W końcu udało mi się przepisać 6-tą część.
Jest chyba najkrótsza z wszystkich, ale nie chciałam Was zbytnio męczyć, bo i tak to jedna z najgorszych części. ;x
Jestem nią tak rozczarowana, że szkoda gadać...
Dobra, dosyć mojego trucia, przechodzimy do czytania ;p :
Część 6-ta.
Aneta:
Moje serce jakby stanęło z wrażenia. Odwróciłam się w jego stronę, jego wyraz twarzy był całkowicie poważny.
- Jedź ze mną. - powtórzył.
- Żartujesz... Prawda?
- Nie. Jestem w stu procentach poważny. - wyraz jego twarzy mówił, że jest poważny, ale mimo tego nie potrafiłam uwierzyć w to co słyszę.
- Powiem szczerze... - kontynuował - Nie wiem czy czuję coś do Ciebie, czy nie, ale ktoś poradził mi bym rozegrał to tak, bym później tego nie żałował, więc postanowiłem dać temu szansę. Może jak będziesz blisko mnie, wtedy uświadomię sobie, że jednak mam jakieś uczucia do Ciebie, ale nie chcę Ci robić wielkich nadziei, byś później nie była rozczarowana jeśli okaże się, że jednak nic z tego nie będzie. Więc wolę powiedzieć Ci to teraz. Chcę byś wiedziała na czym stoisz. Jednak mam nadzieję, że też dasz temu szansę. Wiem, że to trudna decyzja, jednak chcę, żebyś pojechała ze mną, ja nie mogę tu dłużej zostać.
Moje serce przez cały ten czas kiedy mówił, nie odzywało się wcale, tak jakby bało się zagłuszyć jego słowa. 'Ja chyba śnię... Naprawdę chce bym z nim pojechała? To niemożliwe.' - uszczypnęłam się w rękę, by zbudzić się jeśli to wszystko to tylko sen, lecz nic się nie stało, nadal byłam tu... Z nim. Uniosłam na niego wzrok. Patrzył na mnie z wyczekiwaniem, lecz ja nie byłam w stanie nawet otworzyć ust, w głowie miałam mętlik, nie wiedziałam co odpowiedzieć. Nie mogąc się doczekać mojej odpowiedzi, spytał:
- Pojedziesz ze mną?
Dopiero w tej chwili moje serce znów ruszyło. Pomyślałam o tacie i o tym, że sama nie jestem pewna czy się w nim zakochałam, ale on... Jaejoong... Chce dać temu szanse, więc jak ja mogłabym ją odrzucić? Do tego moim największym marzeniem było to, by kiedyś wyjechać do Korei, teraz miałam taką szansę. Pomyśleć by można, że powinnam się od razy zgodzić, ale bałam się... Bałam się, że okaże się, że nic do niego nie czuję albo, że zakocham się w nim po uszy, a on nic do mnie nie poczuje i będę cierpieć, ale najbardziej bałam się, że złamię serce tacie i nigdy mi tego nie wybaczy... Już teraz ciągle się kłóciliśmy co bardzo mnie bolało. Dziś musiałam uciec z domu przez okno, żeby nie zauważył, że mnie nie ma, a co dopiero jakbym wyjechała z JJ? Chyba pękłoby mu serce. Byłam w tej chwili rozdarta jak jeszcze nigdy dotąd.
- Wiem, że to zmieni Twoje życie, więc nie musisz decydować teraz. Samolot wylatuje jutro o 16-tej. Udało mi się zabukować jeszcze jeden bilet. Będę czekał. Mam nadzieję, że się zgodzisz, ale nie nalegam.
Kiwnęłam głową na znak, że wszystko zrozumiałam i wyszłam, zapominając się pożegnać, chyba nawet gdybym chciała to zrobić - nie byłabym w stanie wydusić z siebie ani słowa.
Po powrocie do domu zastałam tatę w moim pokoju.
- Gdzie byłaś?!
- Z Jaejoongiem. - odparłam cicho.
- Coś Ci już na ten temat powiedziałem. Nie chcę się powtarzać, ale chyba muszę skoro nie zrozumiałaś za pierwszym razem. Nie życzę sobie, żebyś spotykała się z tym żółtkiem!
- Tato... Przestań... - westchnęłam zrezygnowana.
- Dziewczyno czy ty jesteś ślepa?! Masz takiego dobrego i porządnego chłopaka za płotem, a latasz za tym podgatunkiem człowieka!
- Tato, przestań! - usiadłam na łóżku i nie mogąc już wytrzymać, zaczęłam płakać.
Ukucnął przede mną, złapał mnie za ręce i wziął głęboki oddech, by się uspokoić.
- Córuś, zrozum... Jesteś taką świetną dziewczyną, nie chcę byś wiązała się z kimś takim.
- Jakim?! Jeśli ktoś tu na kogoś nie zasługuje to ja na niego, a nie on na mnie!
Wtedy po raz pierwszy w życiu podniósł na mnie rękę. Patrzyłam na niego obojętnie, było mi wszystko jedno czy mnie uderzy, czy też nie. Po chwili jednak opuścił powoli rękę:
- Nie zmuszaj mnie do ostateczności.
- Kiedy zrozumiesz, że jestem już pełnoletnia i przestaniesz traktować jak dziecko, a zamiast tego zaczniesz szanować moje decyzje?!
- Dla mnie zawsze... Zawsze będziesz dzieckiem. Jeśli w ogóle nie zależy Ci na ojcu, kontynuuj spotykanie się z nim, a będziesz jedyną przyczyną mojej śmierci. Moje serce długo nie wytrzyma Twojego zachowania. - mówiąc to złapał się za serce, następnie wyszedł ciężko wzdychając.
Znów zostałam sama z użalaniem się nad sobą i własnym życiem. Byłam taka żałosna i godna pożałowania. Ostatnia kłótnia z ojcem w towarzystwie Tomka, była gorsza od tej, to jak tata obrażał JJ było straszne, lecz mimo tego tę kłótnię odczułam bardziej... Tylko dlatego, że w głębi rozważałam wyjazd i wyobrażałam sobie jak tata mnie znienawidzi, gdy wyjadę, a co jeśli naprawdę coś mu się stanie? Nie mogłam znieść tej myśli. Decyzja o wyjeździe miała zaważyć na całym moim życiu, nie wiedziałam czy się na to odważę. Na chwilę obecną wiedziałam tylko, że czeka mnie bezsenna noc.
- Wiem, że to zmieni Twoje życie, więc nie musisz decydować teraz. Samolot wylatuje jutro o 16-tej. Udało mi się zabukować jeszcze jeden bilet. Będę czekał. Mam nadzieję, że się zgodzisz, ale nie nalegam.
Kiwnęłam głową na znak, że wszystko zrozumiałam i wyszłam, zapominając się pożegnać, chyba nawet gdybym chciała to zrobić - nie byłabym w stanie wydusić z siebie ani słowa.
Po powrocie do domu zastałam tatę w moim pokoju.
- Gdzie byłaś?!
- Z Jaejoongiem. - odparłam cicho.
- Coś Ci już na ten temat powiedziałem. Nie chcę się powtarzać, ale chyba muszę skoro nie zrozumiałaś za pierwszym razem. Nie życzę sobie, żebyś spotykała się z tym żółtkiem!
- Tato... Przestań... - westchnęłam zrezygnowana.
- Dziewczyno czy ty jesteś ślepa?! Masz takiego dobrego i porządnego chłopaka za płotem, a latasz za tym podgatunkiem człowieka!
- Tato, przestań! - usiadłam na łóżku i nie mogąc już wytrzymać, zaczęłam płakać.
Ukucnął przede mną, złapał mnie za ręce i wziął głęboki oddech, by się uspokoić.
- Córuś, zrozum... Jesteś taką świetną dziewczyną, nie chcę byś wiązała się z kimś takim.
- Jakim?! Jeśli ktoś tu na kogoś nie zasługuje to ja na niego, a nie on na mnie!
Wtedy po raz pierwszy w życiu podniósł na mnie rękę. Patrzyłam na niego obojętnie, było mi wszystko jedno czy mnie uderzy, czy też nie. Po chwili jednak opuścił powoli rękę:
- Nie zmuszaj mnie do ostateczności.
- Kiedy zrozumiesz, że jestem już pełnoletnia i przestaniesz traktować jak dziecko, a zamiast tego zaczniesz szanować moje decyzje?!
- Dla mnie zawsze... Zawsze będziesz dzieckiem. Jeśli w ogóle nie zależy Ci na ojcu, kontynuuj spotykanie się z nim, a będziesz jedyną przyczyną mojej śmierci. Moje serce długo nie wytrzyma Twojego zachowania. - mówiąc to złapał się za serce, następnie wyszedł ciężko wzdychając.
Znów zostałam sama z użalaniem się nad sobą i własnym życiem. Byłam taka żałosna i godna pożałowania. Ostatnia kłótnia z ojcem w towarzystwie Tomka, była gorsza od tej, to jak tata obrażał JJ było straszne, lecz mimo tego tę kłótnię odczułam bardziej... Tylko dlatego, że w głębi rozważałam wyjazd i wyobrażałam sobie jak tata mnie znienawidzi, gdy wyjadę, a co jeśli naprawdę coś mu się stanie? Nie mogłam znieść tej myśli. Decyzja o wyjeździe miała zaważyć na całym moim życiu, nie wiedziałam czy się na to odważę. Na chwilę obecną wiedziałam tylko, że czeka mnie bezsenna noc.
***
Jaejoong:
'Nawet jeśli nie jest pewna swoich uczuć do mnie powinna się zgodzić. Przecież zawsze marzyła, by pojechać do Korei. Ma szanse spełnić swoje marzenie, więc dlaczego nie miałaby z niej skorzystać? Może chodzi jej o ojca albo o tego Tomka? Może uświadomiła sobie, że to jednak jego kocha?!' - na samą myśl o tym coś ścisnęło mnie za serce i poczułem dziwną irytację - 'czyżbym był zazdrosny?... Nie! To niemożliwe!' - zapewniałem sam siebie - 'Przecież znam ją dopiero od niedawna, no... Nie licząc czasu, gdy pisaliśmy. Do tego przecież jej nie kocham, nie? Więc to na pewno nie zazdrość. Na pewno nie. To pewnie dlatego, że wkurzył mnie tym, że postawił ją ostatnio w takiej trudnej sytuacji. Posłużył się wstrętnym szantażem. Prawdziwy facet tak nie robi.' - tłumaczyłem sobie w duchu. - 'Ale... Czy zdecyduje się ze mną jechać?' - nie byłem w stanie odpowiedzieć sobie na to pytanie, lecz wiedziałem, że mam nadzieję, że chcę by się zgodziła... Chcę by ze mną pojechała... Chcę by dała nam szansę...
Następnego dnia od rana czekałem, zniecierpliwiony, na telefon od niej. Wychodziłem co chwila przed domek, aby sprawdzić czy nie nadchodzi. Już nawet kilka razy sam łapałem za telefon, lecz nie odważyłem się zadzwonić.
Czas mijał nieubłaganie, zbliżała się 15-sta, stwierdziłem, że pora ruszać na lotnisko - 'Może czeka tam?'. Wziąłem wizytówkę z numerem telefonu taksówkarza, który leżał na szafce z ulotkami, wybrałem numer i zadzwoniłem. Dopiero po kilku minutach udało mi się wytłumaczyć taksówkarzowi gdzie jestem i dokąd będę chciał jechać. Mój angielski był kiepski, ale jego jeszcze gorszy, zastanawiałem się jakim cudem się z nim dogadałem?
Po jakimś czasie pojawiła się zamówiona przeze mnie wcześniej taksówka, kierowca zapakował bagaże do bagażnika, a ja usadowiłem się na tylnym siedzeniu. Po drodze na lotnisko patrzyłem przez okno na ludzi i ulice, którzy wydawali się tak różni, niektórzy byli weseli, inni smutni... Sam nie wiedziałem czemu zwracam aż taką uwagę na emocje panujące wokół... Może dlatego, że sam w tej chwili nie czułem nic... Tylko pustkę...? To było dziwne uczucie, przyjemne i męczące zarazem.
Gdy dojechaliśmy na miejsce, włożyłem na nos przeciwsłoneczne okulary i wysiadłem z taksówki. Taksówkarz wyciągnął moje bagaże, a ja rozglądałem się wokół, z nadzieją, że może pojawi się ona... Wziąłem walizki i wszedłem do środka, ciągle się rozglądając, jednak nigdzie jej nie było - 'Czyżby jednak nie zamierzała się pojawić?' - Mój żołądek dziwnie się ścisnął, tłumaczyłem sobie to tym, że od rana nic nie jadłem. Już miałem odchodzić do odprawy, gdy za sobą usłyszałem znajomy głos:
- Cześć!
Obejrzałem się, to była ona. Przyjrzałem się jej uważniej, miała ze sobą jedynie torebkę, tę co zwykle. Jej oczy były smutne, ale mimo tego, uśmiechała się.
- Nie jedziesz? - w moim głosie dostrzegłem rozczarowanie, co samego mnie zaskoczyło - 'Czyżby mój głos mówił więcej niż serce?'
- Dziękuję Ci za tę propozycję i przepraszam, ale nie mogę jechać. - odparła smutno.
- Myślałem, że marzysz o wyjeździe do Korei, a marzenia należy spełniać, czyż nie?
- Tak, ale ja sobie chyba zbyt wiele wymarzyłam...
- Nie będziesz żałować?
- Nie wiem... Pewnie będę, ale gdybym wyjechała, złamałoby to serce mojemu tacie, nie mogę mu tego zrobić.
- Rozumiem. - w głębi jednak nie rozumiałem, czułem się w tej chwili tak zawiedziony jak jeszcze nigdy dotąd.
- Chyba musisz już iść...
- Aaa... No tak... Ale... Mogę Cię jeszcze o coś spytać?
- Pewnie.
- Będziemy dalej przyjaciółmi?
- Ja... Przepraszam, ale nie... Nie mogę się dłużej z Tobą przyjaźnić... - spuściła wzrok.
- Rozumiem...
- Przepraszam... - rozejrzała się w koło, po czym podeszła do mnie blisko, stanęła na palcach i pocałowała lekko w policzek, po czym prawie natychmiast cofnęła się, rozglądając wokół.
Ten pocałunek, był taki mały i delikatny, a jednak coś we mnie obudził... Żal, że to już koniec, że nie możemy zostać nawet przyjaciółmi, że już jej nie zobaczę. Stałem tak z jej pocałunkiem na policzkach, wpatrując się w nią z żalem, z letargu wyrwała mnie dopiero swoim:
- Cześć. - które wypowiedziała tak cicho i smutno zarazem.
- Żegnaj... - uśmiechnąłem się lekko i ruszyłem do odprawy.
***
Aneta:
Stałam tak, wryta w podłogę, śledząc wzrokiem każdy jego krok, patrząc jak razem z nim odchodzi moje największe marzenie, moja życiowa szansa, którą z własnej woli odrzuciłam. Czy będę tego żałowała? Na pewno. Już żałuję, ale nic nie mogłam na to poradzić... Podjęłam decyzję. Zapomnę o nim i o wszystkim co się stało...
Eh, aż mi kilka łez poleciało pod koniec. :C Niestety, moje obawy okazały się słuszne. ;x I nawet nie chce z nim utrzymywać relacji? Eeeej noo. ;xx
OdpowiedzUsuńTaki smutny rozdział. :<
Mam skrytą nadzieję, że on albo po nią wróci, albo ona tam pojedzie. XD
No oby... ;3
Czemu się nie zgodziła? Czemu to takie smutne? Tak jak zawsze napisane jest bardzo dobrze, ale czemu takie smutne? Musi się stać coś dobrego po tym wszystkim. Bardzo się cieszę że dodałaś następna część i ci za to dziękuje. Mam nadzieję że wszystko się w końcu ułoży i już nie mogę doczekać się następnej części.
OdpowiedzUsuńNastępna część pojawi się dość szybko, może nawet jeszcze w tym tygodniu. xD Muszę trochę nadrobić, bo z tą zwlekałam. ;p
UsuńNie zgodzę się z Tb, ta część nie była aż taka zła xD
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Aneta się szybko przekona, że o JJ nie można zapomnieć :D
OdpowiedzUsuń