8-ma część jest długaaa xD
Nie chciałam jej kończyć w takim momencie co skończyłam, ale musiałam, gdybym wykonała swoją 'wizję' była by jeszcze dłuższa, a nie chcę Was zanudzać AŻ tak bardzo. ;p
Dobra, koniec mojej paplaniny, zabieramy się za czytanie... ;p
Część 8-ma.
Jaejoong:
Samego mnie dziwiło to jak bardzo tęskniłem za nią przez te 2 tygodnie. Teraz, gdy była tu, czułem się szczęśliwy i lekko skrępowany zarazem. Jednak nie przeszkadzało mi to przed wylewnym okazywaniem radości z jej przyjazdu, nie przeszkadzała mi nawet obecność Soo Im, choć szczerze mówiąc, niecierpliwiłem się kiedy już sobie pójdzie. Po upragnionym odprowadzeniu jej do drzwi, zajrzałem do Anety. Siedziała na skraju łóżka, rozglądając się dookoła, gdy tylko mnie zobaczyła, natychmiast wstała.
- Nie rozpakowujesz się? - spytałem.
- Nie, bo wiesz... - spojrzała na łóżko lekko zawstydzona, po czym rzuciła szybko - Chodźmy do salonu.
Omal nie parsknąłem śmiechem - 'O czym ona myśli? Chyba nie boi się, że rzucę się na nią?' - śmiać mi się chciało na samą myśl o tym co jej się tam w głowie uroiło, lecz wolałem jej nie zawstydzać, pytając o to. Kiwnąłem tylko głową na zgodę.
Po chwili znaleźliśmy się w salonie. Usiedliśmy na kanapie dość daleko od siebie, po czym spytałem:
- Więc? Skończyłaś na 'Bo wiesz...'?
- Chodzi o to, że doszłam do wniosku, że lepiej będzie jak zatrzymam się gdzieś indziej.
- Skąd ten wniosek?
- Nie chcę Ci robić kłopotu. Czuję, że będąc tu tylko będę Ci przeszkadzać... Do tego nie chcę być ciężarem.
- Przestań gadać głupoty, nie będziesz. - poczochrałem jej włosy, by trochę się rozluźniła, lecz ona dalej swoje:
- Mówisz to wszystko dlatego, że chcesz być miły, ale ja nie chcę Cię do niczego zmuszać. Lepiej będę się czuła jak zamieszkam gdzieś indziej. Zamówię sobie taksówkę i pojadę do hotelu. - wtedy wstała, a ja złapałem ją za rękę i pociągnąłem z powrotem na kanapę. Trzymając jej dłoń, by znów nie chciała uciec, przysunąłem się do niej bliżej. Nasze twarze dzieliło teraz już tylko kilka centymetrów. Spojrzałem jej prosto w oczy, by dotarło do niej to co chcę powiedzieć:
- Chcę byś tu była. Myślałem, że Twój przyjazd oznacza to, że też chcesz dać nam szansę. Rozmyśliłaś się?
Nie odpowiedziała, pokręciła tylko przecząco głową.
- Skoro nie to zostajesz tu i kropka. Jeśli boisz się, że coś Ci grozi w moim towarzystwie to mogę Cię zapewnić, że...
Nie dała mi dokończyć, bo zasłoniła mi dłonią usta.
- Nie boję się. - odpowiedziała kręcąc lekko głową.
Przez chwilę, w milczeniu, patrzyliśmy sobie w oczy. Opuściła dłoń z moich ust, przy okazji oblewając się rumieńcem, co sprawiło, że uśmiech sam wpłynął mi na usta. Skrępowana odsunęła się kawałek, a ja nie chciałem, by dystans między nami się powiększył, więc przysunąłem się do niej ponownie. Miałem ochotę ją pocałować. Dopiero teraz dotarło do mnie jak bardzo za nią tęskniłem, za pisaniem z nią, za jej śmiechem, rumieńcami i w ogóle obecnością. Patrzyła na mnie trochę spanikowana, oblana rumieńcem, poddenerwowana, to dziwne jak dużo można było wyczytać z jej oczu. Gdy moja twarz coraz bardziej zbliżała się do jej, ona cofała się do tyłu. Nagle wzięła głęboki oddech, odwróciła ode mnie wzrok i podniosła się z kanapy.
- Mu... Muszę się rozpakować. - oznajmiła cicho, po czym pośpiesznie zniknęła za drzwiami swojego pokoju.
Rozejrzałem się zaskoczony, dopiero teraz zdając sobie sprawę z tego co się przed chwilą działo.
- Jak tu gorąco... - stwierdziłem sam do siebie.
Wyszedłem na balkon, by zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Wspomnienie sprzed chwili słodko mnie dręczyło. 'Tylko dlaczego nie chciała bym ją pocałował? Może naprawdę nic do mnie nie czuje?' - Zapaliłem papierosa, by rozładować emocje, które targały mną w tej chwili. Po kilku pociągnięciach, stwierdziłem, że może po prostu to dla niej za szybko?...
Gdy już trochę ochłonęłam, wzięłam się za rozpakowywanie moich rzeczy. Kiedy już skończyłam, spojrzałam zmęczona na zegarek stojący na szafce nocnej - było po 20-tej, a ja czułam się padnięta. Nie dość, że prawie nie spałam od momentu, gdy podjęłam decyzję o przyjeździe to jeszcze dzisiejsze emocje wyssały ze mnie resztki energii. 'Ciekawe co robi Jaejoong? Zresztą... Zaraz się dowiem.' - wybierałam się do łazienki, by wziąć krótki prysznic. Wzięłam ze sobą rzeczy, w których byłam przyzwyczajona spać - bokserkę i krótkie spodenki oraz bieliznę, co prawda byłam przyzwyczajona do spania bez biustonosza, ale w tym przypadku czułabym się zbyt niezręcznie paradując bez stanika. Kiedy zabrałam już wszystko co było mi potrzebne podeszłam do drzwi, wzięłam głęboki oddech i wyszłam z pokoju. JJ akurat wracał z balkonu do domu. Nawet gdybym chciała nie mogłabym uniknąć jego spojrzenia, ponieważ mój pokój był naprzeciwko salonu z którego drzwi prowadziły na balkon. Gdy mnie zobaczył, zatrzymał się w miejscu, a po chwili ciszy, spytał:
- Jesteś głodna?
- Trochę.
- Przygotuję coś dla Ciebie.
- Dzięki, nie kłopocz się. Odświeżę się, a potem sama coś sobie przygotuję.
- To żaden kłopot.
- Skoro chcesz... - uległam - Zwykłe kanapki wystarczą.
- To dobrze, bo na chwilę obecną nic innego nie mam. - odparł ze śmiechem.
Po 20-stu minutach wyszłam z łazienki już trochę bardziej rozluźniona, zimny prysznic dobrze mi zrobił. Jaejoong krzątał się po kuchni, która od salonu oddzielona była barkiem zamiast ścianą. Chyba słyszał, że przyszłam, bo wesoło oznajmił:
- Kolacja gotowa.
Usiadłam przy barku, a on podsunął mi pod nos duży talerz pełen kanapek.
- Masz mnie za słonia czy hipopotama? - spytałam ze śmiechem, nie wierząc w to, że mógł pomyśleć, że aż tyle zjem.
- Nie wiedziałem jak bardzo jesteś głodna, więc wolałem zrobić więcej. - podrapał się w łepek.
- Nawet jak jestem bardzo głodna niewiele jem, ale dzięki.
- Nie marudź już tylko jedź.
Jak polecił, tak zrobiłam.
- Łatwo tu u Was znaleźć pracę? - spytałam.
- Nie wiem, dawno nie pracowałem po za przemysłem rozrywkowym. Dlaczego pytasz?
- Muszę znaleźć pracę. Będę płaciła Ci czynsz. - wyszczerzyłam ząbki - Nie mam zamiaru być pasożytem.
- Nie jesteś i nie będziesz.
- Ale ja się tak czuję.
- To się tak nie czuj i przestań gadać głupoty. Na chwilę obecną masz tylko poznawać Seul i tyle.
- Z pracą też znajdę na to czas.
- Nie możesz pracować. - oznajmił stanowczo.
- Dlaczego nie?
- Jeśli ktoś Cię zatrudni będziesz musiała podpisać z tym kimś umowę, a w umowie trzeba napisać swój adres. Jak wyjaśnisz, że mieszkasz z Kimem Jaejoongiem? Albo Ci nie uwierzą, albo sprzedadzą tę 'informację' prasie.
- No tak... - zamyśliłam się przez chwilę - To tym bardziej muszę znaleźć inne miejsce w którym mogłabym się zatrzymać.
- Nie. Jeśli to zrobisz... - po chwili namysłu dorzucił - obrażę się!
- To ma być groźba? - spytałam ze śmiechem.
- Tak.
- Zrozum, że nie mogę siedzieć Ci tak na głowie, bo będę się z tym źle czuła.
- A ja źle się czuję jak ciągle mówisz, że zatrzymasz się gdzieś indziej.
- To co mam zrobić?
- Zostać tu i skończyć z głupim gadaniem.
Olałam to co do mnie mówi, zastanawiając się jak mogę mu się odwdzięczyć za dach nad głową.
- Wiem! - wypaliłam. - Będę sprzątać Twój apartament, prać, gotować.
- Ejj, wstrzymaj się...
Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Ręce z dala od kuchni! To mój teren. - wyszczerzył ząbki w bielutkim uśmiechu.
- Ok, ale resztę mogę?! - zawołałam uradowana, że w końcu znalazłam rozwiązanie.
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo nie jesteś sprzątaczką.
- Ejj, no weź... Pozwól mi chociaż tak odwdzięczyć się za gościnę...
- Nie.
Wstałam z krzesła i podeszłam do niego.
- Proszę...
- Nie, nie będziesz sprzątać.
Złapałam go za rękę i spojrzałam na niego prosząco, trzepocząc rzęsami, początkowo spojrzał na mnie lekko zdziwiony, lecz po chwili uległ:
- Jeśli naprawdę musisz to niech będzie...
- Tak! Dzięki, dzięki, dzięki! - podskakiwałam jakby dał mi cukierka.
- Fartuszek też mam Ci kupić?
- Nie kpij! - uszczypnęłam go lekko w ramię.
- Ała!
- Przepraszam. - stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek - I dziękuję.
Patrzył na mnie zaskoczony, a mi zrobiło się trochę głupio przez to co zrobiłam, ale nie żałowałam. Wycofałam się powoli z kuchni, po czym oznajmiłam:
- Jestem strasznie zmęczona, idę spać. Dobranoc. - pomachałam mu i ruszyłam w stronę mojego pokoju, dopiero gdy otwierałam drzwi usłyszałam za sobą ciche:
- Dobranoc.
- O! Wstałaś! - zawołał wesoło.
- Tak... Przepraszam, że spałam tyle czasu.
- Nie przepraszaj, to normalne... Byłaś zmęczona. - ściszył trochę tv.
- Jak to możliwe, że ty, gdy byłeś w Polsce mogłeś być na nogach od rana i nie byłeś zmęczony?
- Przyzwyczajenie. Jak jeżdżę w trasy muszę się przestawiać.
- Aaa, no tak.
- Jednak szkoda, że wstałaś tak późno... Miałem plany na dziś... Z Tobą.
- Jakie? - spytałam szczerze zaciekawiona i zawiedziona, że już pewnie nie wypalą.
- Miałem zamiar Ci pokazać Seul.
- Żartujesz?! - spojrzałam na niego podejrzliwie - Przecież nie możesz ze mną wychodzić...
- Miałem zrobić wyjątek. - uśmiechnął się szyderczo.
- Akurat...
- Poważnie! Nie wierzysz?
- Nie! - wytknęłam mu język.
- Mogę Ci go jeszcze pokazać!
- Taa?
- Pewnie, chodź! - podniósł się z kanapy, podszedł do szafki i wyciągnął z niej lornetkę, widząc że nie ruszam się z miejsca, podszedł do mnie, złapał mnie za rękę i wyciągnął na balkon, włożył mi w rękę lornetkę, po czym rozłożył demonstracyjnie ramiona, po czym rozglądając się do koła, rzekł:
- Tadam! Seul w całek okazałości! - zaśmiał się zadowolony.
- Głupek! - zaczęłam się śmiać podziwiając jednocześnie okolicę przez lornetkę, co prawda byłam zawiedziona, bo liczyłam na coś innego, ale wiedziałam jak jest i że niemożliwe jest nasze wyjście na miasto razem. Tego dnia już lepiej i swobodniej czułam się w jego towarzystwie. Do późna oglądaliśmy tv i piliśmy zapasy z jego dobrze wyposażonego barku.
- Słucham?
- Mamo...? To ja...
Nie dała mi nic więcej powiedzieć, tylko zaczęła błyskawicznie mnie wypytywać:
- Dziecko! Gdzie jesteś?! Powiedź mi, że nie wyjechałaś!? Tata chciał lecieć po Ciebie od razu po przeczytaniu listu, ale go powstrzymałam, mam nadzieję, że jesteś w Polsce?!
- Nie, wyjechałam.
- Wracaj, bo... - nie zdążyła dokończyć, bo słuchawkę przejął tata.
- Gdzie jesteś? - spytał twardo.
- W Korei.
- Natychmiast wracaj albo ja po Ciebie pojadę!
- Nie wrócę i ty też nie przyjeżdżaj... I tak mnie nie znajdziesz.
- Chcesz mnie zabić?!
- Nie, po prostu chcę żyć po swojemu i cieszyć się życiem, a ty mi na to nie pozwalasz.
- Jeśli nie wrócisz zapomnę, że mam córkę!
- Przepraszam tato, ale nie wrócę. Dzwonię, by powiedzieć Wam, że u mnie wszystko w porządku. Kocham Was. Pa. - po tych słowach natychmiast się rozłączyłam i wyłączyłam telefon. 'Muszę kupić nowy numer' - skwitowałam w myślach. Bolały mnie ostatnie słowa taty, ale w głębi duszy miałam nadzieję, że mi wybaczy. W końcu nie może chyba wyrzucić z serca swojego jedynego dziecka?.
Omal nie parsknąłem śmiechem - 'O czym ona myśli? Chyba nie boi się, że rzucę się na nią?' - śmiać mi się chciało na samą myśl o tym co jej się tam w głowie uroiło, lecz wolałem jej nie zawstydzać, pytając o to. Kiwnąłem tylko głową na zgodę.
Po chwili znaleźliśmy się w salonie. Usiedliśmy na kanapie dość daleko od siebie, po czym spytałem:
- Więc? Skończyłaś na 'Bo wiesz...'?
- Chodzi o to, że doszłam do wniosku, że lepiej będzie jak zatrzymam się gdzieś indziej.
- Skąd ten wniosek?
- Nie chcę Ci robić kłopotu. Czuję, że będąc tu tylko będę Ci przeszkadzać... Do tego nie chcę być ciężarem.
- Przestań gadać głupoty, nie będziesz. - poczochrałem jej włosy, by trochę się rozluźniła, lecz ona dalej swoje:
- Mówisz to wszystko dlatego, że chcesz być miły, ale ja nie chcę Cię do niczego zmuszać. Lepiej będę się czuła jak zamieszkam gdzieś indziej. Zamówię sobie taksówkę i pojadę do hotelu. - wtedy wstała, a ja złapałem ją za rękę i pociągnąłem z powrotem na kanapę. Trzymając jej dłoń, by znów nie chciała uciec, przysunąłem się do niej bliżej. Nasze twarze dzieliło teraz już tylko kilka centymetrów. Spojrzałem jej prosto w oczy, by dotarło do niej to co chcę powiedzieć:
- Chcę byś tu była. Myślałem, że Twój przyjazd oznacza to, że też chcesz dać nam szansę. Rozmyśliłaś się?
Nie odpowiedziała, pokręciła tylko przecząco głową.
- Skoro nie to zostajesz tu i kropka. Jeśli boisz się, że coś Ci grozi w moim towarzystwie to mogę Cię zapewnić, że...
Nie dała mi dokończyć, bo zasłoniła mi dłonią usta.
- Nie boję się. - odpowiedziała kręcąc lekko głową.
Przez chwilę, w milczeniu, patrzyliśmy sobie w oczy. Opuściła dłoń z moich ust, przy okazji oblewając się rumieńcem, co sprawiło, że uśmiech sam wpłynął mi na usta. Skrępowana odsunęła się kawałek, a ja nie chciałem, by dystans między nami się powiększył, więc przysunąłem się do niej ponownie. Miałem ochotę ją pocałować. Dopiero teraz dotarło do mnie jak bardzo za nią tęskniłem, za pisaniem z nią, za jej śmiechem, rumieńcami i w ogóle obecnością. Patrzyła na mnie trochę spanikowana, oblana rumieńcem, poddenerwowana, to dziwne jak dużo można było wyczytać z jej oczu. Gdy moja twarz coraz bardziej zbliżała się do jej, ona cofała się do tyłu. Nagle wzięła głęboki oddech, odwróciła ode mnie wzrok i podniosła się z kanapy.
- Mu... Muszę się rozpakować. - oznajmiła cicho, po czym pośpiesznie zniknęła za drzwiami swojego pokoju.
Rozejrzałem się zaskoczony, dopiero teraz zdając sobie sprawę z tego co się przed chwilą działo.
- Jak tu gorąco... - stwierdziłem sam do siebie.
Wyszedłem na balkon, by zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Wspomnienie sprzed chwili słodko mnie dręczyło. 'Tylko dlaczego nie chciała bym ją pocałował? Może naprawdę nic do mnie nie czuje?' - Zapaliłem papierosa, by rozładować emocje, które targały mną w tej chwili. Po kilku pociągnięciach, stwierdziłem, że może po prostu to dla niej za szybko?...
___________________________________________
Aneta:
Usiadłam na łóżku z ciężko bijącym sercem, pytając sama siebie - 'Co to było? I czemu tu tak gorąco?' - otworzyłam okno i znów usiadłam na łóżku. Dotknęłam moich gorących policzków, następnie zjechałam palcami na moje usta, a przed oczami pojawił mi się moment dosłownie sprzed paru minut. Jaejoong spoglądający to w moje oczy, to na moje usta. Potrząsnęłam głową, by wymazać z głowy ten moment i trochę opanować emocje. Położyłam sobie rękę na sercu, w tej chwili biło jak szalone. 'Naprawdę chciał mnie pocałować?' - nie docierało do mnie nawet to. By dłużej nie myśleć o tym co przed chwilą mogło zajść i o moim głupim zachowaniu, skupiłam uwagę na myślach o rodzicach. Miałam ochotę włączyć telefon i zobaczyć ile razy dzwonili, ale bałam się.Gdy już trochę ochłonęłam, wzięłam się za rozpakowywanie moich rzeczy. Kiedy już skończyłam, spojrzałam zmęczona na zegarek stojący na szafce nocnej - było po 20-tej, a ja czułam się padnięta. Nie dość, że prawie nie spałam od momentu, gdy podjęłam decyzję o przyjeździe to jeszcze dzisiejsze emocje wyssały ze mnie resztki energii. 'Ciekawe co robi Jaejoong? Zresztą... Zaraz się dowiem.' - wybierałam się do łazienki, by wziąć krótki prysznic. Wzięłam ze sobą rzeczy, w których byłam przyzwyczajona spać - bokserkę i krótkie spodenki oraz bieliznę, co prawda byłam przyzwyczajona do spania bez biustonosza, ale w tym przypadku czułabym się zbyt niezręcznie paradując bez stanika. Kiedy zabrałam już wszystko co było mi potrzebne podeszłam do drzwi, wzięłam głęboki oddech i wyszłam z pokoju. JJ akurat wracał z balkonu do domu. Nawet gdybym chciała nie mogłabym uniknąć jego spojrzenia, ponieważ mój pokój był naprzeciwko salonu z którego drzwi prowadziły na balkon. Gdy mnie zobaczył, zatrzymał się w miejscu, a po chwili ciszy, spytał:
- Jesteś głodna?
- Trochę.
- Przygotuję coś dla Ciebie.
- Dzięki, nie kłopocz się. Odświeżę się, a potem sama coś sobie przygotuję.
- To żaden kłopot.
- Skoro chcesz... - uległam - Zwykłe kanapki wystarczą.
- To dobrze, bo na chwilę obecną nic innego nie mam. - odparł ze śmiechem.
Po 20-stu minutach wyszłam z łazienki już trochę bardziej rozluźniona, zimny prysznic dobrze mi zrobił. Jaejoong krzątał się po kuchni, która od salonu oddzielona była barkiem zamiast ścianą. Chyba słyszał, że przyszłam, bo wesoło oznajmił:
- Kolacja gotowa.
Usiadłam przy barku, a on podsunął mi pod nos duży talerz pełen kanapek.
- Masz mnie za słonia czy hipopotama? - spytałam ze śmiechem, nie wierząc w to, że mógł pomyśleć, że aż tyle zjem.
- Nie wiedziałem jak bardzo jesteś głodna, więc wolałem zrobić więcej. - podrapał się w łepek.
- Nawet jak jestem bardzo głodna niewiele jem, ale dzięki.
- Nie marudź już tylko jedź.
Jak polecił, tak zrobiłam.
- Łatwo tu u Was znaleźć pracę? - spytałam.
- Nie wiem, dawno nie pracowałem po za przemysłem rozrywkowym. Dlaczego pytasz?
- Muszę znaleźć pracę. Będę płaciła Ci czynsz. - wyszczerzyłam ząbki - Nie mam zamiaru być pasożytem.
- Nie jesteś i nie będziesz.
- Ale ja się tak czuję.
- To się tak nie czuj i przestań gadać głupoty. Na chwilę obecną masz tylko poznawać Seul i tyle.
- Z pracą też znajdę na to czas.
- Nie możesz pracować. - oznajmił stanowczo.
- Dlaczego nie?
- Jeśli ktoś Cię zatrudni będziesz musiała podpisać z tym kimś umowę, a w umowie trzeba napisać swój adres. Jak wyjaśnisz, że mieszkasz z Kimem Jaejoongiem? Albo Ci nie uwierzą, albo sprzedadzą tę 'informację' prasie.
- No tak... - zamyśliłam się przez chwilę - To tym bardziej muszę znaleźć inne miejsce w którym mogłabym się zatrzymać.
- Nie. Jeśli to zrobisz... - po chwili namysłu dorzucił - obrażę się!
- To ma być groźba? - spytałam ze śmiechem.
- Tak.
- Zrozum, że nie mogę siedzieć Ci tak na głowie, bo będę się z tym źle czuła.
- A ja źle się czuję jak ciągle mówisz, że zatrzymasz się gdzieś indziej.
- To co mam zrobić?
- Zostać tu i skończyć z głupim gadaniem.
Olałam to co do mnie mówi, zastanawiając się jak mogę mu się odwdzięczyć za dach nad głową.
- Wiem! - wypaliłam. - Będę sprzątać Twój apartament, prać, gotować.
- Ejj, wstrzymaj się...
Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Ręce z dala od kuchni! To mój teren. - wyszczerzył ząbki w bielutkim uśmiechu.
- Ok, ale resztę mogę?! - zawołałam uradowana, że w końcu znalazłam rozwiązanie.
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo nie jesteś sprzątaczką.
- Ejj, no weź... Pozwól mi chociaż tak odwdzięczyć się za gościnę...
- Nie.
Wstałam z krzesła i podeszłam do niego.
- Proszę...
- Nie, nie będziesz sprzątać.
Złapałam go za rękę i spojrzałam na niego prosząco, trzepocząc rzęsami, początkowo spojrzał na mnie lekko zdziwiony, lecz po chwili uległ:
- Jeśli naprawdę musisz to niech będzie...
- Tak! Dzięki, dzięki, dzięki! - podskakiwałam jakby dał mi cukierka.
- Fartuszek też mam Ci kupić?
- Nie kpij! - uszczypnęłam go lekko w ramię.
- Ała!
- Przepraszam. - stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek - I dziękuję.
Patrzył na mnie zaskoczony, a mi zrobiło się trochę głupio przez to co zrobiłam, ale nie żałowałam. Wycofałam się powoli z kuchni, po czym oznajmiłam:
- Jestem strasznie zmęczona, idę spać. Dobranoc. - pomachałam mu i ruszyłam w stronę mojego pokoju, dopiero gdy otwierałam drzwi usłyszałam za sobą ciche:
- Dobranoc.
***
Gdy następnego dnia otworzyłam oczy, ze zdziwieniem patrzyłam na zegarek, była już 18-sta. 'Przespałam cały dzień, a miałam go spędzić z Jaejoongiem... Chol***! Ciekawe czy jest zły?'. Przebrałam się i wyszłam z pokoju, JJ nawet mnie nie zauważył, siedział przed telewizorem i oglądał jakiś rozrywkowy program, co chwila śmiejąc się w głos. Śmiał się tak głośno, że dziwiło mnie, że jego śmiech mnie nie obudził. Ogarnęłam się w łazience, po czym po cichu dołączyłam do niego.- O! Wstałaś! - zawołał wesoło.
- Tak... Przepraszam, że spałam tyle czasu.
- Nie przepraszaj, to normalne... Byłaś zmęczona. - ściszył trochę tv.
- Jak to możliwe, że ty, gdy byłeś w Polsce mogłeś być na nogach od rana i nie byłeś zmęczony?
- Przyzwyczajenie. Jak jeżdżę w trasy muszę się przestawiać.
- Aaa, no tak.
- Jednak szkoda, że wstałaś tak późno... Miałem plany na dziś... Z Tobą.
- Jakie? - spytałam szczerze zaciekawiona i zawiedziona, że już pewnie nie wypalą.
- Miałem zamiar Ci pokazać Seul.
- Żartujesz?! - spojrzałam na niego podejrzliwie - Przecież nie możesz ze mną wychodzić...
- Miałem zrobić wyjątek. - uśmiechnął się szyderczo.
- Akurat...
- Poważnie! Nie wierzysz?
- Nie! - wytknęłam mu język.
- Mogę Ci go jeszcze pokazać!
- Taa?
- Pewnie, chodź! - podniósł się z kanapy, podszedł do szafki i wyciągnął z niej lornetkę, widząc że nie ruszam się z miejsca, podszedł do mnie, złapał mnie za rękę i wyciągnął na balkon, włożył mi w rękę lornetkę, po czym rozłożył demonstracyjnie ramiona, po czym rozglądając się do koła, rzekł:
- Tadam! Seul w całek okazałości! - zaśmiał się zadowolony.
- Głupek! - zaczęłam się śmiać podziwiając jednocześnie okolicę przez lornetkę, co prawda byłam zawiedziona, bo liczyłam na coś innego, ale wiedziałam jak jest i że niemożliwe jest nasze wyjście na miasto razem. Tego dnia już lepiej i swobodniej czułam się w jego towarzystwie. Do późna oglądaliśmy tv i piliśmy zapasy z jego dobrze wyposażonego barku.
***
2-giego dnia po moim przylocie do Korei, zebrałam się w końcu na odwagę, by włączyć telefon i skontaktować się z rodzicami. Tak jak myślałam, czekało na mnie pełno nieodebranych połączeń od rodziców i sms-ów od Tomka. Sms-ów nawet nie otwierałam, by nie psuć sobie nerwów, nie myśląc długo wybrałam numer domowy i czekałam aż tata lub mama odbiorą. Po kilku sygnałach w słuchawce odezwała się mama:- Słucham?
- Mamo...? To ja...
Nie dała mi nic więcej powiedzieć, tylko zaczęła błyskawicznie mnie wypytywać:
- Dziecko! Gdzie jesteś?! Powiedź mi, że nie wyjechałaś!? Tata chciał lecieć po Ciebie od razu po przeczytaniu listu, ale go powstrzymałam, mam nadzieję, że jesteś w Polsce?!
- Nie, wyjechałam.
- Wracaj, bo... - nie zdążyła dokończyć, bo słuchawkę przejął tata.
- Gdzie jesteś? - spytał twardo.
- W Korei.
- Natychmiast wracaj albo ja po Ciebie pojadę!
- Nie wrócę i ty też nie przyjeżdżaj... I tak mnie nie znajdziesz.
- Chcesz mnie zabić?!
- Nie, po prostu chcę żyć po swojemu i cieszyć się życiem, a ty mi na to nie pozwalasz.
- Jeśli nie wrócisz zapomnę, że mam córkę!
- Przepraszam tato, ale nie wrócę. Dzwonię, by powiedzieć Wam, że u mnie wszystko w porządku. Kocham Was. Pa. - po tych słowach natychmiast się rozłączyłam i wyłączyłam telefon. 'Muszę kupić nowy numer' - skwitowałam w myślach. Bolały mnie ostatnie słowa taty, ale w głębi duszy miałam nadzieję, że mi wybaczy. W końcu nie może chyba wyrzucić z serca swojego jedynego dziecka?.
***
Przez następne 2 tygodnie zwiedzałam Seul razem z Soo Im. Zapoznała mnie też ze swoim bratem - Tae Hoonem. Kiedy ona nie miała dla mnie czasu, spędzał go ze mną właśnie on. Był miły, zabawny, no i przystojny. Mój czas dzielił się praktycznie na spędzanie czasu z Soo Im bądź Tae Hoonem, sprzątanie i spanie, ponieważ 3 godziny, które spędzałam z Jaejoongiem każdego dnia, były stanowczo zbyt krótkie, ale cóż miałam poradzić na to, że ma tyle zajęć? Rano nie widywałam go, bo wychodził bardzo wcześnie, gdy jeszcze spałam, a wieczorem wracał dopiero ok. 19-tej, czasem trochę później. Przykro mi było, że nie spędzam z nim tyle czasu ile bym chciała, ale nie mogłam narzekać, powinnam być zadowolona z tego co mam. Choć przez ten brak jego czasu dla mnie, czułam, że nie zbliżyliśmy się do siebie nawet o krok...
***
Pewnego dnia, ok. 9-tej zadzwoniła do mnie Soo Im, by powiadomić mnie, że coś jej wypadło i przyjedzie po mnie Tae Hoon. Ledwie co zdążyłam odłożyć słuchawkę, zadzwonił Tae Hoon:
-Cześć.
- Hej. Właśnie dzwoniła do mnie Soo Im.
- Nie mów, że Ci powiedziała! To miała być niespodzianka! - zbulwersował się lekko.
- Jaka niespodzianka?
- Mam dziś wolne i postanowiłem zabrać Cię do świątyni Beopjusa i jeszcze kilku miejsc. Nie mówiła Ci?
- Nie... Ale fajnie! - zawołałam szczerze uradowana.
- O której mam po Ciebie przyjechać?
- Poczekaj chwilę...
Odwróciłam się w stronę Jaejoonga, który właśnie wracał z balkonu, na którym jak zwykle palił papierosy. Nie chciałam wychodzić przed nim, a dziś o dziwo był w domu od samego rana, a przeważnie o 7-mej już go nie było:
-Wychodzisz dziś?
- Tak.
- O której?
- Za jakąś godzinę.
Po uzyskaniu informacji, znów zwróciłam się do TH:
- Przyjedź po mnie za jakieś półtora godziny.
- Ok. To narazie.
- Pa.
- Gdzie dziś jedziecie? - spytał zaciekawiony Jaejoong.
- Do świątyni Beopjusa. - oznajmiłam uradowana.
- Cieszę się, że Soo Im wszystko Ci pokazuje. Myślałem, że świątynie sobie odpuści.
- Nie jadę tam z Soo Im.
- Nie? To z kim? - spytał zaciekawiony
- Z Tae Hoonem.
- Kto to taki? - zmarszczył brew.
- Brat Soo Im, nie znasz go?
JJ przez chwilę stał zastanawiając się nad czymś.
- Aaa, już wiem. Nie lubię go.
- Co? - zaskoczył mnie tym wyznaniem. - Przecież jest świetny, miły uprzejmy...
- A co z Soo Im? - przerwał mi, nie dając dokończyć. - Obiecała mi, że Ci wszystko pokaże, więc dlaczego jedziesz z nim?
- Ponieważ ona nie ma dziś czasu. Z resztą... Przecież nie może się cały czas mną zajmować. - uśmiechnęłam się, by rozładować napięcie, które tworzył, lecz on nie dawał na to szans:
- Obiecała mi, że zajmie się Tobą, więc czemu wysługuje się tym dupkiem?! - uniósł głos.
- Przestań, proszę... To jej brat i wcale nie jest dupkiem. Nie widzę w tym nic złego, że czasem zamiast z nią, będę z nim. Do tego nie jestem dzieckiem, by musiała cały czas ze mną biegać. Ona też ma swoje życie, nie mogę cały czas jej zawracać głowy...
- A jemu możesz? - spytał z wyrzutem.
- Eee...
- Nieważne. Muszę już jechać. Cześć.
- Cze... - nie zdążyłam się pożegnać, bo wyszedł w mgnieniu oka trzaskając za sobą drzwiami. 'O co mu chodziło? Zachowuje się jak kobieta przed miesiączką...' - dziwiło mnie jego zachowanie, pierwszy raz widziałam go takim poddenerwowanym i miałam nadzieję, że ostatni. Jednak czułam, że moja nadzieja była płonna.
Tego dnia w świątyni Beopjusa bardzo mi się podobało, jak wszędzie z resztą. W tym mieście, w tym kraju podobało mi się wszystko znacznie bardziej niż w Polsce. Nawet kamienie tu były ładniejsze. Bawiłam się tego dnia tak świetnie, że prawie zapomniałam o porannym spięciu z Jaejoongiem. Niestety podczas drogi powrotnej do domu zepsuł nam się samochód, musieliśmy jechać do mechanika i naprawa trwała sporo czasu. Było już bardzo późno, a ja nie miałam nawet jak zadzwonić do JJ, by powiadomić go o zaistniałej sytuacji, ponieważ rozładował mi się telefon, a Tae Hoon nie wziął swojego z domu. W domu byłam dopiero ok. 1-wszej w nocy. Starałam się wejść po cichu, by nie obudzić JJ, ale on i tak nie spał. Gdy tylko przekroczyłam próg domu, przywitał mnie mrożącym krew w żyłach spojrzeniem:
- Gdzie ty się podziewasz? - spytał głośno, a ja aż podskoczyłam.
- Przepraszam... Po drodze samochód nam się zepsuł.
- Dlaczego wyłączyłaś telefon? Wydzwaniam do Ciebie od kilku godzin, a Soo Im próbowała kontaktować się z Tae Hoonem, ale też nie odbierał.
- Nie wyłączyłam telefonu, rozładował mi się, a Tae Hoon zapomniał zabrać swojego z domu.
- Czy ty wiesz... - wziął głęboki oddech, chyba po to, by się trochę opanować - Zdajesz sobie sprawę... - nie dokończył nawet tego, machnął tylko ręką, złapał za paczkę papierosów leżącą na szafce i ruszył w stronę balkonu.
- Przepraszam, ale to nie moja wina...
Już mnie chyba nawet nie słuchał, tylko zniknął za drzwiami prowadzącymi na balkon. 'O co mu chodzi?! Zachowuje się jakby nie wiem co się stało! Kolejny traktuje mnie jak dziecko!' - im dłużej o tym myślałam tym bardziej byłam na niego zła, za te całe pretensje i wybuch gniewu.
Poszłam do swojego pokoju, podłączyłam telefon do ładowarki, a następnie go włączyłam. 22 nieodebrane połączenia od JJ i 3 od Soo Im. 'Powinnam do niej zadzwonić.' - jednak, gdy spojrzałam na zegarek stwierdziłam, że nie warto jej budzić.
W drodze do łazienki trafiłam na Jaejoonga, który wchodził akurat do swojego pokoju. Nie zaszczycił mnie ani jednym słowem, ani nawet spojrzeniem, trochę mnie to zabolało, jednak nie aż tak, ponieważ wciąż byłam na niego zła.
***
Następnego dnia postanowiłam nigdzie nie wychodzić, by znów nie narazić się na spięcia z Jaejoongiem. Moja złość na niego ostygła, lecz nie miałam zamiaru już przepraszać za wczoraj. Z samego rana zadzwoniła Soo Im, by spytać jak podobała mi się świątynia i czy nie pokłóciłam się czasem z JJ, bo przez telefon brzmiał na nieźle zdenerwowanego. Do tego wyrzucił jej, że więcej jej o nic nie poprosi skoro najprostszej obietnicy nie potrafi dotrzymać i poświęcić mi trochę czasu, tylko wyręcza się innymi. Było mi głupio z tego powodu, dlatego ją przeprosiłam i wyjaśniłam, że nie oczekuję, że będzie ze mną cały czas, bo wiem, że też ma swoje życie i poprosiłam, by się nim nie przejmowała. Nie rozumiałam dlaczego zależy mu aż tak na tym bym spędzała czas z nią, a nie z Tae Hoonem. 'Co on mu takiego zrobił?!' - cały czas się nad tym zastanawiałam, lecz nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi na to pytanie. By zająć jakoś czas, cały dzień sprzątałam, by apartament błyszczał jak nigdy.
Było już po 22-giej, a JJ nadal nie było. Martwiłam się, bo odkąd tu przyjechałam zawsze o tej porze już był w domu. Próbowałam dzwonić do niego kilka razy, ale wyłączył telefon albo padł mu tak jak mi wczoraj. Postanowiłam, że nie pójdę spać do póki nie wróci, z resztą i tak bym nie zasnęła.
Po 2-giej w nocy obudził mnie hałas dobiegający zza głównych drzwi. Podbiegłam do nich i spojrzałam przez wizjer. Jaejoong niezdarnie próbował otworzyć drzwi kluczem, ale nie mógł trafić, wyglądał na porządnie zalanego. Szybko otworzyłam drzwi, a on wpadł do środka, przewalając się przez próg. Pomogłam mu się podnieść, a gdy chciałam zaprowadzić go do jego pokoju odsunął się ode mnie i podparł o ścianę:
- Zostaw! Pora...dzę sooobie.
- Jesteś pijany, zaprowadzę Cię do pokoju. - podeszłam do niego, by znów mu pomóc, ale odsunął mnie delikatnie ręką.
- Nie!
- Czemu się tak upiłeś? I czemu masz wyłączony telefon? - wypytywałam.
W odpowiedzi tylko bełkotał coś niezrozumiale.
- Dobra, nie warto z Tobą rozmawiać, wysłowić się nie możesz.
Mimo jego dalszych sprzeciwów udało mi się do niego dostać i zaprowadzić do jego pokoju. Gdy dotarłam z nim do łóżka, posadziłam go na nim, a on natychmiast się położył. Ściągnęłam mu powoli buty, a ten bełkotał pod nosem:
- Głupia... Czy ty wieeesz...
Nadstawiłam ucha, by usłyszeć co ta głupia wie, ale nie doczekałam się dalszej części. Przykryłam go kocem, po czym postanowiłam udać się w końcu do własnego łóżka, ale on miał inne plany. Złapał mnie za rękę i pociągnął do siebie co sprawiło, że upadłam obok niego na łóżko, wtedy przytulił mnie do siebie i zasnął dalej coś bełkocząc, lecz teraz nie byłam w stanie zrozumieć z tego bełkotania ani słowa. Śmierdział jakby wrócił z jakiejś taniej meliny, same fajki pomieszane z alkoholem, lecz mimo to nie chciałam wyswobadzać się z jego uścisku, zostałam w nim do rana.
Dziś też postanowiłam nie wychodzić, zamiast tego zrobiłam JJ mocną kawę i kanapki, niby nic wielkiego, ale wątpię, by miał ochotę sam na kacu przygotowywać sobie śniadanie. W salonie pojawił się ok. 11-tej, nie witając się ze mną, poszedł do kuchni i wyciągnął z lodówki butelkę z wodą z której od razu połowę wypił.
- Kac Cię męczy? - zagadnęłam.
- Chyba widać.
- Niezły humorek od rana. - stwierdziłam.
Po chwili pojawił się z kubkiem kawy, usiadł na fotelu i przetarł oczy.
- Dlaczego wczoraj Twój telefon nie odpowiadał? Rozładował Ci się?
- Nie, wyłączyłem go.
- Dlaczego? - spytałam szczerze zdziwiona.
- Miałem taki kaprys i już.
- Dlaczego się tak zachowujesz?
- Bo mam taką ochotę.
- Aha... Dobra, jak chcesz.
Dotknęło mnie jego zachowanie, nie chciałam mu dłużej przeszkadzać, więc by zniknąć mu z oczu poszłam do swojego pokoju, w którym zostałam do końca dnia. JJ wrócił tej nocy o tej samej porze co zeszłej i dokładnie w tym samym stanie, tym razem tylko otworzyłam mu drzwi, a drogę do swojego pokoju musiał pokonać sam. Byłam na niego zbyt zła, by mu pomóc.
Było już po 22-giej, a JJ nadal nie było. Martwiłam się, bo odkąd tu przyjechałam zawsze o tej porze już był w domu. Próbowałam dzwonić do niego kilka razy, ale wyłączył telefon albo padł mu tak jak mi wczoraj. Postanowiłam, że nie pójdę spać do póki nie wróci, z resztą i tak bym nie zasnęła.
Po 2-giej w nocy obudził mnie hałas dobiegający zza głównych drzwi. Podbiegłam do nich i spojrzałam przez wizjer. Jaejoong niezdarnie próbował otworzyć drzwi kluczem, ale nie mógł trafić, wyglądał na porządnie zalanego. Szybko otworzyłam drzwi, a on wpadł do środka, przewalając się przez próg. Pomogłam mu się podnieść, a gdy chciałam zaprowadzić go do jego pokoju odsunął się ode mnie i podparł o ścianę:
- Zostaw! Pora...dzę sooobie.
- Jesteś pijany, zaprowadzę Cię do pokoju. - podeszłam do niego, by znów mu pomóc, ale odsunął mnie delikatnie ręką.
- Nie!
- Czemu się tak upiłeś? I czemu masz wyłączony telefon? - wypytywałam.
W odpowiedzi tylko bełkotał coś niezrozumiale.
- Dobra, nie warto z Tobą rozmawiać, wysłowić się nie możesz.
Mimo jego dalszych sprzeciwów udało mi się do niego dostać i zaprowadzić do jego pokoju. Gdy dotarłam z nim do łóżka, posadziłam go na nim, a on natychmiast się położył. Ściągnęłam mu powoli buty, a ten bełkotał pod nosem:
- Głupia... Czy ty wieeesz...
Nadstawiłam ucha, by usłyszeć co ta głupia wie, ale nie doczekałam się dalszej części. Przykryłam go kocem, po czym postanowiłam udać się w końcu do własnego łóżka, ale on miał inne plany. Złapał mnie za rękę i pociągnął do siebie co sprawiło, że upadłam obok niego na łóżko, wtedy przytulił mnie do siebie i zasnął dalej coś bełkocząc, lecz teraz nie byłam w stanie zrozumieć z tego bełkotania ani słowa. Śmierdział jakby wrócił z jakiejś taniej meliny, same fajki pomieszane z alkoholem, lecz mimo to nie chciałam wyswobadzać się z jego uścisku, zostałam w nim do rana.
***
Ranko obudziłam się ok. 8-mej, gdy spostrzegłam się, że JJ jeszcze śpi, szybko opuściłam jego pokój. Stwierdziłam bowiem, że pewnie nie pamięta tego co się wczoraj działo i lepiej będzie jak mnie tu nie zastanie.Dziś też postanowiłam nie wychodzić, zamiast tego zrobiłam JJ mocną kawę i kanapki, niby nic wielkiego, ale wątpię, by miał ochotę sam na kacu przygotowywać sobie śniadanie. W salonie pojawił się ok. 11-tej, nie witając się ze mną, poszedł do kuchni i wyciągnął z lodówki butelkę z wodą z której od razu połowę wypił.
- Kac Cię męczy? - zagadnęłam.
- Chyba widać.
- Niezły humorek od rana. - stwierdziłam.
Po chwili pojawił się z kubkiem kawy, usiadł na fotelu i przetarł oczy.
- Dlaczego wczoraj Twój telefon nie odpowiadał? Rozładował Ci się?
- Nie, wyłączyłem go.
- Dlaczego? - spytałam szczerze zdziwiona.
- Miałem taki kaprys i już.
- Dlaczego się tak zachowujesz?
- Bo mam taką ochotę.
- Aha... Dobra, jak chcesz.
Dotknęło mnie jego zachowanie, nie chciałam mu dłużej przeszkadzać, więc by zniknąć mu z oczu poszłam do swojego pokoju, w którym zostałam do końca dnia. JJ wrócił tej nocy o tej samej porze co zeszłej i dokładnie w tym samym stanie, tym razem tylko otworzyłam mu drzwi, a drogę do swojego pokoju musiał pokonać sam. Byłam na niego zbyt zła, by mu pomóc.
***
Nazajutrz nie przejmując się jego kacem i nie chcąc znosić jego nieprzyjemnego zachowania wyszłam z domu, gdy jeszcze spał.
Tego dnia byłam umówiona z Soo Im. Od razu, gdy mnie zobaczyła zauważyła, że coś jest nie tak:
- Dziwnie wyglądasz. - stwierdziła - Coś nie tak z Jaejoongiem?
- Nie... - zawahałam się czy jednak nie będzie lepiej jak jej się wygadam.
- Pamiętaj, że możesz mi o wszystkim powiedzieć, w końcu jesteśmy przyjaciółkami, prawda?
Kiwnęłam głową, lecz trudno było mi się przed nią otworzyć. Jednak po chwili zmieniłam zdanie.
- Wiesz... Powiem Ci prawdę... Jaejoong dziwnie się ostatnio zachowuje.
- Dziwnie? Czyli?
- Wraca po północy upity prawie do nieprzytomności i traktuje mnie jak powietrze... A jak o coś spytam nie jest zbyt przyjemny. - poczułam ulgę, gdy jej to wyznałam.
- I od kiedy to trwa?
Przez chwilę zastanawiałam się na odpowiedzią, po chwili stwierdzając:
- Chyba od tego dnia, gdy pojechałam z Twoim bratem do świątyni i zepsuł nam się samochód. Boję się, że zachowuje się tak dlatego, ponieważ żałuje, że mnie zaprosił...
Wtedy SI dziwnie się zaśmiała, spojrzałam na nią zdziwiona - 'Bawiło ją moje wyznanie?'. Nie było to przyjemne uczucie, po chwili jednak wyjaśniła mi co było powodem jej śmiechu:
- A pomyślałaś, że może po prostu się martwił i teraz próbuje się na Tobie jakoś odegrać? Albo najzwyczajniej w świecie jest zazdrosny?... - spojrzała na mnie z uśmiechem pełnym pewności siebie.
- Eee... Nie... - zamyśliłam się przez chwilę - Tak myślisz?
- Pewnie, znam go już jakiś czas. Tylko w moim przypadku niestety tak się nie zachowywał... A tego właśnie chciałam.
Kiwnęłam głową, nie wiedząc co powiedzieć, zrobiło mi się jej szkoda, ale nie powinno, w końcu była teraz z kimś innym. Postanowiłam porzucić myśli o niej i zaczęłam się zastanawiać czy ma rację? Czy to możliwe, że to o to mu chodziło, że był zazdrosny?
- Nie... - zawahałam się czy jednak nie będzie lepiej jak jej się wygadam.
- Pamiętaj, że możesz mi o wszystkim powiedzieć, w końcu jesteśmy przyjaciółkami, prawda?
Kiwnęłam głową, lecz trudno było mi się przed nią otworzyć. Jednak po chwili zmieniłam zdanie.
- Wiesz... Powiem Ci prawdę... Jaejoong dziwnie się ostatnio zachowuje.
- Dziwnie? Czyli?
- Wraca po północy upity prawie do nieprzytomności i traktuje mnie jak powietrze... A jak o coś spytam nie jest zbyt przyjemny. - poczułam ulgę, gdy jej to wyznałam.
- I od kiedy to trwa?
Przez chwilę zastanawiałam się na odpowiedzią, po chwili stwierdzając:
- Chyba od tego dnia, gdy pojechałam z Twoim bratem do świątyni i zepsuł nam się samochód. Boję się, że zachowuje się tak dlatego, ponieważ żałuje, że mnie zaprosił...
Wtedy SI dziwnie się zaśmiała, spojrzałam na nią zdziwiona - 'Bawiło ją moje wyznanie?'. Nie było to przyjemne uczucie, po chwili jednak wyjaśniła mi co było powodem jej śmiechu:
- A pomyślałaś, że może po prostu się martwił i teraz próbuje się na Tobie jakoś odegrać? Albo najzwyczajniej w świecie jest zazdrosny?... - spojrzała na mnie z uśmiechem pełnym pewności siebie.
- Eee... Nie... - zamyśliłam się przez chwilę - Tak myślisz?
- Pewnie, znam go już jakiś czas. Tylko w moim przypadku niestety tak się nie zachowywał... A tego właśnie chciałam.
Kiwnęłam głową, nie wiedząc co powiedzieć, zrobiło mi się jej szkoda, ale nie powinno, w końcu była teraz z kimś innym. Postanowiłam porzucić myśli o niej i zaczęłam się zastanawiać czy ma rację? Czy to możliwe, że to o to mu chodziło, że był zazdrosny?
_________________________________________
Ps. Sorka, że tak przeskakiwałam w czasie, ale musiałam, inaczej byłoby jeszcze nudniej ;p
"Nawet kamienie mają ładniejsze" - haha xd
OdpowiedzUsuńCzo ten JJ odwala? :x Tak zalanym przychodzić do domu późną nocą, do tego traktować Anetę w tak oziębły sposób... Brrr, nieładnie, nieładnie. ://
Heeh, mam podejrzenia, że JJ miał jakieś spiny z tym bratem, chociażby o dziewczynę i teraz go nie trawi. ;d Jeden nowy bohater, a już tyle różnych myśli przechodzi przez głowę... xD
Czemu taki krótki rozdział? XD Chociaż, jak tak teraz patrzę, to jest długi... Ale biorąc pod uwagę fakt, jak fajne jest to Twoje opowiadanie, to powinnaś pisać 3x tyle Xd Serio, i jeszcze czekać kilka dni na new... Trzeba przeczekać. ;(
Jaejoong zachowujący się jak kobieta przed miesiączką :D
OdpowiedzUsuńA scena jak pociągnął Anetę na łóżko soo hot!
Jednak mam nadzieję, że się pogodzą:))
Jest coraz fajniej i coraz ciekawiej. Podejrzewam że kiedyś coś się wydarzyło między Jaejoongiem a tamtym bratem. Ciekawa jestem jak długo będzie się jeszcze tak zachowywać. Bardzo się cieszę że tak szybko dodałaś tą część.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJejku!!!!
OdpowiedzUsuńCo będzie dalej???
I czy to prawda że jest o nią zazdrosny xD
łooo jeejj! jakie swietne, jejciu! bardzo mi sie podoba :D pisz dalej, fajnie Ci to idzie ;) przy okazji zapraszam do siebie. http://smuggleremotionsparttwo.blogspot.com
OdpowiedzUsuńno, tak jak prosiłaś ...literówki : 1/ nie " do koła", lecz "dookoła". Do koła można wejść, a rozglądać się j.w. ;) .2/ 3 x jest " po za " z resztą" , lecz, w tym kontekście powinno byc " zresztą". 3/jest " na przeciwko", powinno byc "naprzeciwko" 4/ łebek jest słodki, ale poprawna pisownia to łepek ;) 5/ jest " po za ", w tym kontekście powinno być " poza" np. poza tym 6/ nie "pokarze" , bo nie chodzi o wymierzenie kary, lecz "pokaże" skoro pokazuje :))) Zdecydowanie nie przerwę czytania. Cholwecia, chyba zaśpię do pracy....za
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki & jeszcze raz dzięki! ;D
UsuńJedynie 5-tego błędu nie udało mi się znaleźć... ;x ;p