Opowiadanie nr 2 ( część 3 )

Hejka xD
Męczyłam się i męczyłam nad tą 3-cią częścią, ale w końcu jest skończona. ;p
Jest trochę dłuższa jak sobie życzyliście. ;b
To czy ciekawsza? Nie wiem... Mam nadzieję. xD
Miłego czytania.


Część 3-cia.

Aneta.
                    Stałam z Tomkiem przy głównym wejściu na lotnisko. Z Tomkiem, ponieważ nie chciał się odczepić. Uparcie trwał przy mnie w swoim przekonaniu o tym, że Jaejoong nie przyleci. Serce raz waliło mi jak oszalałe, innym razem nie czułam go wcale jakby się zatrzymało.W głowie krążyło mi pełno myśli, lecz na żadnej z nich nie byłam w stanie się skupić.
- Nie przyleci.
- Możesz się przymknąć? - spojrzałam na Tomka poirytowana.- Gdyby nawet to co? Czekasz tu tylko po to, by powiedzieć 'A nie mówiłem?' i się ze mnie ponabijać?
- Nie. Zgarnę Cię do domu byś nie musiała się tłuc autobusem. - wyszczerzył zęby.
- Dzięki, to miłe.
- No i nie zaprzeczę, że nie powiem 'A nie mówiłem?', bo powiem. Wieleee, wiele razy. - uśmiechnął się szyderczo.
- Wiesz co? - spytałam zmieniając głos na słodki, trzepocząc rzęsami.
- Nie. Co?
- Odsuń się na bezpieczną odległość, pókim miła. - wycedziłam przez zęby z udawanym uśmiechem.
- Uważaj, bo się boję. - parsknął śmiechem.
- Bój się, bój, bo do domu żywy nie wrócisz jeśli dalej będziesz taki irytujący.
- Nie wrócę, powiadasz? Więc chcesz się jednak tłuc tym autobusem w drodze powrotnej? - poruszył zabawnie brwiami.
- Eee... Przemyślałam to. Zginiesz jak już wrócimy do domu. - wytknęłam mu język w odpowiedzi.
- Chyba to już...
 Jego mina zmieniła się na pochmurną, a wzrok tkwił w schodach którymi w dół zjeżdżali nowo przybyci pasażerowie. Mój wzrok także powędrował w tym kierunku. Stałam z kołaczącym sercem, bez oddechu, wpatrując się w twarze obcokrajowców. 'A co jeśli go nie poznam?', 'Co jeśli na prawdę nie przyleciał?' - próbowałam zagłuszyć myśli, które kotłowały mi się w głowie.
 Tłum ludzi przeszedł obok nas, nie było wśród nich Jaejoonga, a przynajmniej ja go nie widziałam, czułam jakby coś ścisnęło mnie za serce 'Jednak poleciał sobie ze mną w kulki...'. Spojrzałam kontem oka na Tomka, kąciki ust uniosły mu się ku górze, po chwili nachylił się do mnie i z szyderczym uśmiechem na ustach powoli i głośno, oznajmił:
- A NIE MÓWIŁEM?!
 Chciałam spalić go wzrokiem, lecz nie miałam siły nic zrobić, nawet podnieść ręki, by go pacnąć. Podążyłam wzrokiem w kierunku schodów. Nagle z samej góry zaczęła zjeżdżać jeszcze jedna osoba. Moje serce znów zaczęło się tłuc jak szalone.
- To on. - oznajmiłam bezwiednie.
 Tomek spojrzał w tym samym kierunku co ja.
- Skąd ten wniosek?
 W odpowiedzi na te pytanie zaczęłam się śmiać jak wariatka. Jaejoong miał na sobie ciemną bluzę z kapturem naciągniętym na głowę, ciemne okulary, a do tego maseczkę na ustach. Tomek spojrzał na mnie zdezorientowany, a ja śmiałam się dalej histerycznym śmiechem, nie wiedzieć czemu, nie mogłam się powstrzymać.
- Jeny. - westchnął bezsilnie Tomek - Ludzie patrzą! Zachowujesz się jak wariatka! - złapał mnie za ramiona i potrząsnął mną lekko.
 Otrząsnęłam się. Jaejoong podszedł do nas i powiedział coś po Koreańsku, mój tłumacz w telefonie prawie od razu zaczął tłumaczyć jego słowa. W duchu dziękowałam Boga, że jednak dałam sobie zainstalować ową aplikację, w tej chwili nie byłam w stanie jasno myśleć, a co dopiero jakbym sama miała sobie tłumaczyć co JJ do mnie mówi.
- Cześć. Co Cię tak cieszy, że Twój śmiech słychać aż w Korei?
  Otworzyłam szeroko usta nie wiedząc co odpowiedzieć, wtedy do akcji wkroczył pochmurny już Tomek:
- Cześć. Jestem Tomek. - wyciągnął dłoń do JJ, a gdy ten ją uścisnął, kontynuował - Wybacz jej, jest w takim zachwycie, że nie jest w stanie wykrztusić z siebie słowa.
- Ja... Ja... - wzięłam głęboki oddech, po czym skarciłam się w myślach 'Idiotko! Pisałaś z nim tyle czasu, a  teraz masz zamiar zachowywać się jak jakaś opóźniona?! Ogar dziewczyno!'. Wnet doszłam do siebie. - Po prostu tak mnie rozbawił Twój kamuflaż, że nie mogłam się powstrzymać.
  Jaejoong rozejrzał się do koła, a gdy tłumacz skończył tłumaczyć moją gadkę, zdjął maseczkę i okulary, a moim oczom ukazał się jego śnieżnobiały uśmiech, co sprawiło, że moje nogi stały się jak z waty. Jakby tego było mało, nachylił się do mnie ze słowami:
- Chciałem ubrać sukienkę i perukę, ale nie mogłem znaleźć rozmiaru.
- Spokojnie, jak będziesz wracał, pożyczę Ci jakąś.
- Wtedy miałbyś sexowną mini. - wyszczerzyłam ząbki.
  Spojrzałam na Tomka, który wywrócił oczami i postanowiłam zmienić temat:
- W którym hotelu masz rezerwację?
- W żadnym. - uśmiechnął się od ucha do ucha - Mam zarezerwowany domek nad samym morzem. - oznajmił dumnie.
- Jak udało Ci się tego dokonać?! - wyszczerzyłam oczy - Te domki trzeba rezerwować na rok przed, jak nie więcej...
- Ma się swoich ludzi. - ponownie wyszczerzył jasne ząbki.
- Ma się swoich ludzi. - powtórzył przedrzeźniającym tonem Tomek, mimo iż zrobił to cicho, tłumacz również to wychwycił.
  Zrobiło mi się głupio za niego, więc zmroziłam go spojrzeniem, po czym znów zwróciłam się do Jaejoonga:
- Wybacz, on nie wie co to dobre wychowanie. Wychowywał się w lesie.
- Taa! A Ty wychowywałaś się w paśniku! - obruszył się Tomek.
- Idź, bo Ci przywalę! - stanęłam na palcach, próbując go nastraszyć.
  Oboje nas ściągnął na ziemię strasznie głośny śmiech Jaejoonga. Opuściłam się na palcach i dopiero dotarło do mnie, że tłumacz dopiero skończył tłumaczyć mu nasze docinki. Jego śmiech po chwili udzielił się również mnie. Natomiast Tomek patrzył na nas mrożącym krew w żyłach spojrzeniem, po czym odezwał się chłodno:
- Muszę już spadać. Cześć. - odwrócił się na pięcie i odszedł.
- Pa! - krzyknęłam za nim, po chwili zwracając się znów do Jaejoonga - No cóż... Złapię Ci taksówkę i spadam. Pewnie jesteś zmęczony i chcesz odpocząć...
- Nie jestem zmęczony. - odparł pewnie - A Ty... Deklarowałaś się, że będziesz moim przewodnikiem, więc nawet nie myśl o tym, by zostawić mnie samego. - podał mi wielką walizkę.
- Co to?
- Moje rzeczy.
- I co z nimi?
- Weź je proszę do taksówki.
- Taa... - parsknęłam śmiechem - Jaśnie Panicza też mam zanieść? - pchnęłam go lekko, po czym wyszłam łapać taksówkę, zostawiając go z walizkami.
 Nie minęło dużo czasu, gdy udało mi się złapać jedną. Jaejoong prawie natychmiast dotarł do mnie z walizkami:
- Myślałem, że lepiej będziesz gwiazdę traktować... - westchnął ciężko, udając zawiedzionego.
- Lepiej? Czyli jak? Niech zgadnę... - udałam, że zaczynam się zastanawiać - Mam Cię wziąć na barana i zanieść na miejsce osobiście?
- O! To by było coś! - wykrzyknął uradowany.
- Chłopcze... Ty nie wiesz co to ironia, prawda? - zaśmiałam się.

                Taksówkarz wrzucił bagaże do bagażnika, a my usadowiliśmy się na tylnym siedzeniu owej taksówki, którą był volkswagen golf 3. Jaejoong uważnie rozejrzał się po wnętrzu samochodu:
- Coś nie tak? - spytałam - Pewnie liczyłeś na limuzynę?
- Nie, marzyłem o tym, by przejechać się kiedyś takim zabytkiem. - odparł szczerze podekscytowany.
  Odpowiedziałam mu śmiechem, ale zmieniłam minę, gdy dostrzegłam mrożące spojrzenie kierowcy w lusterku.
- Jeśli nie chcesz dalszej drogi przejść na pieszo nie nabijaj się proszę z tego samochodu. Wiem, że u Was samochody są dużo lepsze jaki wszystko inne, ale u nas ten samochód do najgorszych nie należy.
  Spojrzałam ponownie na reakcję taksówkarza, na szczęście jego wzrok stał się łagodniejszy.
- To macie gorsze trupy?! Nie gadaj! Chcę się przejechać! - zacieszał jak małe dziecko - Co za adrenalina! Czuję jakbym zaraz miał zginąć! Nigdy nie wiadomo co się stanie! Może to nasze ostatnie chwile! Pierwszy raz w życiu mam śmierć przed oczami! - wyrzucał z siebie podekscytowany.
  Kierowca zachamował gwałtownie, aż wbiło nas w siedzenia. Jaejoong zastygł.
- Boże! Czyli to już?!
  Chciało mi się śmiać, ale wiedziałam, że to nieodpowiedni moment. Położyłam dłoń na ramieniu wściekłego taksówkarza:
- Przepraszam pana... On jest z Korei Południowej, tam technika jest z wszystkim do przodu, nawet biedni jeżdżą tam świetnymi samochodami, to dlatego tak się zachowuje. Obiecuję, że to się więcej nie powtórzy. - uśmiechnęłam się prosząco.
  Kierowca powtórnie ruszył, a ja zwróciłam się do Jaejoonga:
- Jeżeli nie chcesz, by pan kierowca wysadził Cię samochodu na środku ulicy, nie odzywaj się proszę dopóki nie dojedziemy na miejsce.
 Na szczęście posłuchał grzecznie i nie odezwał się ani słowem do końca drogi.

                 Gdy dotarliśmy na miejsce aż otworzyłam buzię z zachwytu. Domek, który był zarezerwowany dla Jaejoonga należał do tych najdroższych, był piękny i na zewnątrz i wewnątrz. Gdy byliśmy już w środku rozsiadłam się wygodnie na kanapie, a JJ usiadł na jej drugim końcu.
- Co? Boisz się, że Cię ugryzę? - zaśmiałam się.
- Sam nie wiem, wyglądasz na niebezpieczną, a co jak się okaże, że jesteś gwałcicielką? - zasłonił się zabawnie.
- Spokojnie, nie jestem niebezpieczna. No... Może jedynie dla Tomka, ale to tylko przez to, że znamy się od dzieciństwa i już został mi taki nawyk.
  JJ podszedł do okna, by wyjrzeć na plażę, po czym spytał:
- Jesteście ze sobą?
- Nie! - prawie krzyknęłam - Jesteśmy przyjaciółmi, nic więcej.
- Rozumiem. - odwrócił się w moją stronę z szerokim uśmiechem. - No to... Idziemy na plażę, czy już Ci się znudziłem i złamiesz dane mi słowo?
- O przepraszam bardzo! Ja nigdy nie łamię danego słowa, zapamiętaj to sobie.
- Ok, zanotuję.
- No to, idziemy na plażę! Albo... Lepiej nie.
- Dlaczego nie? Możemy iść, czekaj, przebiorę się i idziemy. 
- Tylko wiesz... Nasze plaże są zatłoczone, nie tak jak wasze. Ktoś może Cę rozpoznać.
- Mówiłaś, że w Polsce nie ma aż tylu fanów k-popu jak w innych krajach, więc raczej nikt nie będzie mnie ścigał.
- No tak, ale zawsze może ktoś się znaleźć. - widząc jak mina mu pochmurnieje, zaraz dorzuciłam - Wiesz co... Chodźmy! Nawet jeśli ktoś by Cię rozpoznał, wmówimy temu komuś, że to nie ty i tylko jesteś podobny do Jaejoonga, bo co JJ miałby tu robić?
- To idziemy! - zawołał wesoło.

                 Jaejoong zniknął na chwilę z walizką w sypialni, po chwili wrócił przebrany w koszulkę i szorty.
- Co za ulga. - westchnął - Naprawdę tu u Was gorąco, gdybyś mnie wcześniej uprzedziła nie ubierałbym się na czarno.
- Pisałam Ci, sam przyjechałeś to sprawdzić. Nie moja wina, że mi nie wierzysz. - wytknęłam mu język.
  Wyszliśmy na plażę na której było pełno ludzi. JJ aż otworzył szeroko usta ze zdziwienia.
- Ile ludzi...
  Zrobiło mi się głupio, więc postanowiłam wytłumaczyć mu jakoś ten tłum plażowiczów:
- Ostrzegałam. W Polsce nie mamy za bardzo gdzie spędzać świąt i wakacji, ludzie nie mają pieniędzy na dalekie podróże... - spojrzałam na niego znacząco - ...więc lgnął tam gdzie mają najbliżej, czyli nad nasz mały Bałtyk. Usiadłam na piasku, gdzie było trochę luźniej, Jaejoong usiadł obok mnie, nagle zauważyłam, że chce ściągnąć koszulkę. Przeraziłam się i natychmiast zaprotestowałam:
- Nie rób tego!
- Dlaczego nie?
- Po pierwsze to jeśli ktoś Cię rozpozna to jak wmówimy temu komuś, że to nie ty jak Twoje tatuaże mówią coś innego? Po drugie to, widzisz jak wyglądają polscy mężczyźni... - skrzywiłam się rozglądając się do koła - Sami puszyści z piwnymi brzuszkami, więc jak zaczniesz tu świecić swym kaloryferkiem, wszystkie kobiety tu padną na zawał albo pomyślą, że już są w niebie.
  JJ uśmiechnął się dumnie.
- Ty też zaliczasz się do tych kobiet? - spytał śmiało.
- Ja... Ja...
- Czyli tak. - zaśmiał się.
  Czułam, że oblewa mnie rumieniec, więc odwróciłam głowę w drugą stronę. JJ na szczęście postanowił zmienić temat.
- Żałuję, że nie załatwiłem, by ta plaża była zamknięta.
  Parsknęłam śmiechem.
- To nie Karaiby, że możesz mieć co chcesz.
- A chcesz się założyć? - spytał pewny swego.
- Pewnie. - wyciągnęłam ku niemu dłoń. - O co?
- Ten kto przegra będzie musiał spełnić jedn życzenie zwycięzcy. - uścisnął mi dłoń.
  Dostałam gęsiej skórki. Mój bias ściska mą dłoń. 'Jestem w niebie?'. Po chwili dotarło do mnie, że muszę mu coś odpowiedzieć. Otrząsnęłam się i odpowiedziałam trochę zmienionym głosem:
- Zakład stoi. I tak Ci się to nie uda. - wyszczerzyłam ząbki, ale nie byłam wcale taka pewna swego.
- Jeszcze się rozczarujesz. - zatarł ręce - Przygotuj się na przegraną. - puścił do mnie oczko, a ja poczułam jakbym odpływała, już sama nie wiedziałam czy to dzieje się naprawdę, czy to tylko mi się śni.

                   Przez resztę dnia chodziliśmy po okolicznych straganikach, oglądaliśmy pamiątki, wygłupialiśmy się. Dopiero po 20-tej odstawiłam go do domu i postanowiłam wracać już do domu:
- Dobra, muszę spadać. Poradzisz sobie, prawda?
- Tak, ale jutro chcę Cię tu widzieć o 8-mej.
- Ehe, raczej o 12-tej, jesteś wykończony podróżą i zmianą czasu, w dodatku przyjechałeś tu odpocząć, dobrze Ci zrobi jak sobie pośpisz.
- Rany! Jesteś gorsza niż moja mama!
- A Ty gorszy niż małe dziecko! Jeszcze nigdy nie widziałam, by ktoś tyle marudził. - udałam, że wzdycham.
  Złapałam moją torebkę, wyciągnęłam z niej długopis oraz notes i zaczęłam coś po nim bazgrać. JJ patrzył na mnie zaintrygowany, w końcu nie wytrzymał i spytał:
- Co robisz?
- Zapisuję Twój aktualny adres i numer telefonu, by móc go później sprzedać sasaeng. - wytknęłam mu język, próbując powstrzymać śmiech.
- O Ty! - rzucił we mnie poduszką, lecz w porę zsunęłam się, unikając ciosu.
- Tak na poważnie, spisywałam sobie numer telefonu, by móc się jutro upewnić, czy już wstałeś.
- Aaa...
- Ok, idę. Cześć. - pomachałam mu na do widzenia i wyszłam.


                   Dopiero w drodze powrotnej do domu poczułam jak schodzi ze mnie cały stres dzisiejszego dnia. Gdy byłam z Jaejoongiem nie czułam tego jak bardzo się denerwuję, maskowałam to uczucie. Dopiero gdy wyszłam od niego odetchnęłam z ulgą. Zaczęłam się zadręczać myślą - 'Co on o mnie myśli?! Rozczarowałam go czy nie?'. Targały mną różne uczucia, zacząwszy od podekscytowania  radości, skończywszy na zdenerwowaniu i przerażeniu, lecz nie dziwił mnie ten natłok uczuć, w końcu 'Jak mogła czuć się dziewczyna, która poznaje osobiście jednego ze swoich biasów?'. Niewiele może się o tym przekonać, ja - mogłam. Cieszyło mnie to tak bardzo, że gdyby nie to jak byłam wyczerpana i to, że jechałam autobusem, zaczęłabym skakać ze szczęścia. 


                  Na przystanku ku mojemu zdziwieniu, czekał na mnie Tomek.
- Co Ty tu robisz?
- Czekam na Ciebie.
- W jakim celu?
- Chciałem spytać co wam zajęło tyle czasu?
- Po pierwsze to jest dopiero po 21-wszej, a po drugie to Nie uczyła Cię mama, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła? - wytknęłam mu język i ruszyłam w drogę powrotną do domu.
- Chciałem tylko wiedzieć czy nic Ci nie zrobił...
- Czy nic mi nie zrobił?! - parsknęłam śmiechem. - Faceci tam są całkiem inni, nigdy nie ważyliby się skrzywdzić kobiety. Przynajmniej 99% z nich. No i weź pod uwagę to, że Jaejoong jest sławny, więc tym bardziej nie zrobiłby mi nic złego, bo groziłoby to skandalem.
- Nie interesuję się tą całą Koreą to nie wiem jacy faceci tam są, z resztą, ty też pewności nie masz.
- Wiem swoje. Wiesz... Mógłbyś się raczej bać o to, czy ja mu nic nie zrobiłam... - uśmiechnęłam się prowokująco.
- Ty?! Mu?! Niby dlaczego?! - wytrzeszczył oczy.
- Przecież jest przystojny, dobrze zbudowany, a do tego jestem ciekawa... - przystanęłam na chwilę, ściszając głos - ...Co ma w spodniach. - starałam się zachować powagę.
- To zwykły facet! Wygląda jak każdy inny! Nie musisz sprawdzać! - bulwersował się, a ja dusiłam się w środku ze śmiechu.
- Wyluzuj złotko... - poklepałam go po ramieniu - Jak sprawdzę to stwierdzę, czy jest tak jak mówisz.
- Nic nie musisz sprawdzać! Ja wyglądam tak samo dobrze jak on, a nawet lepiej, chcesz to Ci pokażę i jego już nie będziesz musiała oglądać!
- Oczywiście. - odparłam ze śmiechem - Twój bojlerek tak grzeje, że aż mam ochotę się rozebrać. - poklepałam go po brzuchu.
- O wypraszam sobie! Co prawda nie mam kaloryfera, ale bojlera też nie! - odparł pewnie.
- Ojj, nie byłabym tego taka pewna.
- Koniec tematu!
- Taa, chcesz go skończyć, bo wiesz, że mam rację. - kontynuowałam.
- Nie masz! Chcesz to Ci to zaraz udowodnię! - zaczął zdejmować koszulkę.
- Nie! - zasłoniłam oczy, gdy spomiędzy palców zobaczyłam, że nadal jest w koszulce, odsłoniłam oczy i udając poważną, dodałam - Jakbyś zdjął oślepłabym z wrażenia. - parsknęłam śmiechem.
- Nie no! Ta zniewaga krwi wymaga! - zatarł ręce.
  Ruszyłam pędem przed siebie, nie oglądając się. Prawie dławiłam się śmiechem, ale na szczęście mnie nie dogonił. Wpadłam do domu i zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Na koniec wyjrzałam jeszcze przez okienko w drzwiach i wytknęłam mu triumfalnie język. Nagle za sobą usłyszałam chrząknięcie, od razu się odwróciłam. Kilka kroków za mną stał tata:
- Gdzie byłaś?
- Z... - ugryzłam się w język - Z Tomkiem!
- Nie wiedziałem, że jesteście parą.
- Bo nie jesteśmy. Jesteśmy tylko przyjaciółmi i nigdy nie będziemy niczym więcej.
- Tak, tak. - pokiwał głową z niedowierzaniem. - Nie martw się. Ja go lubię, więc nie musisz niczego przede mną ukrywać. - puścił do mnie oczko.
- Niczego nie ukrywam. Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
  Nie chcąc go dłużej słuchać i przekonywać, poszłam do swojego pokoju. Denerwowało mnie to, że traktuje mnie jak małe dziecko. W końcu miałam już 19-stkę na karku. No, ale cóż poradzić - 'trudne życie jedynaków' - westchnęłam cicho przygotowując rzeczy do kąpieli. Wiedziałam, że przez to, że nie mam rodzeństwa dla niego będę zawsze dzieckiem. Tak naprawdę to chciałam być wobec niego szczera i powiedzieć z kim byłam naprawdę przez cały dzień, ale wiedziałam, że nie mogę. Gdybym mu powiedziała, że byłam z Koreańczykiem, najprawdopodobniej jutro nie wypuściłby mnie z domu, co ja mówię?! Nie wypuściłby mnie do puki Jaejoong nie wróci do Korei. Bardzo kochałam tatę, ale to jakim był rasistą było nie do zniesienia.

6 komentarzy:

  1. Pierwsza :D
    Haha, dobra reakcja na widok Jaejoonga! Anety, oczywiście :)
    a "ciekawość co ma w spodniach" jeszcze lepsza :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie liczyłam na to, że Kim przyleci, a jednak przyleciał XD
    Cała część była zabawna, ale najbardziej śmiałam się przy tej części gdy ciekawiła się co ma w spodniach. ;D
    Z niecierpliwością czekam na następną część ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojciec rasista? Przypuszczam, że będą jakieś komplikacje z tym związane. :D
    A ten moment, w którym mówiła "Co ma w spodniach..." najlepszy xD
    Rozkmina równa mojej, kiedy to na lekcji myślę o Luhanie XD
    Ja z pewnością bym zemdlała widząc jednego z mych cudnych biasów... eh, marzenia. ;D
    Rozdział świetny, z resztą, jak każdy. :DD

    OdpowiedzUsuń
  4. reakcja na samochód i reakcja taksówkarza the best!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. a zapomniałam, prosisz o literówki więc... nie " do puki " lecz "dopóki". Masz to 2 razy.

    OdpowiedzUsuń

Wasze komentarze są dla mnie naprawdę cenne, więc jeśli czytujesz moje posty, proszę o zostawienie po sobie śladu w komentarzu. ;]

Jeśli znajdziesz jakieś błędy lub literówki, będę wdzięczna za wytknięcie mi ich bym mogła je poprawić ;]

Ps. Jeśli masz zamiar mnie skrytykować, proszę o dodanie komentarza ze swojego konta na bloggerze, ponieważ 'anonimową' krytykę uważam za zwykłe, tchórzliwe hejtowanie.

Szablon autorstwa StrayHeart z unfaithful-heaven