Opowiadanie nr 2 ( część 9 )

Hej. ;]
Przepraszam, że musieliście tak długo czekać na tę część, ale jak już wspomniałam w poprzednim poście, nie miałam ostatnio internetu i nie wiem czy się to czasem nie powtórzy [mam nadzieję, że nie].
Doszłam do wniosku, że wypadałoby podziękować Wam za to, że czytacie moje wypociny i zostawiacie po sobie komentarze. Więc DZIĘKUJĘ!!! xD
Trochę poskaczę w czasie w tej części, a nawet bardzo ;p No, ale muszę, nie chcę w końcu sielanki pisać przez 20-ścia rozdziałów, dlatego muszę upchnąć to w mniejszej ilości, ponieważ chcę wreszcie przejść do akcji, ale nie mogę na razie. ;c
Nudnego czytania. ;p

Część 9-ta.

Jaejoong:
                       'Gdzie ona się podziewa?! Nawet nie zrobiła mi kawy przed wyjściem... W ogóle jej nie obchodzę, to jasne... I pomyśleć, że chciałem się z nią pogodzić i spędzić ten dzień razem z nią, a ona co? Poszła sobie! Teraz pewnie jest z tym palantem... Ciekawe co w nim jest takiego fajnego, że tak go polubiła?!' - myśląc o tym przed oczyma stanęły mi dziwne, niechciane obrazy z nią i Tae Hoonem. Potrząsnąłem głową, by się ich pozbyć, lecz z marnym efektem. Złapałem za telefon, była już prawie 22-ga, wybrałem jej numer po czym nacisnąłem zieloną słuchawkę.
- Nie! Co ja robię?! - zaprotestowałem pośpiesznie się rozłączając - Niby czemu mam do niej dzwonić?! Ostatnio jak wróciła późno dzwoniłem do niech chyba z dwadzieścia razy, a jak ja nie dawałem znaku życia do 2-giej w nocy to ile razy dzwoniła? Zaledwie ponad dziesięć! I co to miało być?! W końcu wróciłem później od niej, powinienem mieć przynajmniej z trzydzieści nieodebranych. Ma mnie gdzieś! Po prostu ma mnie gdzieś! - złapałem za paczkę fajek i ruszyłem na balkon. - Pięknie... Przez nią zacząłem nawet gadać do siebie. Co ona za mną zrobiła?! - pośpiesznie włożyłem papierosa do ust, by je czymś zająć i już nie gadać do siebie.

***

Aneta:
                       Wróciłam do domu tak jak poradziła mi Soo Im - późno, ok. 22-giej. SI stwierdziła, że jeśli Jaejoong zrobi mi po powrocie jakąś scenę tzn., że jest zazdrosny i dlatego ostatnio zachowuje się tak dziwnie. Zastałam go na kanapie oglądającego jakiś film, towarzyszyły mu tylko szklanka i butelka z jakimś trunkiem.
- Cześć. - usiadłam obok niego i zagadałam niby to od niechcenia - Myślałam, że dziś też wrócisz późno... O której wróciłeś?
- Eee... Przed chwilą... - odpowiedział niepewnie, po czym pokiwał głową nie odrywając wzroku od telewizora - Tak dosłownie parę minut przed Tobą.
- Aha... - wbiłam wzrok w telewizor.
- Jak się dziś bawiłaś z ... No tym tam...? - zerknął na mnie.
- Dobrze. - spojrzałam na niego z nadzieją na to, że zrobi mi scenę, jednak ku mojemu rozczarowaniu na to się nie zapowiadało.
- Co robiliście? - pytał dalej.
- To co zwykle...
- Czyli? - patrzył na mnie wyczekująco.
- Spacerowaliśmy, podziwialiśmy okolicę, byliśmy na zakupach...
- Aha... - wstał z kanapy i sucho oznajmił - Idę spać. Dobranoc.
- Mam się wyprowadzić? - wypaliłam kompletnie pozbawiona już nadziei.
 Spojrzał na mnie zaskoczony, po czym ponownie usiadł, a ja kontynuowałam:
- Widzę, że ostatnio przeszkadza Ci moje towarzystwo, więc nie chcę Ci już przeszkadzać.
- Nie przeszkadzasz.
- Przecież widzę jak się zachowujesz... Widzę, że żałujesz, że zaprosiłeś mnie do siebie... Że chciałeś byśmy spróbowali... Wyprowadzę się.
- Nie! Nie żałuję! - podniósł głos, a jego twarz wyglądała jakby zaraz miał wybuchnąć.
- Skoro nie żałujesz to dlaczego zachowujesz się tak dziwnie i stałeś się taki zimny?
- Bo wkurza mnie to, że nie mogę spędzać z Tobą tyle czasu ile bym chciał, że nie mogę robić z Tobą tego co bym chciał! - wziął głęboki oddech - Wiesz dlaczego tak nie lubię Tae Hoona?
 Pokiwałam przecząco głową nie śmiąc mu przerywać.
- Dlatego, że on może z Tobą wychodzić, pokazywać Ci Seul i wszystko co tak bardzo chciałaś zobaczyć, a ja chciałem to robić... Nawet nie wiesz jak chciałbym być nim... - westchnął.
- I to przez to byłeś na mnie taki zły, gdy ostatnio wróciłam tak późno? - spytałam nie wierząc jeszcze w to co przed chwilą usłyszałam.
- Nie tylko o to...
- Więc?
- Chodzi o to, że... - spojrzał na mnie lekko zawstydzony, wziął głęboki oddech i w końcu wyrzucił z siebie to co leżało mu na sercu - Boję się, że się w nim zakochasz...
 Moje serce stanęło na chwilę, a zaraz potem ruszyło galopem, a on kontynuował:
- Bałem się, że Cię stracę, a nie chcę tego, bo... Chyba się w Tobie zakochałem...
 Nie wiedziałam co odpowiedzieć, siedziałam oniemiała jak idiotka. Wtedy przysunął się do mnie i zaczął przybliżać się do mnie tak jak pierwszego dnia kiedy tu przyjechałam. Instynktownie, gdy jego twarz zbliżała się do mojej, ja uciekałam cofając się. Spojrzałam w jego oczy, w których dostrzegłam prośbę i pragnienie zarazem i wtedy zrozumiałam, że ja też tego chcę i nie mogę dłużej od tego uciekać. Zatrzymałam się, zacisnęłam ręce w pięści i poddałam się jego ustom. Kiedy zdałam sobie sprawę, że całuje mnie zupełnie inaczej niż w dramach, nie - ściennie, ale namiętnie i zachłannie, zamknęłam oczy i zaczęłam niezdarnie odwzajemniać jego pocałunek. Smakował alkoholem i fajkami, ale mimo to nie chciałam przerywać tego pocałunku. Pieścił swym językiem mój, a ja odpływałam. Nie zdawałam sobie sprawy, że całowanie może być takie przyjemne. Kiedy zbrakło nam oddechu odsunęliśmy się lekko od siebie:
- To był Twój pierwszy? - spytał nagle z rozbawionym uśmiechem.
- Nie nabijaj się! - zakryłam twarz zawstydzona, wtedy on usunął moje dłonie z twarzy i oznajmił próbując powstrzymać śmiech:
- Cieszę się.
- Akurat. To, że mi to wytknąłeś oznacza, że jestem w tym bardzo kiepska, więc nie ma się z czego cieszyć. - stwierdziłam z żalem spuszczając wzrok.
- Nie aż tak bardzo. Do tego masz mnie, więc możemy nad tym popracować - poruszył zabawnie brwiami z szerokim uśmiechem na ustach, po czym znów mnie pocałował, tylko tym razem nie aż tak zachłannie, a ja starałam się odwzajemnić ten pocałunek jak najlepiej potrafiłam.

***
                       Minęło pół roku od naszego pierwszego spotkania. Można by powiedzieć, że wszystko szło jak z płatka. Jaejoong i ja byliśmy szczęśliwi w naszym 'zamkniętym świecie' - jak ja to nazwałam. Nie wychodziliśmy razem publicznie, by prasa nie miała tematów do plotek. W końcu gdyby dowiedzieli się, że Jaejoong mieszka ze swoją dziewczyną już tyle czasu, nie zostawiliby na nas suchej nitki. Jednak nie oznaczało to, że w ogóle z nim nie wychodziłam. Wychodziłam, ale w tajemnicy... Poznałam Junsu, Yoochuna i raz w miesiącu jeździliśmy do rodziny Jaejoonga, często też jego siostry bywały u nas. Poznając jego rodzinę, bałam się, że nie zaakceptują mnie, ponieważ nie jestem Azjatką, jednak tak się nie stało. Pomyśleć by można, że było jedwabiście, świetnie dogadywałam się z Jaejoongiem, jego rodziną, przyjaciółmi, ale jednak było jakieś ALE... A mianowicie... Mój ojciec. Od naszej pierwszej i ostatniej zarazem rozmowy, po moim przyjeździe do Korei nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa. Strasznie mnie to bolało, ale miałam jeszcze mamę, która nie odwróciła się ode mnie. Choć ojciec zabronił jej ze mną rozmawiał, ona i tak go nie słuchała. Cieszyła się z mojego szczęścia co przynosiło mi lekką ulgę. Prócz tego była jeszcze jedna sprawa, która mnie martwiła... A mianowicie... Brak zainteresowanie mną przez Jaejoonga ze strony intymnej. Faktem było, że nie byłam jeszcze gotowa, by 'to' zrobić, lecz spodziewałam się, że będzie naciskał byśmy to zrobili, jednak nie wykonywał żadnych ruchów w tę stronę, co sprawiało, że nie czułam się zbyt kobieco. Stałam przed lustrem w samej bieliźnie, zastanawiając się - 'Co jest ze mną nie tak?' - jednak nie potrafiłam tego orzec. W prawdzie nie byłam taka ładna jak Koreanki, ale miałam od nich lepsze ciało, większe piersi, bardziej odstający tyłek... Uważałam to za moje walory, jednak coraz bardziej traciłam pewność siebie. Ciężko wzdychałam wpatrując się w moje odbicie w lustrze, gdy nagle przestraszył mnie dzwonek do drzwi. Pośpiesznie się ubrałam, po czym poszłam zobaczyć kto to. Tajemniczym przybyszem była Soo Im. Bardzo się z nią zaprzyjaźniłam przez ten czas, pomagała mi w spięciach z JJ, wspierała i pocieszała kiedy mówiłam o tacie. Stała się dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałam. Otworzyłam jej pośpiesznie drzwi:
- Cześć! - zawołała - Co Ci tyle zajęło?
 Weszła do środka, a ja zastanawiałam się nad odpowiedzią. W końcu nie mogłam jej się przyznać, że użalałam się nad swoim odbiciem? Widząc moje zakłopotanie złapała mnie za rękę i zaciągnęła do salonu gdzie usiadłyśmy na kanapie.
- Więc?
- Eee...
- Dobra, nie chcesz, nie pytam. - uśmiechnęła się wyrozumiale.
 To najbardziej w niej lubiłam... To, że nie wyciągała ze mnie tego o czym nie chciałam mówić, tylko czekała aż sama zdecyduję się jej wyżalić.
 - Przyszłam tu, bo musiałam Ci coś powiedzieć. - oznajmiła nagle podekscytowana, po czym wyciągnęła ku mnie prawą rękę, na której na jednym z palców lśnił srebrny pierścionek z diamentem. - Chang Ryeol mi się oświadczył! - zawołała radośnie.
 Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia i zaczęłam piszczeć jak dziecko razem z nią.
- Gratuluję! Na pewno będziecie razem szczęśliwi! - uścisnęłam ją życzliwie - Jak to wyglądało? Opowiadaj!
- Zwyczajnie... Zaprosił mnie na kolację w restauracji i tam to zrobił. Niby nic nadzwyczajnego, ale i tak jestem najszczęśliwszą kobietą pod słońcem!
- Rozumiem. Jeszcze raz gratuluję. - Może zrobić Ci coś do picia albo do jedzenia?
- Nie, dziękuję. Wpadłam tylko na chwilę, zaraz będę lecieć, ale najpierw... Może zdecydowałaś się i chcesz mi o czymś powiedzieć?
- Ja... Eee... - zawahałam się przez chwilę - Mam pytanie...
- Jakie?
- Wiem, że to nie odpowiednia chwila, ale nie mogę znieść tej ciekawości...
- Nie krępuj się. Pytaj. - zachęciła.
- Czy kiedy byłaś z Jaejoongiem to... - wzięłam głęboki wdech - ...był zainteresowany Tobą w TEJ sferze? - spytałam wyraźnie podkreślając jedno słowo.
- Głupio mi o tym mówić, ale tak... Dobierał się do mnie kilka razy, ale dla mnie to było zdecydowanie za szybko. W końcu... Krótko razem byliśmy. Tylko... Dlaczego o to pytasz?
- Chodzi o to, że... Jesteśmy razem już od pół roku, a on nie wykazuje TAKIEGO zainteresowania mną. Czy ja naprawdę jestem aż tak nieatrakcyjna?
- Nie... Myślę, że jesteś.
- To jak to wyjaśnisz?
- Hmm... Szczerze? To nie wiem...
- No widzisz... - westchnęłam zrezygnowana.
- A może jest coś co go powstrzymuje? - spojrzała na mnie znacząco.
- Niby co? - zamyśliłam się przez chwilę, a gdy uświadomiłam sobie co to może być, oblałam się rumieńcem.
- Więc jest? - spytała domyślnie.
 W odpowiedzi tylko kiwnęłam twierdząco głową.
- Ok, nie chcesz mówić, nie nalegam. - zaśmiała się - No, ale skoro coś jest to chyba nie masz się już czym przejmować, prawda?
 W sumie to nie wiedziałam czy naprawdę wstrzymuje go myśl o tym, że jest moim pierwszym facetem i jeszcze tego nie robiłam, ale wolałam tak myśleć, niż dołować się myślą, że jestem nieatrakcyjna. Myślałam, że to już koniec tematu, ale SI drążyła go dalej:
- Wiesz... Jeśli chcesz, by zaczął działać w TEJ strefie... No wiesz... By COŚ się stało... Sama zadziałaj. Ubierz się seksownie i sama zrób jakiś ruch w tym kierunku.
 Patrzyłam na nią oniemiała, zalewając się rumieńcem, a gdy już doszłam do siebie, pośpiesznie zaprzeczyłam:
- Nie! Nie! Nie chodzi o to... Ja... Jeszcze nigdy tego nie robiłam, nie jestem jeszcze gotowa i boję się... - spuściłam głowę.
- Myślałam, że skoro pytasz o to wszystko to znaczy, że chcesz tego...
- Nie, po prostu martwiłam się, że może go nie pociągam...
- No to już się nie martw! Uszy do góry! - zaśmiała się. - Przepraszam, ale muszę już lecieć. Umówiłam się z Chang Ryeolem. Jedziemy powiedzieć jego rodzinie, że się pobieramy! - piszczała podekscytowana.
- Jedź, jedź. - zaśmiałam się i odprowadziłam ją do drzwi.

                      Martwiłam się brakiem zainteresowania ze strony JJ, a kiedy przestałam dzięki rozmowie z Soo Im jeszcze tego samego dnia, stało się coś nieoczekiwanego. Ok. 17-tej postanowiłam wziąć prysznic. Jaejoong miał wrócić dopiero za 2 godziny, a później mieliśmy pojechać do Junsu. Sądząc, że jestem sama wyszłam z łazienki jedynie w samym ręczniku. Ku mojemu zaskoczeniu Jaejoong był już w domu. Akurat wyszedł ze swojego pokoju, gdy przekroczyłam próg łazienki, aż podskoczyłam na jego widok tak mnie wystraszył. Zmierzył mnie od góry do dołu, a ja bez słowa odwróciłam się, by iść do swojego pokoju. Moim jedynym marzeniem w tej chwili było to, by jak najszybciej zniknąć mu sprzed oczu. Jednak kiedy już łapałam za klamkę od drzwi mojego pokoju, usłyszałam za sobą:
- Zaczekaj...
 Stanęłam jak wryta, po chwili odwracając się w jego stronę. Ku mojemu zdziwieniu stał już tuż za mną.
- Nie przywitałaś się. - oznajmił z wyzywającym uśmiechem, po czym nachylił się do mnie i pocałował mnie z taką zachłannością jak wtedy, gdy całowaliśmy się po raz pierwszy.
 Oparłam się o drzwi odwzajemniając jego pocałunek. Jedną ręką trzymałam ręcznik, by mi nie spadł. Kiedy zabrakło nam tchu odsunął się lekko ode mnie, spojrzał mi w oczy, jedną ręką oparł się o framugę drzwi przy mojej głowie, a drugą rękę położył mi na biodrze jednocześnie przysuwając się do mnie bliżej.
- Całujesz już świetnie. - stwierdził - Więc może pora przejść dalej? - uśmiechnął się pokazując zęby.
 Nie byłam w stanie nic odpowiedzieć. Po głowie krążyły mi tylko myśli o tym, że sama się o to prosiłam. Nagle jego ręka, którą trzymał dotychczas na moim biodrze, powędrowała ku górze. Zatrzymując się na szyi z której odgarnął mi mokre włosy. Nachylił się i przejechał lekko czubkiem nosa po mojej szyi, pieszcząc jednocześnie swym oddechem moją mokrą skórę pod uchem. Po raz pierwszy w życiu byłam dotykana w ten sposób przez mężczyznę. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, zadrżałam, a wtedy zaczął szeptać mi do ucha:
- Powstrzymywałem się tyle czasu, ale już nie mogę... - jego usta zaczęły pokrywać moją szyję gorącymi pocałunkami, a ja czułam, że moje nogi robią się jak z waty. Z trudem skupiłam się, by wydusić z siebie choć parę słów:
- Ja... Nie mogę... - nacisnęłam klamkę, którą sama nie wiem jak odnalazłam, a kiedy drzwi się otworzyły zrobiłam krok w tył, przekraczając próg mojego pokoju. Odległość między nami powiększyła się. Uniósł na mnie zaskoczony wzrok.
- Przepraszam, ale naprawdę nie mogę. - pośpiesznie zamknęłam za sobą drzwi, zostawiając go tak jak stał.
 Usiadłam na łóżku w ponurym nastroju. 'Nie chciałam go tak potraktować, ale nie mogę tego zrobić. Na pewno zrozumie' - tłumaczyłam sobie w myślach.

                       Z pokoju odważyłam się wyjść dopiero po godzinie. JJ wracał akurat z balkonu z paczką papierosów w ręce. Niezręcznie było mi odezwać się do niego czy choćby na niego spojrzeć, ale jakoś musiałam rozładować sytuację, którą stworzyłam:
- Ile znowu wypaliłeś?
 Po chwili namysłu odpowiedział:
- Dwa.
- Prosiłam Cię żebyś rzucił... To nie jest zdrowe ani w niczym Ci nie pomaga.
- Mylisz się... Pomaga mi.
- Taa?
- Pomaga mi się uspokoić, rozładować stres i na chwilę odciąga myśli od wszystkiego. - spojrzał na mnie znacząco.
 Usiadłam na kanapie i postanowiłam mu się jakoś wytłumaczyć:
- Możesz tu przyjść na chwilę?
 Bez słowa przyszedł i usiadł obok mnie, wtedy kontynuowałam:
- Przepraszam za to wcześniej, ale ja... Chodzi o to, że ja nie jestem jeszcze gotowa. Boję się, ponieważ to mój pierwszy związek, nie chcę, by wszystko działo się tak szybko.
 Wtedy objął mnie ramieniem i przyciągnął bliżej do siebie.
- To ja przepraszam, ale musisz zrozumieć, że jestem facetem, kontrolowanie się nie jest łatwe, ale będę się starał... Ale nawet jeśli nie będę chciał na Ciebie naciskać to czasem może okazać się silniejsze ode mnie, dlatego przepraszam za to już teraz. Nie chcę zmuszać Cię byś zrobiła coś wbrew swojej woli dlatego będę czekał aż też będziesz tego chciała.
 Te słowa uspokoiły mnie i jednocześnie przyniosły ulgę.


***
                       To, że starał się nie naciskać nie znaczyło, że tego nie robił. Od czasu kiedy obiecał mi, że nie będzie naciskał minęło już 5 m-cy, a jemu zdarzały się coraz częściej chwile kiedy nalegał.

                       Pewnej soboty wystroił się w garnitur, lecz zamiast koszuli pod spodem miał zwykłą szarą koszulkę. Wyłączył mi telewizor i spytał:
- Idziesz ze mną?
- Dokąd?
- Do kina. Słyszałem, że grają fajny film.
 W odpowiedzi parsknęłam śmiechem.
- No co?
- Taki wystrojony idziesz do kina?
- Tak.
- Jeśli z Tobą pójdę ludzie nas zobaczą i prasa będzie miała pożywkę, jak ty to zawsze powtarzasz...
 Wtedy włożył na nos przeciwsłoneczne okulary:
- Już nikt mnie nie pozna. Jestem incognito.
- Raczej pajacem. - parsknęłam śmiechem.
- Nie marudź tylko idź się ładnie ubierz i idziemy.
- Ok, skoro chcesz. - poddałam się.
 By zrobić mu na złość ubrałam się zwyczajnie, w spodnie i bokserkę, a kiedy wyszłam zmierzył mnie od góry do dołu, stwierdzając:
- Tak też może być.
- Ulżyło mi. - wytknęłam mu przekornie język.
 Po pół godziny byliśmy już na miejscu. Jaejoong miał już kupione bilety, więc weszliśmy od razu na salę. Byliśmy jako pierwsi. Zajęliśmy po cichu nasze miejsca w pierwszym rzędzie:
- Dlaczego wziąłeś miejsca tak nisko?
- Nie chciałem, by ktoś wysoki mi zasłaniał.
- Taa - zaśmiałam się - Lepiej jak ty będziesz zasłaniał tym z tyłu.
- Co chcesz? Te miejsca są świetne.
- Taa... Jak będziemy siedzieć w pierwszym rzędzie to na pewno nie będziemy się rzucać w oczy, Panie Incognito.
 Ku mojemu zdziwieniu sala zapełniała się, ale nikt nie zwracał na nas zbytniej uwagi. Kiedy nastała 19-sta, wokół nastała cisza, a ja opadłam w fotel czekając na reklamy, ale zamiast reklam na ekranie zaczęły pojawiać się moje zdjęcia, kiedy śpię, jak sprzątam, a po chwili moje zdjęcia z Jaejoongiem i filmiki które z nami kręcił, a wszystkiemu towarzyszyła jakaś spokojna melodyjka. Nie wierzyłam własnym oczom w to co widzę. Wyprostowałam się patrząc to na niego, to na ekran. Siedział wpatrzony we mnie z rozbawionym uśmiechem na ustach, nagle na ekranie pojawił się napis:
'Wyjdziesz za mnie?'
 Jaejoong podniósł się z fotela, a następnie uklęknął przede mną na jedno kolano. W rękach trzymał otwarte małe pudełeczko w którym błyszczał złoty pierścionek z diamentem, otoczony małymi czerwonymi kamykami. Oniemiałam. Uszczypnęłam się w rękę, by sprawdzić czy to nie sen, ale mimo bólu nie obudziłam się, nadal byłam tu i on też tu był. Nagle JJ podniósł się, wszedł na scenę i zaczął głośno:
- Proszę Was wszystkich o pomoc! Pomóżcie mi przekonać ją, by za mnie wyszła. Na mój znak, który wygląda tak - podniósł prawą rękę do góry - Krzyczcie POWIEDZ TAK. - spojrzał na mnie i spytał - Wyjdziesz za mnie? - podniósł prawą rękę ku górze, a wszyscy zaczęli krzyczeć:
- Powiedz tak! Powiedz tak!
  Bardziej czułam się jakbym była na koncercie niż jakby mi się oświadczał. Zawsze wyobrażałam sobie idealne oświadczyny inaczej, tak by było to tylko nasze, osobiste przeżycie, wyjątkowe, a to... Było wyjątkowe, ale nie osobiste, ale mimo to byłam szczęśliwa. Było to idealne, ale w inny sposób. Zszedł do mnie z powrotem, a ja rzuciłam mu się na szyję z głośnym:
- Tak!
 Ludzie zaczęli bić głośno brawo, a on mimo obecności tylu ludzi pocałował mnie namiętnie w usta. Po pocałunku wyciągnął z kieszeni telefon i zaczął w nim szperać.
- Co ty robisz? - spytałam zdziwiona.
- Wrzucam ten film, który przed chwilą widziałaś plus Twoją odpowiedź na twittera i instagram, by wszyscy się dowiedzieli. - odparł podekscytowany.
 Odetchnęłam z ulgą, że już nie będziemy musieli się ukrywać, ale bałam się na myśl o tym jakie będą ataki mediów. Mimo to postanowiłam cieszyć się chwilą i nie myśleć o tym. Wsunął mi pierścionek na palec, a ja nie myślałam już o niczym innym tylko o nas.


***
                      Tydzień później wyruszyliśmy do Polski, ponieważ Jaejoong uparł się, że musi choć raz spotkać się z moimi rodzicami.
- Tata Cię nie zaakceptuje. Może Cię źle potraktować. - powtarzałam mu po drodze, by przygotować go na najgorsze - Do tego pewnie tak Cię na obraża, że Ci w pięty pójdzie.
- Nie szkodzi, ale nie pomyślałaś o tym, że możesz się mylić i zaakceptuje mnie?
- Wątpię.
- I tak spróbuję.
- A co jeśli stanie się tak jak mówię?
- Wtedy trudno... Nie mam zamiaru Cię zostawić. Ożenię się z Tobą z ich zgodą, a nawet i bez.
 Cieszyły mnie jego słowa, ale wiedziałam, że tata i tak go nie zaakceptuje, a przez to czułam się strasznie.

                       Gdy dotarliśmy na miejsce drzwi otworzyła mama. Od razu rzuciła mi się na szyję:
- Dziecko! Tak się cieszę... - mówiła przez łzy - Wejdźcie, taty nie ma. - uśmiechnęła się uspokajająco ocierając łzy.
 Weszliśmy do środka, a gdy mama przyniosła kawę i ciastka, włączyłam tłumacza, by JJ mógł oznajmić jej to po co tu przybyliśmy. Kiedy mama zajęła miejsce na przeciwko nas, wstał:
- Jestem Kim Jaejoong. - ukłonił się, po czym podał mojej mamie dłoń, którą nieśmiało uścisnęła. - Jestem tu, bo chciałbym poprosić Panią o rękę Pańskiej córki.
 Mama otworzyła usta ze zdziwienia, a potem spojrzała na mnie. Uniosłam dłoń, by pokazać jej, że przyjęłam już oświadczyny.
- Usiądź proszę.
 Jak prosiła tak zrobił.
- Ja nie mam nic przeciwko Waszemu związkowi - kontynuowała - Moim zdaniem moja córka najlepiej wie co dla niej najlepsze, jednak mój mąż jest niestety innego zdania. Bardzo przeżywa to, że wyjechała. Boję się, że jego relacje z Anetą jeszcze bardziej się pogorszą po Waszych odwiedzinach.
 Wtedy w drzwiach stanął tata, który zmierzył nas lodowatym spojrzeniem.
- Co tu robią Ci ludzie? - spytał sucho.
- Kochanie... - zaczęła mama, wtedy Jaejoong wstał, podszedł do niego z wyciągniętą ręką i oznajmił:
- Dzień Dobry, jestem Kim Jaejoong.
  Tata odtrącił jego dłoń patrząc na niego z pogardą, po czym zwrócił się do mnie:
- Po co go tu przywiozłaś?! Dobrze wiesz, że nie uważam Cię już za córkę. Moje dziecko umarło dla mnie z chwilą, gdy opuściło jak tchórz ten dom!
- Proszę Pana, proszę mi wybaczyć, ale... - wtrącił JJ.
- Nie wtrącaj się! Nie masz tu prawa głosu! Wynoś się z tego domu razem z nią.
 Wtedy nie wytrzymałam i łzy wypłynęły z moich oczu, choć tak silnie starałam się je kontrolować. Wstałam bez słowa, podeszłam do JJ, złapałam go za rękę i pociągnęłam za sobą w kierunku wyjścia.
 Mama wybiegła za nami przed dom, tłumacząc mi:
- Nie bierz jego słów do siebie. On naprawdę Cię kocha. Po prostu boli go myśl, że ponad nas wybrałaś jego. - spojrzała na Jaejoonga.
 Nie byłam w stanie już nic jej na to odpowiedzieć, przytuliłam się do niej bez słowa, a ona zwróciła się do JJ:
- Spraw, by była szczęśliwa. Ja zgadzam się na Wasz związek.
 W odpowiedzi tylko kiwnął głową. Wsiedliśmy do taksówki i odjechaliśmy, a ja zastanawiałam się - 'Jak własny ojciec mógł tak mnie potraktować?'. Czułam jakby wbił mi nóż w serce.

10 komentarzy:

  1. HaHaHAHAHA W KOŃCU, WIDZĘ, ŻE NAWET DŁUGI JEST, BIORĘ SIĘ ZA CZYTANIE XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co? Nie lubię jej ojca xd Do tej sytuacji brakowało mi tylko Tomka, który stanąłby po stronie tego rasisty xd
      "Jestem incognito" - to mnie naprawdę, bardzoo bardzo rozbawiło. XD Moja wyobraźnia jest trochę rozwinięta, a zwyczajna rzecz wyobrażona przeze mnie jest zwykle zabawniejsza niż normalnie, bo dodaję jakieś dziwne rzeczy... eh, niewazne XD
      Nooo i się oświadczył!! Jak dobrze!! A ta scena, jak ją całował, gdy ona była w ręczniku - soo hoooot! Już myślałam, że dojdzie do czegoś więcej, a tu proszę! Nieładnie! xD
      Życzę weny, żeby Ci neta nie odłączali... XD

      Usuń
    2. Faktycznie... Kompletnie zapomniałam o Tomku ;O
      No, ale to lepiej ;p Gdyby jeszcze on tam był rozdział byłby jeszcze dłuższy ;p
      NIE dziękuję, żeby nie zapeszyć. ;p

      Usuń
  2. Ich pierwszy pocałunek, a potem oświadczyny... To było takie piękne. Te oświadczyny były fantastyczne. Na ojcu Anety kompletnie się zawiodłam, myślałam że zrozumie że jego córka jest szczęśliwa, a on takie coś odstawia. Na szczęście Aneta ma jeszcze matkę po swojej stronie, myślałam że po tej scenie Jaejoong jakoś ją pocieszy czy coś. W każdym bądź razie ten rozdział był fantastyczny, a mówiłaś że będzie nudny. Skoro coś tak wspaniałego i ciekawego miało być nudne to aż boję się pomyśleć co będzie jak nadejdzie ta akcja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podobało xD
      Do akcji jeszcze trochę ;p
      To jeszcze nawet nie połowa xD
      Zamęczę Was losami Anety ;p

      Usuń
  3. Ja się dołączam to życzeń, by Ci więcej neta nie odłączali, bo tyle się naczekałam na tą część....ale było warto! Związek Anety i JJ jest taki uroczy:)) Mam jednak złe przeczucia, że do ich ślubu nie dojdzie:( oby to były błędne przeczucia^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Awww nie spodziewałam się, że on się jej oświadczy, tylko szkoda, że jej tata nie akceptuje JJ ;c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chociaż coś musiało trochę tę 'cukierkową' część popsuć ;p

      Usuń
  5. Cudne, o wydarzeniach nie piszę , bo dzieje się tak jak powinno, ale te rozwalające mnie drobiazgi jak np. palenie papierosa, żeby nie mówić do siebie, obrażanie się za zbyt małą ilość telefonów, a już oświadczyny wrzucone do netu. ...Wow! Dziewczyno, to jest absolutnie cudowne! :)))))))) za

    OdpowiedzUsuń

Wasze komentarze są dla mnie naprawdę cenne, więc jeśli czytujesz moje posty, proszę o zostawienie po sobie śladu w komentarzu. ;]

Jeśli znajdziesz jakieś błędy lub literówki, będę wdzięczna za wytknięcie mi ich bym mogła je poprawić ;]

Ps. Jeśli masz zamiar mnie skrytykować, proszę o dodanie komentarza ze swojego konta na bloggerze, ponieważ 'anonimową' krytykę uważam za zwykłe, tchórzliwe hejtowanie.

Szablon autorstwa StrayHeart z unfaithful-heaven