Hej.
Kolejna część gotowa.
Chciałabym zadedykować ją anonimowej komentatorce - NightHunter, która zjechała mnie na całej linii, mam nadzieję, że ta część nie będzie Ci się podobała tak samo jak pozostałe. ;]
Część 5-ta.
Jaejoong.
Spojrzałem zniecierpliwiony na zegarek, po 14-tej. 'Gdzie ona się podziewa? Nie dość, że nad ranem nic mi nie wyjaśniła tylko uciekła bełkocząc coś pod nosem to jeszcze teraz nie daje znaku życia!' - myślałem lekko zdenerwowany.Od rana nic nie jadłem, nawet nie wychodziłem z domku, tylko czekałem na nią, a ona nawet nie raczyła zadzwonić... 'Może coś jej się stało?! Nie, nie... Nie może być.' - starałem się odgonić od siebie tę myśl, lecz nie dawała mi ona spokoju. Im dłużej mnie trapiła tym gorzej się czułem. W końcu postanowiłem napisać do niej na twitterze, mając nadzieję, że przynajmniej tam mi odpisze, ale nie odpisała. By zabić jakoś czas i odgonić od siebie natrętne myśli, postanowiłem ruszyć w miasto.
Chodziłem wokół bez celu, przyglądając się ulicom, budynkom i ludziom spacerującym w koło. Dziś takie spacerowanie mnie nie bawiło, gdy była ze mną było zupełnie inaczej, z nią jakoś bardziej podobało mi się to miasto. Z nią było tu bardziej kolorowo, zwłaszcza gdy się śmiała lub rumieniła. Tylko dlaczego tyle o niej myślę? Nie potrafiłem odpowiedzieć sobie na to pytanie. Samo martwienie się o nią było dla mnie czymś dziwnym i nowym. Nigdy jeszcze nie martwiłem się o kogoś kto nie był z mojej rodziny lub nie zaliczał się do bardzo bliskich przyjaciół, a teraz? Nie robię nic prócz zadręczania się myślami o tym co mogło się stać? Czułem się jakbym zaraz miał oszaleć.
Spojrzałem na zegarek, była już 17-sta, a ja nie jadłem nic od rana. 'Może jak coś zjem to przejdzie mi to dziwne uczucie niepokoju?' - myśląc o tym w drodze powrotnej do domku zaszedłem do restauracji, wziąłem na wynos główne danie dnia. Gdy byłem już w domku pierwsze co zrobiłem to sprawdziłem twittera - nic. 'Może dzwoniła? Nie potrzebnie wychodziłem... No, ale jeśli dzwoniła raz i nikt nie odebrał to może zadzwoni jeszcze raz?'. Umyłem ręce i usiadłem na kanapie otwierając zakupione wcześniej jedzenie. Wziąłem do ust kawałek kurczaka i na nim zaprzestałem dalszego posiłku. Nie to, że jedzenie było niedobre, ale miałem tak ściśnięte gardło, że nie byłem w stanie jeść. Włączyłem telewizje i zacząłem skakać po kanałach, jednak nic nie potrafiło przyciągnąć mojej uwagi. Kątem oka spojrzałem na skrzynkę, której wczorajszego wieczoru, nie opróżniliśmy nawet w połowie. Postanowiłem zalać się w trupa tej nocy, by nie myśleć o niczym i zasnąć bez problemu.
Po opróżnieniu 2 butelek złapałem za telefon, wybrałem numer Hyun Joonga i nacisnąłem zieloną słuchawkę, w między czasie zerkając jeszcze za zegarek - 'Hmm... 19-ta, czyli w Korei 2-ga w nocy.' - przeliczyłem szybko. Przez chwilę myślałem, by się rozłączyć, w końcu nie dość, że jest tam środek nocy to jeszcze jest w wojsku i może mu się oberwać za budzenie pozostałych, ale od czego ma się przyjaciół? Tak szczerze to i tak wątpiłem, że w ogóle odbierze, w końcu zawsze spał jak zabity. Jednak ku mojemu zdziwieniu odebrał już po 3-cim sygnale, a w słuchawce usłyszałem jego zaspany głos:
- Słucham?
- Cóż to się stało, że odebrałeś? Czyżby nauczyli Cię tam jak się budzić? - zaśmiałem się.
- Jakbyś tu był to byś wiedział. Czego chcesz o tej porze? Wyskoczyć na drinka? Sorry, nie wypali.
- Zabawne... Dzwonię, bo chcę pogadać.
- Pogadać?! O tej porze?! Chyba sobie jaja robisz?! Daj mi żyć... - marudził do słuchawki.
By dłużej nie marudził, postanowiłem jakoś go podejść:
- Ok, zadzwonię do kogoś innego skoro Tobie nie chce się gadać z PONOĆ najlepszym przyjacielem.
- Dobra już, dobra... - odparł zrezygnowany - Czekaj, pójdę do łazienki, by nie obudzić pozostałych.
W tle słychać było marudzące głosy:
- Już za późno!
- Hyung, skończ już te romanse!
Zacząłem śmiać się do telefonu, po chwili usłyszałem odgłos zamykanych drzwi, chrząknąłem, by zmienić trochę głos i spytałem, stylizując swój głos na kobiecy:
- Kochanie? Już? Możemy znów romansować? - parsknąłem śmiechem.
- To nie jest śmieszne... Jest środek nocy, a my jesteśmy wykończeni po całym dniu ćwiczeń i harówy.
- Na pewno nie jest aż tak źle.
- Jak wstąpisz to się przekonasz.
- Gdyby nawet to nie mam zamiaru znikać aż na 2 lata, góra na rok, półtora...
- Taa, jak pan geniusz to zrobi?
- Wiesz, że za pomocą pieniędzy wszystko da się zrobić.
- Tak, ale nie powinieneś sobie bimbać w tej sprawie.
- Dobra, skończ kazanie.
- Niech Ci będzie... To? O czym chciałeś gadać?
- Jestem w Polsce.
- Jednak poleciałeś?
- Tak i nie żałuję. Nawet nie wiesz jak wypocząłem przez ten czas, no i Aneta... Jest świetna.
- To już wiem czemu nie odzywałeś się tyle czasu... A teraz co? Jakieś problemy? Przywiązała Cię do kaloryfera i dzwonisz po ratunek?
- Nie. Nie jest sasaeng, która chce mnie zabić, by mieć tylko dla siebie, jak przewidywałeś.
- Kiedy wracasz?
- W piątek.
- Aaa, no to ma jeszcze 4 dni, by Cię wykończyć. - parsknął śmiechem.
- ONA NIE JEST SASAENG! - powtórzyłem wolno i z naciskiem.
- Dobra, pamiętaj, by to powtórzyć jak już Cię ukatrupi.
- Nie zrobi tego. Bądź już poważny... - poprosiłem grzecznie.
- Ok, gadaj po co dzwonisz, bo chce mi się spać.
- Chciałem się tylko komuś wyżalić... Martwię się...
- O co?
- O Anetę...
- Dlaczego?
- Nie przyszła dziś.
W słuchawce rozległ się głośny rechot Hyun Joonga.
- Co w tym takiego śmiesznego? - spytałem lekko poirytowany.
- Już wiem dlaczego ta sasaeng pozostawiła Cię przy życiu...
- Dlaczego?
- Nie okazałeś się dla niej aż tak atrakcyjny, by miała chęć zostawić Cię dla siebie, dlatego postanowiła uciec od Ciebie jak najdalej.
- Jestem atrakcyjny! - zaprotestowałem.
- Ale trudno z Tobą wytrzymać, przez Twój zryty beret. - śmiał się w głos.
- Ty jakoś wytrzymujesz. - zauważyłem.
- Ja to co innego, zaraziłeś mnie swoją głupotą.
- Raczej ty mnie! - parsknąłem śmiechem pewny swego, po chwili jednak dodałem - Bez różnicy, który którego zaraził, bo ona ma zryty tak jak my.
- A czy to w ogóle możliwe?
Oboje zaczęliśmy się śmiać, a gdy już śmiech ucichł, zacząłem:
- Tylko ja na poważnie się martwię... Codziennie przyjeżdżała do mnie o 8-mej, a jak miała się spóźnić to dzwoniła, a dziś nie daje znaku życia. Napisałem do niej na twitterze i też do tej pory nie odpisała. Co jeśli coś jej się stało?
- A próbowałeś sam się z nią skontaktować? Dzwoniłeś?
- Nie, nie mam numeru.
- Człowieku... W jakiej ty epoce żyjesz? Coraz bardziej wątpię w to, że jesteś homo sapiens, człowiek myślący. Co myślałeś, że będziesz przekazywał jej wiadomości telepatycznie?
Zrobiło mi się głupio, faktycznie, nie pomyślałem o tym, na szczęście nie musiałem się tłumaczyć, bo kontynuował:
- Teraz już nic z tym nie zrobisz... Jeśli sama nie zadzwoni albo nie napisze Ci co się stało to się nie dowiesz...
- No tak...
- Nie martw się na zapas. Może wypadło jej coś pilnego.
W tle usłyszałem męski głos i pukanie do drzwi:
- Hyung! Ile będziesz tam jeszcze siedział? Szykujesz się na randkę czy co? Wyłaź!
Potem odezwał się znów Hyun Joong:
- Sorry, muszę kończyć. Głowa do góry, nie martw się na zapas i co najważniejsze... Nie budź mnie więcej...
- Tak jest! - odparłem tak poważnie jakbym przyjmował rozkaz, po czym dorzuciłem - A Ty się tam trzymaj.
- A Ty nie zapomnij wziąć od niej numeru następnym razem. Narka.
- Cześć.
Postanowiłem posłuchać rady Kima i się odprężyć, lecz i tak nie udało mi się to tak do końca. Myśli nieustannie krążyły mi po głowie. Zasnąć zdołałem dopiero po kolejnych paru butelkach, gdy powieki same zaczęły mi ciążyć.
Chodziłem wokół bez celu, przyglądając się ulicom, budynkom i ludziom spacerującym w koło. Dziś takie spacerowanie mnie nie bawiło, gdy była ze mną było zupełnie inaczej, z nią jakoś bardziej podobało mi się to miasto. Z nią było tu bardziej kolorowo, zwłaszcza gdy się śmiała lub rumieniła. Tylko dlaczego tyle o niej myślę? Nie potrafiłem odpowiedzieć sobie na to pytanie. Samo martwienie się o nią było dla mnie czymś dziwnym i nowym. Nigdy jeszcze nie martwiłem się o kogoś kto nie był z mojej rodziny lub nie zaliczał się do bardzo bliskich przyjaciół, a teraz? Nie robię nic prócz zadręczania się myślami o tym co mogło się stać? Czułem się jakbym zaraz miał oszaleć.
Spojrzałem na zegarek, była już 17-sta, a ja nie jadłem nic od rana. 'Może jak coś zjem to przejdzie mi to dziwne uczucie niepokoju?' - myśląc o tym w drodze powrotnej do domku zaszedłem do restauracji, wziąłem na wynos główne danie dnia. Gdy byłem już w domku pierwsze co zrobiłem to sprawdziłem twittera - nic. 'Może dzwoniła? Nie potrzebnie wychodziłem... No, ale jeśli dzwoniła raz i nikt nie odebrał to może zadzwoni jeszcze raz?'. Umyłem ręce i usiadłem na kanapie otwierając zakupione wcześniej jedzenie. Wziąłem do ust kawałek kurczaka i na nim zaprzestałem dalszego posiłku. Nie to, że jedzenie było niedobre, ale miałem tak ściśnięte gardło, że nie byłem w stanie jeść. Włączyłem telewizje i zacząłem skakać po kanałach, jednak nic nie potrafiło przyciągnąć mojej uwagi. Kątem oka spojrzałem na skrzynkę, której wczorajszego wieczoru, nie opróżniliśmy nawet w połowie. Postanowiłem zalać się w trupa tej nocy, by nie myśleć o niczym i zasnąć bez problemu.
Po opróżnieniu 2 butelek złapałem za telefon, wybrałem numer Hyun Joonga i nacisnąłem zieloną słuchawkę, w między czasie zerkając jeszcze za zegarek - 'Hmm... 19-ta, czyli w Korei 2-ga w nocy.' - przeliczyłem szybko. Przez chwilę myślałem, by się rozłączyć, w końcu nie dość, że jest tam środek nocy to jeszcze jest w wojsku i może mu się oberwać za budzenie pozostałych, ale od czego ma się przyjaciół? Tak szczerze to i tak wątpiłem, że w ogóle odbierze, w końcu zawsze spał jak zabity. Jednak ku mojemu zdziwieniu odebrał już po 3-cim sygnale, a w słuchawce usłyszałem jego zaspany głos:
- Słucham?
- Cóż to się stało, że odebrałeś? Czyżby nauczyli Cię tam jak się budzić? - zaśmiałem się.
- Jakbyś tu był to byś wiedział. Czego chcesz o tej porze? Wyskoczyć na drinka? Sorry, nie wypali.
- Zabawne... Dzwonię, bo chcę pogadać.
- Pogadać?! O tej porze?! Chyba sobie jaja robisz?! Daj mi żyć... - marudził do słuchawki.
By dłużej nie marudził, postanowiłem jakoś go podejść:
- Ok, zadzwonię do kogoś innego skoro Tobie nie chce się gadać z PONOĆ najlepszym przyjacielem.
- Dobra już, dobra... - odparł zrezygnowany - Czekaj, pójdę do łazienki, by nie obudzić pozostałych.
W tle słychać było marudzące głosy:
- Już za późno!
- Hyung, skończ już te romanse!
Zacząłem śmiać się do telefonu, po chwili usłyszałem odgłos zamykanych drzwi, chrząknąłem, by zmienić trochę głos i spytałem, stylizując swój głos na kobiecy:
- Kochanie? Już? Możemy znów romansować? - parsknąłem śmiechem.
- To nie jest śmieszne... Jest środek nocy, a my jesteśmy wykończeni po całym dniu ćwiczeń i harówy.
- Na pewno nie jest aż tak źle.
- Jak wstąpisz to się przekonasz.
- Gdyby nawet to nie mam zamiaru znikać aż na 2 lata, góra na rok, półtora...
- Taa, jak pan geniusz to zrobi?
- Wiesz, że za pomocą pieniędzy wszystko da się zrobić.
- Tak, ale nie powinieneś sobie bimbać w tej sprawie.
- Dobra, skończ kazanie.
- Niech Ci będzie... To? O czym chciałeś gadać?
- Jestem w Polsce.
- Jednak poleciałeś?
- Tak i nie żałuję. Nawet nie wiesz jak wypocząłem przez ten czas, no i Aneta... Jest świetna.
- To już wiem czemu nie odzywałeś się tyle czasu... A teraz co? Jakieś problemy? Przywiązała Cię do kaloryfera i dzwonisz po ratunek?
- Nie. Nie jest sasaeng, która chce mnie zabić, by mieć tylko dla siebie, jak przewidywałeś.
- Kiedy wracasz?
- W piątek.
- Aaa, no to ma jeszcze 4 dni, by Cię wykończyć. - parsknął śmiechem.
- ONA NIE JEST SASAENG! - powtórzyłem wolno i z naciskiem.
- Dobra, pamiętaj, by to powtórzyć jak już Cię ukatrupi.
- Nie zrobi tego. Bądź już poważny... - poprosiłem grzecznie.
- Ok, gadaj po co dzwonisz, bo chce mi się spać.
- Chciałem się tylko komuś wyżalić... Martwię się...
- O co?
- O Anetę...
- Dlaczego?
- Nie przyszła dziś.
W słuchawce rozległ się głośny rechot Hyun Joonga.
- Co w tym takiego śmiesznego? - spytałem lekko poirytowany.
- Już wiem dlaczego ta sasaeng pozostawiła Cię przy życiu...
- Dlaczego?
- Nie okazałeś się dla niej aż tak atrakcyjny, by miała chęć zostawić Cię dla siebie, dlatego postanowiła uciec od Ciebie jak najdalej.
- Jestem atrakcyjny! - zaprotestowałem.
- Ale trudno z Tobą wytrzymać, przez Twój zryty beret. - śmiał się w głos.
- Ty jakoś wytrzymujesz. - zauważyłem.
- Ja to co innego, zaraziłeś mnie swoją głupotą.
- Raczej ty mnie! - parsknąłem śmiechem pewny swego, po chwili jednak dodałem - Bez różnicy, który którego zaraził, bo ona ma zryty tak jak my.
- A czy to w ogóle możliwe?
Oboje zaczęliśmy się śmiać, a gdy już śmiech ucichł, zacząłem:
- Tylko ja na poważnie się martwię... Codziennie przyjeżdżała do mnie o 8-mej, a jak miała się spóźnić to dzwoniła, a dziś nie daje znaku życia. Napisałem do niej na twitterze i też do tej pory nie odpisała. Co jeśli coś jej się stało?
- A próbowałeś sam się z nią skontaktować? Dzwoniłeś?
- Nie, nie mam numeru.
- Człowieku... W jakiej ty epoce żyjesz? Coraz bardziej wątpię w to, że jesteś homo sapiens, człowiek myślący. Co myślałeś, że będziesz przekazywał jej wiadomości telepatycznie?
Zrobiło mi się głupio, faktycznie, nie pomyślałem o tym, na szczęście nie musiałem się tłumaczyć, bo kontynuował:
- Teraz już nic z tym nie zrobisz... Jeśli sama nie zadzwoni albo nie napisze Ci co się stało to się nie dowiesz...
- No tak...
- Nie martw się na zapas. Może wypadło jej coś pilnego.
W tle usłyszałem męski głos i pukanie do drzwi:
- Hyung! Ile będziesz tam jeszcze siedział? Szykujesz się na randkę czy co? Wyłaź!
Potem odezwał się znów Hyun Joong:
- Sorry, muszę kończyć. Głowa do góry, nie martw się na zapas i co najważniejsze... Nie budź mnie więcej...
- Tak jest! - odparłem tak poważnie jakbym przyjmował rozkaz, po czym dorzuciłem - A Ty się tam trzymaj.
- A Ty nie zapomnij wziąć od niej numeru następnym razem. Narka.
- Cześć.
Postanowiłem posłuchać rady Kima i się odprężyć, lecz i tak nie udało mi się to tak do końca. Myśli nieustannie krążyły mi po głowie. Zasnąć zdołałem dopiero po kolejnych paru butelkach, gdy powieki same zaczęły mi ciążyć.
***
Następnego ranka obudziło mnie pukanie do drzwi. Spojrzałem zaspany na zegarek, była 8-ma. 'Aneta!' - mimo bólu głowy i złego samopoczucia, zerwałem się na równe nogi, by jej otworzyć:
- Czemu wczoraj nie przyszłaś? Coś się stało? - zacząłem bez witania się.
- Nie, po prostu... Nie mogłam... Przepraszam...
Wpuściłem ją do środka i przyjrzałem się jej uważniej. Była cała blada i miała podkrążone oczy.
- Nie wyglądasz najlepiej. - stwierdziłem bez ogródek - Jesteś chora?
- Nie, tylko trochę źle się czuję.
- Skoro źle się czujesz mogłaś zostać w domu i zadzwonić, by mnie powiadomić.
- Chciałam... Przyjechać...
Czułem, że coś jest nie tak, ale nie chciałem wypytywać, miałem nadzieję, że jak będzie chciała to sama mi powie.
- A właśnie... Podasz mi swój numer? - spytałem.
- Po co?
- Wczoraj nie przyjechałaś, a ja martwiłem się czy coś Ci się nie stało, gdybym miał Twój numer mógłbym zadzwonić...
- A... No tak...
Zapisała mi swój numer, a potem zapadła chwila milczenia, nigdy nie wiedziałem jak postępować z ludźmi, gdy są przybici, zwłaszcza z dziewczynami, dlatego wolałem milczeć. Po chwili spytała:
- Piłeś?
- Eee... Tak, skąd wiesz?
- Czuję. - uśmiechnęła się delikatnie, po raz pierwszy dziś.
- Śmierdzę? - mówiąc to powąchałem koszulkę. - Przepraszam, pójdę wziąć prysznic, a ty się rozgość.
Wskoczyłem pod prysznic i ekspresowo się wykąpałem, umyłem porządnie zęby i wróciłem do niej:
- To co chcesz dziś robić? - spytała, gdy tylko się pojawiłem.
- Sam nie wiem, trochę boli mnie głowa i wolałbym nie wychodzić na słońce.
- Więc? Zostajemy tu?
- Tak chyba byłoby najlepiej.
- A co z jedzeniem? Nie jesteś głodny?
- W sumie to jestem, ale chyba możemy coś zamówić? Chociażby pizzę?
- Jaką chcesz tę pizzę?
- Obojętnie.
Po jakichś 10 minutach, przybył dostawca z zamówioną przez nią pizzą. Zapłaciłem i usiadłem na kanapie, kładąc pizzę na stoliku, Aneta poszła po coś do kuchni:
- Nie obrazisz się jak zacznę bez Ciebie? Jestem strasznie głodny.
- Pewnie, że nie. Jedz.
Zacząłem zajadać się pyszną i cieplutką pizzą, a Aneta chwilę po tym dołączyła do mnie z 2-ma szklankami i dzbankiem z wodą. Usiadła obok mnie, włączyła telewizor i zaczęła skakać po kanałach.
- Nie jesz? - spytałem.
- Nie jestem głodna. - uśmiechnęła się lekko.
- Zjedź chociaż kawałek, może lepiej się poczujesz...
- Dzięki, ale nic nie przełknę.
- Ok, więcej dla mnie. - pokazałem zęby w chciwym uśmiechu.
Przez cały dzień oglądaliśmy różne mecze i zawody, ja kibicując swoim, ona - udając, że kibicuje swoim. Udając, ponieważ widziałem, że w ogóle nie jest skupiona na tym co oglądamy.
Wieczorem, przełączyła na SBS i zaczęliśmy oglądać jakąś dramę. Oboje nie odzywaliśmy się do siebie prawie wcale, byliśmy skupieni na akcji. Nieoczekiwanie nastała scena pocałunku między głównymi bohaterami. Poczułem się dziwnie zmieszany, a zaraz potem coś ścisnęło mnie za gardło - 'Co u licha?'. Spojrzałem na nią kątem oka, siedziała z rękoma zaciśniętymi w pięści. 'O czym myśli?' - nie potrafiłem tego odgadnąć. Znów utkwiłem wzrok w ekranie telewizora, pocałunek nadal trwał. 'Boże! To Chyba najdłuższy pocałunek jaki widziałem w dramie!' - westchnąłem, przecierając ręką czoło na którym bez powodu pojawiły się kropelki potu. Nagle strasznie zachciało mi się pić, schyliłem się, by sięgnąć po dzbanek z wodą i wtedy moja i jej dłoń się spotkały. Uniosłem na nią wzrok, ona na mnie, nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów, moje serce zaczęło bić wolniej i głośniej, jakby w oczekiwaniu - 'Co się dzieje?' - w duchu pytałem sam siebie, ale nie potrafiłem odpowiedzieć sobie na to pytanie. Nagle ona zabrała rękę i wyprostowała się, a dystans między nami się powiększył.
- Prze... Przepraszam. Ja tylko... Chciałam wlać sobie wody. To przez przypadek. Lepiej będzie jak już sobie pójdę. - wstała i już miała sobie iść, ale złapałem ją za nadgarstek.
- Zostań...
Spojrzała na mnie zdziwiona.
- Nie puszczę Cię póki nie powiesz mi co się dzieje. - wyjaśniłem.
- Nie mogę, przepraszam.
- Przestań ciągle przepraszać i po prostu mi powiedz. - nalegałem.
Wtedy dała za wygraną, znów usiadła obok mnie. Nie patrząc na mnie zaczęła mówić:
- Tomek... Ten, którego poznałeś na lotnisku, pamiętasz?
- Pamiętam.
- Wczoraj powiedział mi, że coś do mnie czuje i że chce być ze mną. Do tego mój tata... Jest strasznie nietolerancyjny, wiesz o co mi chodzi? - spojrzała na mnie niepewnie, a ja kiwnąłem głową na znak, że rozumiem - On strasznie nie lubi obcokrajowców, szczególnie Azjatów... Chyba nie zniósłby tego gdybym chociaż rozmawiała z Azjatą, więc ukrywałam przed nim to, że Cię poznałam i się z Tobą spotykam. Wczoraj Tomek kazał mi wybierać pomiędzy Tobą, a nim. Gdybym wybrała Ciebie, powiedziałby mojemu ojcu, że się z Tobą widuję.
- Jaki wybór masz na myśli?
Nerwowo bawiła się palcami, z wbitym w podłogę wzrokiem.
- To, że dziś przyszłam do Ciebie, oznacza, że wybrałam Ciebie...
- Mnie?! Ale dlaczego...? Dlaczego miałaś wybierać między mną, a nim? Nie rozumiem...
- Bo ja... Powiedziałam mu, że... - ściszyła głos - Nie czuję nic do niego, ale do Ciebie...
- Ty... C z u j e s z c o ś d o m n i e ? - powtórzyłem powoli, upewniając się czy dobrze usłyszałem.
- Tak...
- Ale dla... - odchrząknąłem - Dlaczego wybrałaś mnie, nie wiedząc nawet czy ja czuję coś do Ciebie?
Wtedy po raz pierwszy od dłuższego czasu podniosła na mnie wzrok.
- A czujesz? - spytała, a ja dostrzegłem w jej głosie nutę nadziei.
Nie chciałem jej ranić, ale chyba musiałem:
- Ja... Nie... Nie wiem...
Wtedy podniosła się i ruszyła w stronę drzwi po drodze przepraszając:
- Przepraszam, nie powinnam była Ci tego mówić i pytać o takie rzeczy... Wybacz, ale nie będę mogła jutro przyjść. Cześć.,
Zniknęła za drzwiami, a ja stałem jak oniemiały. 'Czuła coś do mnie?' Jak to możliwe? Jak? Kiedy to się stało? Niby to normalne, że fanki wyznają miłość swoim biasom, ale to było co innego, ona nie była zwykłą fanką. Ciągle przed oczami miałem jej twarz, wyczekującą na moją odpowiedź. 'Co ona teraz myśli? Zraniłem ją?' - nie chciałem, by płakała, ale nic nie mogłem na to poradzić, jeśli płacze.
***
Położyłem się do łózka i zakryłem głowę poduszką, by zagłuszyć myśli, lecz to nie pomagało. Tak jak poprzedniego wieczoru, postanowiłem zadzwonić do Kima. Po chwili oczekiwania przywitał mnie zaspany, poirytowany głos:
- Człowieku! Jesteś coraz lepszy! Tu jest 5-ta nad ranem, zdajesz sobie z tego sprawę?!
- Czyli powinieneś być w lepszym nastroju niż wczoraj, w końcu spałeś o 3 godziny dłużej. Powinieneś być już prawie wyspany.
- Taa, a ty zamordowany!
- Prawie jestem. - westchnąłem ciężko.
- Dlaczego?
W tle usłyszałem, zamykające się drzwi, domyśliłem się, że ta rozmowa może trochę potrwać, skoro znów poszedł do łazienki.
- Chyba zraniłem Anetę...
- Co znowu zrobiłeś?
- Powiedziała, że coś do mnie czuje, a ja nie mogłem powiedzieć jej tego samego...
- Czuje coś do Ciebie?! - ożywił się.
- Tak powiedziała.
- A Ty co do niej czujesz? - spytał zaciekawiony.
- Stary, nie wiem! Nie mam pojęcia!
- Słuchaj... Wczoraj tak się o nią martwiłeś, że wyciągnąłeś mnie z łóżka o 2-giej, a to że się AŻ tak martwisz chyba o czymś świadczy, co nie?
- No tak, ale...
- Ale co? - ponaglił mnie.
- Sam nie wiem...
- I co ja mam z Tobą zrobić? - spytał zrezygnowany.
- Masz mi pomóc.
- Niby jak mam Ci pomóc, skoro nic innego prócz NIE WIEM nie masz do powiedzenia?
- No bo nie wiem.
- Idiota.
- Wiem.
- Dobrze, że chociaż to wiesz.
Zapadła chwila milczenia, a po niej Hyun Joong znów się odezwał:
- Powiedz mi jak czujesz się w jej towarzystwie?
- Dobrze.
- I? Tylko tyle masz mi do powiedzenia?
- Hmm... - zamyśliłem się - Kiedy jestem z nią dobrze się bawię, poprawia mi humor, lubię patrzyć jak się rumieni. Przy niej czasem nawet sam się krępuję, a to dziwne co nie?
- Dla Ciebie tak. Do tego martwisz się o nią. To wszystko chyba o czymś świadczy, nie sądzisz?
- Nie, to świadczy tylko o tym, że ją lubię.
- Wiesz... Ja myślę na ten temat coś zupełnie innego... Myślę, że to coś więcej niż zwykła sympatia.
- Taa, i ty to wiesz, a ja nie?
- Bo jesteś głupi.
- A Ty genialny. - odparłem z ironią.
- W końcu to przyznałeś. - już chciałem się odgryźć, ale nie dał mi dojść do słowa, tylko kontynuował - Zastanów się jakbyś się czuł gdybyś widział ją z innym albo gdybyś miał stracić z nią kontakt...
Wtedy zrobiło mi się tak jakoś smutno i przykro, ale nie przyznałem się do tego.
- Tak zrobię... - odparłem.
- Stary, pomyśl o tym. Nie żałuj później jak okaże się, że jednak coś do niej czułeś. Nie marnuj szansy. Kto wie? Może to ta jedyna i tylko potrzebujesz trochę czasu, by sobie to uświadomić?
- Dzięki, pomyślę o tym.
- Ok, to ja kończę. Pamiętaj... Zrób tak, by później nie żałować. Cześć.
- Dobranoc.
***
Jego słowa 'Nie żałuj później' i jej ' Nie czuję nic do niego, ale do Ciebie' - krążyły mi po głowie przez całą noc i cały następny dzień. Przez ten czas, gdy byłem sam starałem się zrozumieć sam siebie i to co czuję, ale nie było to łatwe. Wiedziałem, że nie była mi tak do końca obojętna, lubiłem jej towarzystwo i dręczyła mnie myśl, że więcej mogę jej nie zobaczyć. 'Może Kim ma rację i powinienem dać temu szansę?'.
***
Nadszedł czwartek, jutro miałem wracać do Korei. Od samego rana czekałem, aż zjawi się Aneta. Godziny mijały, a ona nawet nie zadzwoniła, by powiadomić mnie, że dziś też się nie zjawi. Ja też nie miałem odwagi, by zadzwonić, lecz ok. 18-tej, nie wytrzymałem i zadzwoniłem:
- Cześć... - zacząłem nieśmiało - Jak się czujesz?
- W porządku.
- To dobrze. Dzwonię, bo nie przyjechałaś dziś...
- Przepraszam, ale myślałam, że moje towarzystwo może być dla Ciebie uciążliwe po tym czego się wczoraj dowiedziałeś...
- Aha... Jednak miałem nadzieję, że przyjedziesz... Myślałem nad tym i...
- I?
- Chcę z Tobą pogadać osobiście.
- Ok. Postaram się przyjechać jeszcze dziś.
- Ok, no to czekam. Narazie.
Odłożyła słuchawkę, a ja stałem w odrętwieniu, zastanawiając się czy dobrze robię? Jednak postanowiłem, że już nie mogę się wycofać.
Od naszej telefonicznej rozmowy minęło półtora godziny, gdy zapukała do drzwi. Otworzyłem je prawie natychmiast.
- Cześć.
- Cześć, wejdź...
Wpuściłem ją do środka, a ona zaczęła się tłumaczyć:
- Przepraszam, że tak długo, ale nie było wcześniej żadnego autobusu.
- Nic nie szkodzi. Usiądź. - wskazałem na kanapę, a gdy usiadła, zająłem miejsce obok niej.
- O czym chciałeś rozmawiać?
Dziwnie się czułem, nie wiedziałem jak zacząć i powiedzieć to co chciałem. Nie pomagało mi też to, że od momentu, gdy się zjawiła, nie spojrzała na mnie ani razu.
- Co chciałeś mi powiedzieć? Nie chcę Cię poganiać, ale się śpieszę...
- A no tak... Wiesz... Ja...
- Tak, wiem. Nic do mnie nie czujesz, bardzo Ci przykro i nie chcesz dalej mnie ranić, dlatego chcesz byśmy przestali się kontaktować bym mogła łatwiej o Tobie zapomnieć.
- Ja... - zacząłem, ale nie dała mi dojść do słowa, tylko kontynuowała:
- Nie bój się, to uczucie nie jest takie silne, chyba trochę je wyolbrzymiłam, więc nie będę Cię już niepokoić. Możesz być o to spokojny. - podniosła na mnie wzrok i uśmiechnęła się lekko.
Słuchając jej byłem jeszcze bardziej zagubiony. Coś ścisnęło mnie za gardło, nie byłem w stanie nic powiedzieć. Nagle wstała:
- Naprawdę się cieszę i jestem wdzięczna, że było mi dane Cię poznać. Cześć i Żegnaj. - ruszyła w kierunku drzwi, już łapała za klamkę, gdy zdałem sobie sprawę, że naprawdę jej już nie zobaczę, wtedy coś ścisnęło moje serce i upewniłem się w podjętej przeze mnie decyzji, powiedziałem głośno:
- Jedź ze mną!
Zazdro Anecie, gdybym ja miała szansę spotkać mojego ulubionego biasa, to... Zgon na miejscu. :DD
OdpowiedzUsuńI ta końcówka "Jedź ze mną" JEDŹ Z NIM!! XD
Jestem głównie fanką opowiadań z komplikacjami, że zdarzą się zdrady etc, ale tutaj nie oczekuję czegoś takiego. :D Oczekuję uroczej akcji i na samym końcu happy endu. :D Jednak, może coś mnie zaskoczy, się dowiem.
Co do rozdziału - wspaniałyyy. A moment, jak się prawie pocałowali... Więcej tegoo. :DD
Czekam na next. :P
Spokojnie, spokojnie, to dopiero początek, komplikacje też będą. xD
UsuńWow! Bardzo mi się podobało to napięcie między nimi przez cały czas i na koniec ta propozycja! Jestem ciekawa jak Aneta na to zareaguje...
OdpowiedzUsuńA rozmowy z Hyun Joongiem, genialne :D
A myślałam, że z perspektywy JJ zrobisz nam kawał i napiszesz ją po KOREAŃSKU xD
OdpowiedzUsuńA po za tym świetnie napisałaś tą część, ja bym nie umiała napisać myśli jakiegokolwiek chłopaka :D
Haha dlaczego ja czułam, że on to powie na końcu...
OdpowiedzUsuńPoza tym uwielbiam cię za komentarza na górze do NightHunter, haha xD
Wiesz ale uważam, że wyszło ci na dobre ten komentarz, moim zdaniem to najlepsza część. Nie żeby tamte były złe, ale ta przebija wszystko.
P.S. Proszę cię powiedz mi gdzie mogę znaleźć pizzerię w której dostarczają pizze w 10 min, ja też tak chce :D
Angel!
Czytasz mi w myślach! ;O ;p
UsuńCo dedykacji dla niej to... NIE MOGŁAM SIĘ POWSTRZYMAĆ. xD
No to się mylisz, BOOO tę część miałam gotową zanim NightHunter mnie zjechała. xD ;p Już w zeszły piątek. xD
Pomarzyć, że tak szybko dostarczą zawsze można. ;p
Zaczynam się bać, że mam takie zdolności xD
UsuńNooo to widzisz nie miałaś nawet czym się przejmować, skoro już miałaś taką dobrą część!
U mnie to jest mniej więcej godzina, a nieraz i więcej, dobrze że przynajmniej tutaj mogę sobie pomarzyć, że po 10 min mam pizzę, do tego jeszcze ciepłą!!! SZOK :O:O
Angel
Ha ha ;D
UsuńSzczerze to nie spodziewałam się, że tak Wam się spodoba. ;p
Zazwyczaj jak piszę i później sama to czytam to myślę tylko - 'Nudaaa' i mam ochotę zmieniać całość, ale sobie odpuszczam. ;p Tylko muszę Cię ostrzec, bo na 2 kolejne części nie mam pomysłu i w nich na pewno powieje nudą. ;p
Dopiero później pójdzie mi jak z płatka. xD
U mnie pół godzinki. xD
Oj złapiesz wenę jeszcze xD
UsuńTo jadę do ciebie i u ciebie zamówię sobie pizzę xD Ja to zazwyczaj albo jadę i biorę na wynos, albo dzwonię do przyjaciela żeby przywiózł xD Ale wcale bym się nie pogniewała jakby jakiś koreańczyk przyjechał :P
Ok, już nie zaśmiecam ci tutaj moimi komentarzami :)
Angel
Na początku było mi trochę szkoda Anety ale jak on jej zaproponował aby z nim jechała to od razu humor miałam lepszy. Ona po prostu musi się zgodzić. Każdy by się zgodził no bo nie codziennie dostaje się propozycję by jechać ze swoim biasem do Korei. A te rozmowy telefoniczne były fantastyczne. Już nie mogę się doczekać następnej części.
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie mogę się doczekać kolejnej części. Kiedy zaszczycisz nas?
OdpowiedzUsuńAngel
Nie wiem, dopadło mnie jakieś choróbsko... ;C
Usuńno i pizza stała się 4tym bohaterem. genialne :) Cudne to łapanie za rękę odchodzącej dziewczyny. Możesz dodać to do tego, co często powtarzane jest w koreańskich dramach. Lecę szybciutko do kolejnej częśći :) za
OdpowiedzUsuńO! Nie pomyślałam o tym! ;D
UsuńDzięki ;D Faktycznie... W dramach przeważnie łapią za nadgarstek. ;]