieszkam z nim?' - zrobiło mi się dziwnie gorąco, więc otworzyłam okno, by wpuścić trochę świeżego powietrza, lecz i to nie pomogło. 'Nie, nie! Nie wyobrażaj sobie Bóg wie czego!' - skarciłam się w myślach, po czym położyłam się na łóżko i zaczęłam wpatrywać się w sufit, piszcząc co chwila ze szczęścia.


                         Około północy przypomniało mi się, że nie mogę przecież wyjechać od tak, bez żadnych wyjaśnień. Usiadłam do biurka i zaczęłam pisać list do rodziców:

Kochani rodzice.
                Przepraszam, że zostawiam Was tak nagle, bez pożegnania, możecie to nazwać ucieczką, ale inaczej nie mogłam... Dusiłam się pod ciągłą kontrolą, nie mogąc robić tego co chcę, więc musiałam uciec.
                Jadę do Korei Południowej. Nie martwcie się, poradzę sobie. Nie będę tam sama, pomoże mi mój przyjaciel. Zawsze chciałam tam pojechać i zwiedzić ten piękny kraj. Wiem, że gdybym powiedziała Wam o tym, że chcę tam jechać, że tam jadę... Zatrzymalibyście mnie, zwłaszcza ty... Tato... Dlatego uciekłam, nie wspominając Wam o tym słowem. Mam nadzieję, że nie będziecie się za nadto martwić i zrozumiecie mnie trochę, a ty tato... Przestaniesz być takim rasistą, udowodnij mi proszę, że to nie jest tylko moim marzeniem. Mam również nadzieję, że podczas mojej nieobecności Tomek da sobie spokój z uczuciem do mnie, ponieważ ja nigdy nic do niego nie poczuję.
                Kocham Was, trzymajcie się i nie martwcie się, poradzę sobie, nic mi się nie stanie. Postaram się odezwać niedługo listownie albo telefonicznie.
                                                                                                   Żegnajcie, Aneta.


***
                           W poniedziałek o 3-ciej nad ranem wystawiłam walizki na balkon, następnie zrzuciłam je na trawnik, mając nadzieję, że nie narobię hałasu. Na szczęście trawa nie była koszona już od jakiegoś czasu, więc prawie nie było słychać uderzenia bagaży o ziemię. Torebkę z moimi dokumentami i pieniędzmi zawiesiłam sobie na szyi i zeszłam po cichu na dół, po kratce na której pięło się winogrono. Gdy byłam już na dole, szybko pozbierałam walizki i ruszyłam na przystanek autobusowy. Gdy już dotarłam na lotnisko w napięciu czekałam na samolot, zastanawiając się jak Tomek zareaguje, gdy odkryje, że mnie nie ma. Wyobrażałam sobie jak otwiera drzwi do mojego pokoju, znajduje zostawiony przeze mnie list i czyta go z wielkim zaskoczeniem. 'Cóż dobrze mu tak.' - skwitowałam w myślach. Następnie jednak wyobraziłam sobie minę taty, jego wściekłość i ból i zrobiło mi się strasznie przykro. W duchu prosiłam Boga, by nic mu się nie stało.

***
                          Wychodziłam z samolotu na trzęsących się nogach. Nie wiem jak przeżyłam cały ten lot, chyba z wrażenia straciłam przytomność, że nic nie pamiętam. Pamiętam tylko, że strasznie się bałam i cały czas miałam wrażenie, że samolot zaraz się rozbije.
                          Stojąc na lotnisku rozglądałam się lekko zdezorientowana. Wokół krążyło pełno ludzi. Większość z nich z aparatami w rękach. Zapewne wyglądali na swoich idoli. Nagle poczułam, że ktoś położył mi rękę na ramieniu, instynktownie odwróciłam się w stronę przybysza. Była to młoda Koreanka z telefonem w ręku. Nieznajoma zerkała raz na mnie, raz na telefon:
- Słucham? - spytałam lekko zmieszana.
 Wtedy ze szczerym uśmiechem na ustach pokazała mi swój telefon, w którym widniało moje zdjęcie, jedno z tych co wysłałam Jaejoongowi.  Wtedy zrozumiałam, że to on musiał ją przysłać.
- Jestem Park Soo Im. - oznajmiła, wyciągając ku mnie dłoń, którą natychmiast uścisnęłam.
- Aneta Kowalska.
- Jestem tu, by się Tobą zająć. Chodźmy już. Tu nawet nie ma jak porozmawiać. - zaśmiała się.
 Ruszyłyśmy w stronę wyjścia, a gdy już je przekroczyłyśmy nie wiedziałam w którą stronę patrzyć tak byłam wszystkiego ciekawa.
- Tam stoi mój samochód. Chodź. - wskazała w stronę samochodu stojącego nieopodal.
- Szkoda, że nie pójdziemy pieszo. - westchnęłam.
- Spokojnie. - odpowiedziała ze śmiechem - Dopiero co przyjechałaś, będziesz miała dużo czasu na zwiedzanie. Obiecuję, że wszystko Ci pokażę.
- Ty?
- Tak, chyba rozumiesz, że Jaejoong nie będzie mógł być Twoim przewodnikiem...?
- No tak...
- Do tego mało czasu spędza w mieszkaniu, więc prawdopodobnie będziemy mogły zwiedzać od rana do wieczora, jeśli będziesz chciała... Myślę, że nie będzie Ci się chciało siedzieć samej w jego mieszkaniu.
 Wsiadłyśmy do samochodu, po czym ruszyłyśmy w drogę. Nie mogłam odkleić głowy od szyby, wyglądając na ulice jednocześnie z nią gawędząc:
- Jaejoong bardzo cieszy się na Twój przyjazd. Sporo mi o Tobie opowiadał.
- Niestety mi o Tobie nic. - odparłam szczerze.
- Wiem, nie chwali się mną.
 Odkleiłam twarz od szyby i spojrzałam na nią ukradkiem, by przyjrzeć się jej dokładniej. Miała bardzo jasną i gładką cerę, ale nie jaśniejszą i gładszą od JJ, co sprawiło, że zachciało mi się śmiać. 'Jak facet może być aż taki gładki?' - gdybym nie zobaczyła go na własne oczy, nigdy bym nie uwierzyła. Miała duże, ciemne oczy i włosy pomalowane na rudo, które opadały jej na ramiona. 'Ładna... Ładniejsza ode mnie.' - stwierdziłam z żalem. Liczyłam się z tym, że przy każdej Koreance będę wyglądała jak szara myszka, ale nie myślałam, że to uczucie będzie aż tak dołujące. Nagle do głowy wpadła mi pewna myśl, która zaczęła mnie dręczyć jeszcze bardziej, więc spytałam bez ogródek:
- Co... Co Cię łączy z Jaejoongiem?
- Nic. - odparła ze śmiechem - Jesteśmy tylko przyjaciółmi. W dodatku, mam faceta.
 Słysząc to spadł mi kamień z serca.
- Co prawda kiedyś byliśmy razem, ale bardzo krótko. Zaledwie dwa miesiące.
- Byliście razem? - powtórzyłam bezmyślnie.
- Tak, ale jak widzisz... Nic z tego nie wyszło.
- Dlaczego? - od razu pożałowałam, że jestem taka wścibska, ale nie mogłam się powstrzymać.
- Nie wyszło nam, bo nasze charaktery były zbyt różne. Irytowało mnie to, że więcej czasu poświęca innym niż mi, było tak jakby praca i wszystko inne było ważniejsze ode mnie, a to mogło oznaczać jedynie to, że nie zależy mu na mnie tak jak powinno.
- Rozumiem i przepraszam, nie chciałam być wścibska.
- Nic nie szkodzi. - zapewniła z uśmiechem - To zrozumiałe, że chcesz wiedzieć. Skoro macie spróbować...
- Eee... Po... Powiedział Ci? - spytałam szczerze zaskoczona.
- Tak. Jak już zacznie gadać to gada wszystko i o wszystkim, więc nie miej mu tego za złe.
- Nie... Nie mam. Po prostu... Jestem trochę zaskoczona.
- Rozumiem. Mam nadzieję, że my też się zaprzyjaźnimy. - spojrzała na mnie ulotnie z uśmiechem, po chwili znów skupiając się na jeździe.
- Eee... Fajnie by było. - odparłam szczerze. Wzbudziła we mnie sympatię i zaufanie. Nie miałam żadnych przyjaciół, a fajnie by było mieć choć jedną przyjaciółkę. - Dokąd jedziemy? - dodałam po chwili.
- Jaejoong powiedział, że zatrzymasz się u niego, więc do niego.
- Nie chcę mu robić kłopotu... A co będzie jeśli jego fanki się dowiedzą?
- Spokojnie, nie dowiedzą się. Jaejoong ma apartament na dobrze strzeżonym osiedlu. Ludzie z zewnątrz nie wiedzą nic o tym co się dzieje w środku. Najlepszym przykładem na to jestem ja. - wyszczerzyła śnieżnobiałe ząbki.
- To dobrze. - odetchnęłam głęboko.

                         Po chwili wjechałyśmy w jakąś cichą i spokojną uliczkę. Stanęłyśmy przed wielką bramą, po czym podszedł do nas chyba ochroniarz:
- Kim Jaejoong. - oznajmiła Soo Im.
 Mężczyzna poprosił nas o dowody osobiste, sprawdził coś w tablecie, następnie zwrócił nam dowody i znów schował się w służbówce otwierając nam bramę.
- Każdy mieszkaniec ma swoją listę odwiedzających. - wyjaśniła.
- A co jeśli kogoś nie ma na liście?
- Wtedy dzwoni do osoby, do której przyszłaś i pyta czy ma Cię wpuścić.
 Minęłyśmy kilka budynków, po czym wjechałyśmy na podziemny parking do przedostatniego.

                        Wjechałyśmy windą na 3-cie piętro. Byłam tak podekscytowana, że prawie nie byłam w stanie oddychać - 'A co jeśli zmienił zdanie? Nie... Nie mógł tak szybko go zmienić.' - pocieszałam się w myślach. Soo Im zapukała do drzwi jego apartamentu. Nie minęła chwila, gdy drzwi się otworzyły.
- Aneta! - zawołał radośnie i przytulił mnie bez żadnych ogródek.
 Byłam trochę zaskoczona tym gorącym powitaniem, ale i szczęśliwa. Krępowała mnie tylko obecność Soo Im. JJ złapał mnie za rękę i wciągnął za sobą do mieszkania. Jedną z moich walizek niosła SI, lecz gdy JJ złapał mnie za rękę puściłam tę, którą niosłam i ją także SI musiała się zająć, lecz chyba nie przeszkadzało jej to, bo podążyła za nami śmiejąc się cicho,
- I jak Ci się podoba? - spytał zadowolony JJ.
 Rozejrzałam się do koła i zatkało mnie. Niby widziałam już jego mieszkanie na zdjęciach na twitterze, ale na żywo wyglądało znacznie lepiej. Domek, w którym zatrzymał się podczas pobytu w Polsce nie dorównywał temu apartamentowi do pięt.
- Co jest? Nie podoba Ci się? - spytał zdziwiony.
- Podoba... I to bardzo. Tu jest ładniej niż w luksusowym hotelu. - odparłam zachwycona.
 Jaejoong wyglądał w tej chwili jakby był dumny jak paw.
- Chodź. Pokarzę Ci Twój pokój! - zaprowadził mnie do przestronnego, ładnie urządzonego pokoju.
 Mimo tych całych luksusów bardziej byłam podekscytowana tym, że trzyma mnie za rękę niż wyglądem apartamentu.
- I jak?
- Ładnie.
- Ładnie?! Tylko?! - jego usta ułożyły się w podkowę.
- Podoba mi się. Bardzo! - wytknęłam mu język. - Brakuje mi tu jednak czegoś...
- Łazienka jest tylko jedna, na korytarzu, pomiędzy moim, a Twoim pokojem. - oznajmił.
- Nie chodziło mi o to...
- A o co?
- O czekoladkę na poduszce...
- Aaa, to! Wybacz, ale były takie dobre, że sam je zjadłem.
 Zaczęliśmy się śmiać, odruchowo mocniej ścisnęłam jego dłoń. Wtedy przypomniało mi się, że nie jesteśmy sami. Odwróciłam się w stronę Soo Im:
- Przepraszam, że musiałaś targać ze sobą mój bagaż. - z niechęcią puściłam rękę JJ i odebrałam od niej moje walizki.
- Gdyby ktoś tu był większym dżentelmenem, nie musiałabym tego robić, ale ten ktoś - spojrzała znacząco na Jaejoonga - Jest nadpobudliwy tylko w głupotach i gadaniu. - zaśmiała się.
- Nie marudź. Będziesz miała większe mięśnie.
- I tak mam większe od Ciebie.
- Nie zawstydzaj mnie przy Anecie! - zbulwersował się.
- Aneta wie, że tylko żartowałam, prawda? - objęła mnie ramieniem z uśmiechem na twarzy.
 Kiwnęłam głową.
- Czy Wy czasami nie jesteście w jakiejś zmowie? - JJ spytał, udając podejrzliwego.
- Tak... Kradnę Ci przyjaciółkę. - wytknęłam mu język.
- Osz ty! Poważnie?!
- Tak. - Soo Im wyszczerzyła ząbki. - Dobra ja lecę. Chang Ryeol czeka. - spojrzała na mnie, po czym dodała - W sensie mój chłopak.
- Dobra już, spadaj. - ponaglił ją JJ.
- Wyganiasz mnie?!
- Tak, chcę w końcu pogadać z Anetą, a ty mi przeszkadzasz.
- Niewdzięcznik. - wytknęła mu język, po czym znów zwróciła się do mnie - Jutro o której mam po Ciebie wpaść?
- O nie! Jutro zostaje ze mną! - zaprotestował Jaejoong, a mnie, choć niecierpliwiłam się kiedy w końcu wszystko zobaczę, bardzo spodobał się ten pomysł.

___________________________________________
Zapomniałam o tym, by sprawdzić ile leci się do Korei Południowej no i w moim opowiadaniu wyszło, że szybko, ale co tam ;p
To tylko opowiadanie, więc mam nadzieję, że mi to wybaczycie. xD

6 komentarzy:

  1. "- Nie marudź. Będziesz miała większe mięśnie.
    - I Tak mam większe od Ciebie." - to mnie rozwaliło XDD
    Rany, jak dobrze, że zdecydowała się wyjechać do Korei, do JJ! I jeszcze u niego mieszka... Zazdroszczę, chociaż to tylko opowiadanie. xD
    I to zachowanie Anety w stosunku do Tomka... Troszkę zabawne, ale co tam. xD
    Rozdział baardzo mi się spodobał, z reszta, tak jak i każdy. :3
    Fajnie, że tak szybko dodałaś. ^^
    mam nadzieję, że tak pozostanie. :D Teraz czekać tylko na nexta :D:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jacy oni są słodcy razem! Oczywiście Aneta i Jaejoong :D Jeśli chodzi o Tomka, dobrze mu tak!
    I dobrze, że Soo Im ma chłopaka, bo jak się pojawiła, to przez chwilę aż się zdenerwowałam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczna jest ta część i tak się cieszę że Aneta poleciała do Korei. Ten cały Tomek i ojciec Anety zaczynali mnie denerwować więc się cieszę że Aneta uciekła i poleciała do Korei. Ciekawa jestem co się będzie tam działo między nimi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z części na część Ci lepiej idzie pisanie, coraz bardziej wciąga mnie te opowiadanie, oby tak dalej xD

    OdpowiedzUsuń
  5. literówka - nie " pokarzę" lecz "pokażę " , no i dopóki, ale to już było wcześniej. Lecę do następnej części ! Przez Ciebie będę ostro niewyspana :D za
    ps. było jeszcze coś w literówkach,ale tak się wkręciłam, że teraz nie pamiętam. Sorki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że inni mi nie mówią od razu gdzie są błędy i literówki, wtedy mogłabym od razu poprawiać, a tak muszę czekać na kogoś takiego jak ty xD
      Dzięki ;]

      Usuń

Wasze komentarze są dla mnie naprawdę cenne, więc jeśli czytujesz moje posty, proszę o zostawienie po sobie śladu w komentarzu. ;]

Jeśli znajdziesz jakieś błędy lub literówki, będę wdzięczna za wytknięcie mi ich bym mogła je poprawić ;]

Ps. Jeśli masz zamiar mnie skrytykować, proszę o dodanie komentarza ze swojego konta na bloggerze, ponieważ 'anonimową' krytykę uważam za zwykłe, tchórzliwe hejtowanie.

Szablon autorstwa StrayHeart z unfaithful-heaven